poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 36

W poprzednim rozdziale...
- Yhy, Vanessa czekamy na nich, zemsta będzie słodka. A mamy w ogóle jakiś plan? No dobra dostaną opieprz łachudry. Foch żeby siostry okłamywać. - oburzyłam się. - Czyli Laury nie ma? To narazie. Powodzenia z nimi. - zaśmiała się hiszpanka i odeszła. Czekamy na was małe głupki.
____________________________________________________________________
- Jestem, ale z Ross'em przyszłam. - krzyknęłam, gdy weszłam do domu.
- Mamy was, szuje jedne! Dlaczego nas okłamaliście? Wiemy, że nie mieliście żadnego spotkania na planie. - obie siostry tupnęły nogami.
- No Sorry, ale z wami nudy były. Dosłownie. A skąd wiecie że nie było spotkania?
- Raini przyszła po ciebie.
- Serio? Jak ja jej długo nie widziałam. - oznajmiłam.
- Kara będzie! Masujecie nam nóżki bo bolą po zakupach! - wrzasnęły.
- Ross, na trzy uciekamy. - szepnęłam mu.
- Dobra. - odszeptał.
- Okej, i raz, dwa, TRZY! - wybiegliśmy jak mgła z domu.
- Wyobrażasz sobie że ja czyszczę jej stopy? - przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.
- Nieeee!
- Jest po 23, idź do domu. Pójdę z tobą, jeśli mogę.
- Nie musisz się pytać. Choć, nie będziemy masować im stóp. - mruknęłam. Otworzyliśmy drzwi do domu i weszliśmy.
- Ooo, jednak zmieniliście decyzję? - powiedziała z uśmiechem Delly.
- Nie. Idziemy, spać. - rzekłam.
- Wow, wow, wow. Nie rozpędzaj się tak młoda, za młodzi jesteście żeby spać ze sobą. - siostra uniosła brew.
- Zboczona jesteś, wiesz? Tylko spać idziemy. - przewróciłam oczami.
- Okej, ale... będziemy was obserwować. - spojrzały się na nas znacząco.
- Ta, jasne. - mruknął blondyn. Poszliśmy do mojego pokoju.
- Dobra, idę się przebrać w piżamę i zaraz wracam. - cmoknęłam go w policzek, wzięłam piżamę i udałam się do toalety. ubrałam tą o to piżamę. Odświeżyłam się jeszcze a, następnie wyszłam z łazienki.
- Już jestem. Pooglądamy coś? - spytałam.
- Jasne. - odpowiedział. Włączyłam telewizor, akurat leciał serial Austin i Ally w którym gramy. Usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy oglądać.
- Dziwnie tak oglądać siebie, co nie? - spojrzałam na niego.
- No. Naprawdę. Jestem ciekaw czy otrzymamy 2 sezon tego serialu. - odpowiedział.
- Myślę, że tak. Dużo się dzieje, w drugim, Ally mogłaby pokonać strach przed sceną, Austin mógłby wyjechać w trasę koncertową. - mówiłam.
- Też tak myślałem. Spać mi się chcę Lau, chooooooodź spać, późno już. - objął mnie w tali i ucałował w policzki.
- Idę, idę. - przysunęłam się do łóżka i przykryłam kołdrą. Rossy ściągnął z siebie ubrania, i teraz został w samych bokserkach. Jeju, jakie  on ma mięśnie. Podreptał do mnie, przykrył nas kołdrą i otulił.
- Aww, teraz mi ciepło. - wyszeptałam.
- Wiem że mówię ci to codziennie ale cię kocham, strasznie mocno. - rzekł.
- Ja ciebie też. - musnęłam lekko jego usta.
- Dobranoc.
- Słodkich snów. - przytulił mnie mocniej w tali i razem zasnęliśmy.



Cześć! :3. Baaaaardzo przepraszam że taki krótki ;c. Nie mam weny;/. Spróbuję w następnym ich rozdzielić >_<. hyhyhy XD. Tylko muszę coś wymyślić ;p.

środa, 2 lipca 2014

Rozdział 35

W poprzednim rozdziale...
- Dobranoc najsłodsza, jutro przyjdę. - oznajmił i odszedł. Ja weszłam do domu, rzuciłam krótkie ''cześć, już jestem'' i poszłam się umyć a następnie położyć się spać. To był długi dzień.
__________________________________________________________

*Laura*
- Wstawaj! - ktoś krzyknął mi do ucha. Odwróciłam się w stronę tego kogoś, który zaraz ma przerąbane.
- Vanessa! Co ty do jasnej cholery chcesz! - wydarłam się na nią.
- No już, nie bulwersuj się tak. Chciałam cię tylko zapytać czy zrobimy sobie z Delly babski dzień i tyle. - odpowiedziała spokojnie. Myślałam że zaraz wydrapie jej te oczy.
- I po to przylazłaś? Jezuuu, nie mogłaś później?! - przejechałam ręką po twarzy. - Jest po 8, ja zapadam o tej porze w sen zimowy. - sapnęłam.
- Sorki, to idziesz wtedy czy nie? Tylko Ja, Ty i Delly. - spytała.
- No mogę iść. - ziewnęłam.
- Wstawaj! - dostałam lekko w rękę.
- Eeee, nie pośpieszaj mnie. Idź. Zaraz przyjdę na śniadanie, które mi zrobiłaś. - pokazałam jej język.
- Ja? Mam? Robić? Ci? Śniadanie? - zakpiła ze mnie.
- Jestem twoją młodszą siostrzyczką. - zrobiłam minkę pieska.
- Nie weźmiesz mnie na to. Nie, ni, n.... Och, no dobra. - Oł yea, i śniadanie dla Laury. Wyszła z pokoju a ja wzięłam jakieś rzeczy podreptałam do łazienki. Dzisiaj ubrałam na siebie pudrową bluzkę i wężowe rurki. Wyprostowałam włosy i popsikałam się perfumami a następnie poszłam na śniadanie.
- Ouu, naleśniki dla siostrzyczki? - usiadłam do stołu i zajadałam się naleśnikiem.
- Tak, tak. A ty dla kogo się tak odstawiłaś? - uniosła brwi.
- Ymm, dla nikogo? To mój codzienny ubiór? - zmarszczyłam czoło. - I mamy dzisiaj ten babski dzień. - dodałam po chwili.
- Och, no tak. - klepnęła się w czoło. Kiedy zjadłyśmy oboje, razem pozmywałyśmy naczynia, potem Vanka poszła zadzwonić po Delly a ja poszłam sobie coś obejrzeć. Niestety nic dobrego w tej telewizji nie. Nie, to też nie. A to, ugh, na pewno nie. Ou, świat według kiepskich. Oglądam. Mój telefon zaczął wibrować. Na wyświetlaczu widniał Ross, od razu odebrałam.
R(Ross) : Hej kochanie, wyjdziemy gdzieś dzisiaj?
L(Laura): Hej. Dzisiaj jestem zajęta, wybacz.
R: A co robisz?
L: Idę z Delly i Vanessą, w sumie to nie wiem gdzie.
R: Delly masz po pysiu!
L: Haha, ojeju.
R: A później?
L: Jakoś się wykaraskam.
R: Uff, to dobrze. Bo miałem dużo opcji do zaoferowania. Pierwsza, dzwonię do Delly i mówię że mamy spotkanie na planie. Druga, Rocky potrzebuję pomocy od ciebie, a trzecia? Hmm, trzeciej nie ma.
L: Głuptasku, mi pasuje. Zadzwoń za godzinę, dwie.
R: O mój boże! Aż dwie godziny? Ja nie wytrzymam już chcę cię zobaczyć.
L: Ja też chcę cię zobaczyć. Muszę już kończyć, pa romantyku.
R: Zcytuję Delly '' Papa kochanie, moje najdroższe''
L: Haha pa.
Rozłączyłam się.
- To jak wychodzimy? - w drzwiach stałą Vanessa razem z Rydel. Oby tego nie słyszała, o czym rozmawialiśmy.
- Tak, chodźmy. - pociągnęłam je za ramię i wyszłyśmy.
~ Godzinę później~
- O mój boże! Ile jeszcze będziecie kupowały te ciuchy! - jęknęłam.
- Tyle ile będzie trzeba. Jesteśmy tu dopiero godzinę. - wskazały na zegar.
- Godzina wam już nie wystarcza - szepnęłam do siebie.
- Coś mówiłaś? - siostra spojrzała na mnie.
- Nic.
- O Ross, dzwoni. - odparła blondyna i odebrała telefon. Dziękuje Ross.
- Co? Ale że teraz? Ale my tu mamy babski dzień. Dobra, dobra, zaraz przyjdzie, nie bulwersuj się tak kochasiu. - zaśmiała się i rozłączyła.
- Ross mówił że macie jakieś spotkanie na planie serialu Austina i Ally. Więc idź. - rzekła. Ou, czyli wybrał opcję numer jeden. Rzuciłam torby i wybiegłam ze sklepu.
~ 25 minut później~
- I co nabrali się? - zapytał mnie kiedy szliśmy parkiem.
- No ba. - zaśmiałam się. - Dzięki, że mnie uratowałeś przed tymi zakupoholiczkami.- sapnęłam.
- Serio? Co robiły? - spytał.
- Przymierzały wszystkie ubrania, nawet rzuciły się na jedną staruszkę i chciały ją bić za to że wzięła sobie najlepsze buty. - spojrzał na mnie rozbawiony.
- Oj te nasze siostry. - objął mnie ramieniem.
- Taaakie szalone. - prychnęłam. Szliśmy powolnym krokiem, za park w stronę lasu, swobodnie. On jest taki kochany.
- Jesteśmy. - wow, zachód słońca? Nie ma jeszcze po 10 jest. Ale piękny widok, i do tego piknik, aww.
- Przygotowałem różne słodkości dla nas. - patrzałam na niego jak w obrazek, po chwili on także spotkał się z moim spojrzeniem.
- Co? Mam coś na twarzy?
- Nie, po prostu... Nie, nic. Jesteś cudowny. Jesteś taki dobry dla mnie i taki kochany, wciąż nie mogę uwierzyć że ma takie szczęście i mam ciebie.
- Jesteś najlepsza i zasługujesz na wszystko. Jesteś ideałem, moim ideałem.
- Ojej, przepraszam ale zaraz się poryczę. - odparłam.
- Nie płacz. Kocham cię bardzo. - posłał mi swój promienny uśmiech i przysunął obok mnie. Położyliśmy się na kocu i patrzyliśmy w niebo.
- Ja ciebie też. - powiedziałam. Objął mnie ponownie ramieniem.
- Ale co, ty mnie też?
- Też cię kocham.
- Wiem, ale po prostu chciałem to usłyszeć. - odparł odwracając się do mnie i zostawił na mych ustach słodki pocałunek.
- Uroczy jesteś. - wstałam.
- To co zjadamy te pyszności? - zapytał wstając po mnie.
- No pewnie.
~ Rydel ~
O mój boże, żałoba moich nóg. Tylko Vanessa poświęć je przed śmiercią. - walnęłam się na łóżko.
- Yyy nie? - w tym momencie nasz odpoczynek się skończył, ponieważ ktoś zapukał do drzwi. Poszłyśmy obie otworzyć.
- O cześć Raini. Co cię tu sprowadza? - spytałam.
- Siema, idzie Laura ? - zapytała.
- Nie, ale podobno macie spotkanie na planie. - zapytała podejrzliwie Nessa.
- Nic mi o tym niewiadomo. Calum i ja nie dostaliśmy w każdym razie powiadomienia że mamy się pojawić. - odpowidziała.
- Co za szuja! Ja jej dam. - oburzyła się czarna.
- Ja dam tej białej łachudrze! Co za kłamca, chciał ją  zabrać od nas.
- Yhy, Vanessa czekamy na nich, zemsta będzie słodka. A mamy w ogóle jakiś plan? No dobra dostaną opieprz łachudry. Foch żeby siostry okłamywać. - oburzyłam się.
- Czyli Laury nie ma? To narazie. Powodzenia z nimi.  - zaśmiała się hiszpanka i odeszła.
Czekamy na was małe głupki.


Jej! Napisałam rozdział! :D. Ufff, trochę chyba długi ;p. Podoba wam się choć trochę? A co tam u was? Jak mijają wakacje? Mi nawet, nawet. Miłych wakacji życzę kochani! xx Komentujcie ;3.