wtorek, 14 października 2014

Rozdział 38

 - Zgadzam się. - wydukałam.
- I Bardzo dobrze, a teraz idź i powiedz że z nim zrywasz, ruszaj się! - krzynął. Pobiegłam szybko i od razu do Ross'a.
- Ross, nie możemy być razem. Przepraszam.
- Ale, myślałem że mnie kochasz, że my się kochamy, dlaczego? - widziałam w jego oczach łzy.
- Zrozum mnie. Nie mogę.
- Coś się stało, widzę to. Proszę, powiedz. - złapał mnie za rękę. Gdy mu powiem, to Parker mnie zabije, ale z drugiej strony, mogę zadzwonić na policję.
- Skąd masz te siniaki? Kto ci to zrobił? - pytał.
- Nie ważne. - odsunęłam się od niego.
- Lau, daj sobie pomóc, nigdy bym ci nic nie zrobił, wiesz jak bardzo cię kocham, chcę ci pomóc. - mówiąc to, patrzał mi w oczy.
- Parker. - tylko tyle wydukałam.
- To on ci to zrobił, zabije go!
- Nie, on powiedział, że mnie zabije jak ci to powiem. Powiedział, że mogę się z wami pożegnać, bo was zniszczy, tak samo i mnie, mam być jego i tylko jego rozumiesz! Ja tylko chcę was chronić, przepraszam. - przytuliłam się do niego i głośno szlochałam.
- Co?! Lau, zadzwońmy na policje, szybko. Nie płacz, już cii. - głaskał mnie po włosach.
- Na prawdę? Okej, proszę zrób to i zadzwoń, nie mam już sił  na to wszystko.  - wtuliłam się w niego mocniej, a.po moich policzkach spływały łzy, tak strasznie się go boję.
- kocham cię Lau, pamietaj o tym. Będę już zawsze.
- Ja ciebie też kocham Ross, tylko mi coś obiecaj.
- Co takiego? - nadal głaskał mnie po włosach.
- Tylko przy mnie bądź, kiedy cię potrzebuje. - szepnęłam.
- Będę już zawsze kochanie. -ucałował mnie w czoło.
- Idę zadzwonić, zaraz będę, tylko mi powiedz gdzie ten pajac jest. - zacisnął pięść.
- Pod starym domem, ulica domachowska 70/2. - odpowiedziałam, ręcę mi drżały.
Blondyn odszedł, boję się, że parker wróci i się odegra. Przecież nic mu nie zrobiłam. Myślałam, że jest dobrym człowiekiem, myliłam się. Do pokoju wrócił Rossy.
- Mamy tam pójść, teraz. Dasz radę Lau.
- odparł.
-Wstałam i prostro kierowaliśmy się do starego domu. Policja już tam była.
Zakładali mu kajdanki na ręcę.
- Ty kurwo, jeszcze wróce, wróce i cię zniszcze. - po tych złowach, które skierował do mnie, wybuchłam głośnym płaczem. Ross, nie wytrzymał i chciał rzucić się na niego, lecz policjanci odepchali go od niego.
- Nikt nie będzie się tak odzywał do mojej ukochanej ty gnoju!
- Zobaczysz jeszcze wróce i rozwale was wszystkich, wszystkich. - panowie wpakowali go do radiowozu i odjechali.
- Choć tu do mnie. - ponownie już wkeiłam się w mojego ukochanego i poszliśmy do domu.
- Wszystko dobrze? Dobrze się czujesz, nic cię nie boli. - pytał tak całą drogę do domu.
- Tak, bo jesteś przy mnie. - cmoknęłam go w usta.
- Już od dawna chciałem to zrobić Lau, mogłem zrobić to wcześniej, ale bałem się i boję nadal, ale raz się żyję jak nie  teraz to nigdy kochanie. - z kieszeni wyjął małe pudełeczko i uklękł przede mną.
Lauro, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zechcesz być z takim kimś jak ja, wyjdziesz za mnie? - patrzał mi prosto w oczy, widziałam tam małe iskierki nadzieji, ale także widać, że bał się odpowiedzi. Po chwili odpowiedziałam głośnym......


WRÓCIŁAM YAAAY, KTO SIĘ CIESZY HUEHUE, NIE WY. JUŻ NIEDŁUGO SIĘ ŻEGNAMY. JESZCZE JEDEN ROZDZIAŁ I EPILOG. STRASZNIE PRZEPRASZAM ALE NIE MAM JUŻ POMYSŁU NA TO WSZYSTKO. OBIECUJĘ WAM ŻE PO SKOŃCZENIU TEGO BLOGA ZAŁOŻĘ NOWEGO. OCZYWIŚCIE O ROSSIE I LAU. TYLKO MUSZĘ WYMYŚLEĆ SWÓJ WŁASNY ORYGINALNY POMYSŁ NA FABUŁE OPOWIADANIA. CZY CHCECIE BYM ZAŁOŻYŁA BLOGA? PROSZĘ KOMENTUJCIE BO TO DLA MNIE STRASZNIE WAŻNE, GDY WIDZĘ TE WSZYSTKIE KOMENTARZE TO CZUJĘ SIĘ LEPIEJ, JESTEM SZCZĘŚLIWA. TO TYLE KOCHANI. LOFFKAM WAS MOCNO PAMIETAJCIE xxx.