sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 34

W poprzednim rozdziale...
- Okej, ale przygotuj się na przegraną kochana bo ja jestem mistrzem. - pokazał swoje mięśnie.
 - Zobaczymy. - przybrałam chytrą minę. Poszliśmy po kule i zaczęliśmy grać. Kto wygra?
____________________________________________________________

- Boom! Wygrałam, i co? O tak i kto tu jest mistrzem? - pisnęłam. - Stawiasz piciu. - wystawiłam mu język.
- Pfff, dałem ci wygrać. - bronił się.
- Jasne, jasne kochasiu. - spojrzałam na niego jak na głupola.
- Ale twój kochaś. - odparł uwodzicielsko, podchodząc do mnie.
- No ba, że mój, a kogo by innego?
- Nikogo, tylko twój. - poczułam jego wargi na moich. Mmm ale on słodko całuje.
- So romantic.
- To chodź królewno, idziemy po picie. - pociągnął mnie w stronę sklepu.
- Okej, ja chcę tymbarka. - poprosiłam.
- Okej dwa tymbarki. - odpowiedział, blondyn zapłacił i wyszliśmy ze sklepu idąc po parku ciesząc się sobą, popijaliśmy napoje. Rossy stanął na przeciwko mnie i uniósł kapselek o tymbarka pisało '' Kocham cię'' aww.
- Aww ja też cię kocham. Na moim pisze '' No to... Usta Usta''.
- Ooo usta, usta. - spojrzał na mnie. Zaśmiałam się.
- Boże jak ja uwielbiam spędzać z tobą czas. - musnęłam jego usta.
- Ja też. To co, teraz do kina? - spytał.
- Jasne, tylko na co?
- Te nowy, jak on miał.. O '' Czarownica''. - rzekł.
- To idziemy.

~Riker~
- WOOOO! Rollercoaster rządzi! - krzyknąłem.
- AAAAAA co ty myślałeś! Najlepszy dzień świata! Bez bab woo hoo! - tym razem krzyknął Ryry.
- Zaraz puszczę pawia. - jęknął Rocky.
- Nie na mnie! - krzyknąłem z najmłodszym. Kiedy maszyna stanęła, wyszliśmy z niej i powędrowaliśmy, kupić sobie watę.
- Mmmmm pycha! To teraz gdzie idziemy? W głowie mi się kręci. Jesteśmy tu już ponad dwie godziny. - mruknął Rocky.
- Spać mi się chcę. Jest po 21. Chodźcie chłopaki. Ell a ty co się ie odzywasz? - spytałem.
- O maj gasz, w głowie mi się kręci. O, babcia co ty tu robisz? - podszedł do Rocky'ego i go przytulił.
- Yyy, naćpałeś się czy co? - uniosłem brew.
- Nic a nic, babciu. Co tam u ciebie. - przytulił bruneta mocniej. Boże, ostatni raz idziemy z nim na rollercoaster.
- Dobra, ładujcie go do auta i do domu wio! - oznajmiłem.

~Vanessa~
- Ręce mi zaraz odpadną. - jęknęłam wchodząc do domu a zarazem rzucając torby z ciuchami.
- O młodej jeszcze nie ma? Uuu to z Ross'em to tak na serio.
- Stara, na mnie czekać to już nie łaska, co? - do domu wparowała Delly z siatami.
- Boże ile my tego kupiłyśmy. - spojrzałam na wszystkie torby.
- No co? To tylko 60 torb. Nie jestem zakupoholiczką, co ty gadasz. - pstryknęła palcami.
- A zresztą 10 toreb z ciuszkami jest dla Lau ode mnie. - dodała.
- Ja też jej kupiłam 5 toreb ubrań. Jezusie to będzie miała do przebierania. - złapałam się za głowę.
- Kochanie robimy sobie noc filmową? - zapytałam.
- Okej, czyli  nocka u ciebie?
- A jakże by inaczej. - prychnęłam.
- Okej napisze mamie.
- Spoko, ja idę robić popcorn. - odpowiedziałam i powędrowałam do kuchni.

~ Laura~
- O mój boże, hahaha dobry film, ale szczerze to nie interesowałam się nim.
- Ja też nie. Najlepsze było jak ludzi straszyliśmy i obrzucywaliśmy popcornem. - wybuchliśmy śmiechem.
- Tylko tyle zapamiętałeś. A jeszcze to jak ten ochroniarz nas wyganiał. Najlepsze.
- Jesteśmy sobie przeznaczeni. Nie zauważyłaś że jesteśmy podobni? Lubimy to samo, tą samą muzykę.. - rzekł.
- No właśnie wiem. Wydaje się że przez przypadek się poznaliśmy a okazuje się że czekaliśmy na siebie całe życie. -  westchnęłam.
- No właśnie. To niesamowite. - oznajmił. Właśnie doszliśmy do mojego domu.
- To do jutra? - zapytałam, kiedy staliśmy przy drzwiach mojego domu.
- Chciałbym być z tobą w każdej chwili dnia twojego życia. - złapał mnie za dłonie, patrząc w oczy.
- Aww dlaczego ty musisz być aż tak uroczy? Muszę już iść, pa kochanie. - oplotłam jego szyję i delikatnie pocałowałam w usta, następnie blondyn przyciągnął mnie mocniej do siebie i czule pocałował.
- Dobranoc najsłodsza, jutro przyjdę. - oznajmił i odszedł. Ja weszłam do domu, rzuciłam krótkie ''cześć, już jestem'' i poszłam się umyć a następnie położyć się spać. To był długi dzień.

Hej, hej, hellołł ;p. Nie uwierzycie, ale poprawiłam wszystkie oceny. WOOT WOOT! :D. Jak wam się podoba rozdział? Wyszedł nawet, nawet czy nie? :P. Niedługo wakacje yay :33.  Już nie mogę się doczekać. A jak tam u was? Oko zostawiam was do ocenienia rozdziału. Ohh zapomniałabym dziękuje  bardzo za 12 komentarzy pod 33 rozdziałem <3. To chyba najwięcej jakie do tej pory miałam. ;). Do napisania kochani.:*:* :*.

czwartek, 19 czerwca 2014

ZAPRASZAM!

ZAPRASZAM WAS NA MOJĄ STRONĘ INFORMACYJNĄ O R5 I LAURZE MARANO! CODZIENNIE NOWE INFORMACJE! ZAOBSERWUJCIE I BĄDŹCIE NA BIERZĄCO. :3
ROZDZIAŁ WKRÓTCE! :).

http://stealyourheart123.blogspot.com/

sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 33

W poprzednim rozdziale...
- Siostra, twój pierwszy chłopak. Gratuluję. Myślałam że to nigdy nie nadejdzie. - Siostra Laury podeszłą do niej, za co dostała kuksańca w bok. - Chodźmy do domu. Bo chorzy będziemy. - oznajmiła uradowana Delly. Wszyscy złapali się za ręce i środkiem ulicy wracali do domu Marano.
_________________________________________________________________________
Obudziły mnie promienie słońca przeszywające się przez mój pokój. Przeciągnęłam się na drugi bok łóżka, leżałam. Jak już się obudziłam to muszę wstać. Spojrzałam na wyświetlacz mojej komórki, było po 10. Ahh mogłabym pospać jeszcze. Wzięłam rzeczy do ubrania i podreptałam do łazienki nałożyłam na siebie przewiewną sukienkę w kwiaty. Uwielbiam kwiaty. Pofalowałam włosy i pomalowałam oczy, kreską. Wyszłam kierując się do kuchni, aby zjeść śniadanie. Zrobiłam tosty i po chwili je pałaszowałam. Kiedy skończyłam, poszłam zanieść naczynia do zmywarki. Poczułam jak w mojej kieszeni od sukienki coś wibruje, zostałam sms'a od Rossy'ego '' Tęęęęęęsknie strasznie, wyjdziemy gdzieś dziś? ♥''.
Szybko mu wystukałam '' Ja teeeeeż tęsknie. A wyjdziemy, wyjdziemy. Tylko gdzie?♥''.  Po chwili odpisał '' Obojętnie. Ważne że z tobą :*. '' Awwwwww ale on jest słodki. Odpisałam mu szybko '' To chodźmy na plaże <3. '' Szybko odpisał '' Zaraz będę, chcę poczuć smak twoich gorących ust kochanie :****. '' Zaśmiałam się do wyświetlacza. Okej to czekam. Poszłam jeszcze raz do łazienki popsikać się perfumami.
Usłyszałam dzwonek, to pewnie on. A no właśnie gdzie jest Vanessa?
- No hej. - powiedziałam otwierając mu drzwi.
- Hej piękna. - wszedł i pocałował mnie w usta.
- Mmm słodki jesteś. Widziałeś może Vanesse?
- U nas siedzi. Już od rana. -odpowiedział.
- A, no to spoko. To idziemy na plażę? - uśmiechnęłam się do niego uroczo.
- Idziemy ale..- teraz splótł  nasze dłonie. - teraz lepiej, możemy iść.
- Poczekaj, idę jeszcze wybrać bikini. - mrugnęłam do niego.
Założyłam na siebie szybko żółte bikini i na to moją sukienkę.
- Okej, teraz możemy iść. - oplotłam jego dłoń i wyszliśmy.
~ Pół godziny później~
- Laura no chodź popływać. - nalegał blondyn.
- Nie? - odpowiedziałam. - wolę się opalać. Po chwili był na brzegu, złapał mnie i przełożył przez ramię i biegnął w stronę morza.
- Nie! No Ross, pro..- niedokończyłam bo byłam już cała mokra.
- Musiałeś, nie? - spojrzałam na niego wzrokiem mordercy, ale po chwili zaczęłam się z tego śmiać.
- Musiałem, ale i tak mnie kochasz.- oznajmił. Przewróciłam teatralnie oczami. Podpłynęłam do niego bliżej i oplotłam jego szyję, on nie był próżny i objął mnie w tali.
- Lubię kiedy jesteś taki zadziorny. - przygryzłam lekko dolną wargę.
- A ja lubię kiedy się złościsz bo marszczysz tak słodko nosek. Tak jak teraz.- odparł uśmiechnięty. Musnęłam go lekko w usta.
- Z dnia na dzień zakochuję się w tobie coraz bardziej. - wyznał. Westchnęłam patrząc mu w oczy i ponownie pocałowałam.
- Ja też.
 Chodźmy może do kręgielni, co? - spytał.
- Gdzie tylko chcesz. - odpowiedziałam.
Wyszliśmy z wody, ubraliśmy się i poszliśmy w stronę kręgielni.

~Ryland~
-Jezzzzzuuusie jakie nudy. - jeknąłem.
- No nie gadaj. - dodał swoje pięć groszy, baran jeden.
- Rocky, ogarnij. - palnąłem go łep. - Ty pomyśl gdzie możemy pójść.
- Ellington!!! - wydarliśmy się oboje.
- Czego barany! - wszedł do pokoju.
- Nie mamy co robić. Zróbmy sobie męski dzień. - rzekłem.
- No dobra. A Riker?
- Przecież to dziewczyna. - wybuchliśmy wszyscy śmiechem.
- Nie ale serio, chodźmy po niego. - oznajmił. Poszliśmy do jego pokoju.
- Stary, robimy męski dzień idziesz czy nie? - zapytałem.
- Idę, dekle. - Odłożył książkę i doszedł do nas. Razem z chłopakami ruszyliśmy w drogę.

~Rydel~
- A ty wiesz że ona się z nim pierwszy raz pocałowała? - spytałam.
- Skąd wiesz? Ci powiedziała a mi nie? Szuja mała.
- Ojj Vanessa, pewnie zapomniała. Jak myślisz ile będą razem? - spytałam.
- Nie wiem, to jej pierwsza miłość. Pamiętaj jak Ross ją zrani to już po nim. - ostrzegła mnie.
- Pff nawet ja nie dam jej skrzywdzić. Zobaczysz jaki łomot mu zrobię. - odpowiedziałam.
- Laura jest bardzo wrażliwa. Kiedy rodzice umarli to ona płakała dzień i noc. W szkole chłopaki byli z nią tylko dla zakładu. Ona jest krucha, jak mały misiek, którego nie chcesz zranić. - odparła.
- Rozumiem. Słuchaj chłopaki przed chwilą poszli zrobić sobie '' męski'' dzień, bo słyszałam. Ross i Laura są na randce, bo blondas mi gadał. A my może pójdziemy na zakupy, co? - zapytałam.
- Jeszcze się pytasz? Idziemy. - pociągnęła mnie za ramię i razem ruszyłyśmy na miasto.

~Laura~
- Ross, ale ja grać nie umiem. - pisnęłam.
- Nauczę cię. - rzekł. Wziął do rąk kulę do kręgli, pokazał mi ruchem ręki że mam iść za nim.
- Zobacz, złap tę kulę. - złapałam tak jak mi kazał, przyłożył swoją dłoń do mojej. Chciał wywołać romantyczną atfosmerę, aww.
- Delikatnie robisz cztery kroki do przodu, ramię w tył i rzut! - oznajmił, a kula zbiła wszystkie kręgle.
- Aaaa! jaju zbiły się wszystkie. - skoczyłam mu na ramiona.
- Widzisz jak szybko się uczysz. Jesteś świetna we wszystkim.
- Dziękuje. buzi?
- Jeszcze się pytasz? - pocałowałam go lekko w policzek.
- Okej gramy mecza. Kto wygra stawia napój. - zaczęłam.
- Okej, ale przygotuj się na przegraną kochana bo ja jestem mistrzem. - pokazał swoje mięśnie.
- Zobaczymy. - przybrałam chytrą minę. Poszliśmy po kule i zaczęliśmy grać. Kto wygra?


Cześć :D. Jak widzicie rozdział dodaję wcześniej ;3. Bloga zakończę chyba  50 rozdziałem. Wiem już jakie będzie, taakie dziwne. Wpadłam na dziwny pomysł z ostatnim rozdziałem. Dziękuje za 9 komentarzy pod ostatnim rozdziałem ;3. Jesteście mega kochani. <3. Baaardzo dziękuje <3.
Do napisania kochani :*.
Komentujesz-Motywujesz :D.

niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 32

W poprzednim rozdziale...
- Proszę, nie zniosę już ani jednego dnia bez ciebie. Laura, błagam, unikasz mnie od tygodnia. - Spojrzał na mnie błagalnie, trzymając mnie za rękę.
 - Ja.... Dobrze.... Ross. - spojrzałam mu w oczy.
_______________________________________________________________________________

Nie patrząc na blondyna, usiadłam na ławkę odwrócona od niego. Nie chciałam na niego patrzeć, bałam się. I o czym mamy rozmawiać?
- Laura, spójrz na mnie. - poprosił łapiąc mnie za dłoń. Mój wzrok powędrował w górę, w jego oczy. Patrzałam na niego błagalnym wzrokiem.
- Zacznę od tego, dlaczego mnie unikałaś ? - spytał nie pewnie. Siedziałam w ciszy. Nic nie mówiłam.
- Nie chcesz, nie mów. Rozumiem, nie czujesz tego co ja. Ale powiedz tylko słowo, to odejdę z twojego życia, jeśli chcesz. Wiedz tylko że zawsze będę cię wspi erał i chcę twojego szczęścia. Dobranoc księżniczko. - Wstał, musnął mnie w policzek i powoli znikał w ciemnościach. 
- Czekaj! - z moich ust wydobył się dźwięk. Blondyn odwrócił się w moją stronę. Podbiegłam do niego. Spojrzałam w oczy.
- Bałam się, bałam się że to tylko impuls na tym balu. Że będziesz się ze mnie śmiał. Nie będziesz chciał mnie znać. Że odejdziesz na zawsze. A ja nie chcę cierpieć. Myślałam że nic do mnie nie czujesz, tylko przyjaźń. A ja? Ja się w tobie zakochałam, przeżyłam swój pierwszy pocałunek. I to było coś magicznego, najpiękniejszego w moim życiu. - ponownie wryłam twarz w ziemię.
- Czy to znaczy że... czujesz coś do mnie ? - zapytał, jakby z nadzieją?.
- Tak.- szepnęłam niesłyszalnie. Uniósł mój podbródek, spojarzałam się w jego oczy. Cieszył się, z czego?.
- Z czego się cieszysz ? - spytałam marszcząc nos.
- Że coś do mnie czujesz. Nie mogę w to uwierzyć. Ale jak? Jak ty możesz kochać mnie? Takiego debila. - oznajmił. - Ale z drugiej strony, nie wiesz jaki jestem szczęśliwy że, to właśnie mnie kochasz. dodał.
- Naprawdę? - uniosłam kąciki ust.
- Naprawdę. 
- Więc, wyznaliśmy sobie uczucia. - odparłam.
- No.. tak. - Uśmiechnął się lekko. W pewnym momencie z nieba zaczęły spadać krople deszczu. A za nimi rozpadł się ogromny deszcz. Byliśmy mokrzy. Jest już grbuo po północy.
- To do jutra? - zapytaliśmy w tej samej chwili. Przytuliłam go, odwróciłam się i szłam w stronę domu, Ross także. I co? To koniec?.Odwróciłam się z powrotem do blondyna. Strasznie lało, prawie co go nie widziałam.
- Ross! - krzyknęłam. Szczęście że mnie usłyszał. Biegłam w jego stronę i wskoczyłam prosto w jego ramiona. 
*Narrator*
Zszokowany Ross, trzymał Laurę za uda. 
- Nigdy cię już nie opuszczę. NIGDY. - szepnęła. Brunetka spojrzała blondynowi w oczy. Byli tylko dwa centymetry od siebie. Patrzyli w swoje oczy. W pewnej chwili, chłopak się odezwał.
- Zawsze marzyłem by pocałować dziewczynę w deszczu. - powiedział.
- To na co czekasz, zrób to. - odpowiedziała mu uśmiechnięta. Chłopak długo się nie zastanawiał i pocałował Laurę. Pocałunek nie był długi, trwał jakieś pięć sekund. Oboje uśmiechnęli się do siebie.
Ross postawił Laurę na ziemię. Uklęknął przy niej i delikatnym głosem zapytał.
- Laura czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?.
Laura uśmiechnęła się gdy tylko to usłyszała.
- Tak, tak będę. A teraz wstań bo się przeziębisz. - zaśmiała się. 
- Dla ciebie skoczę z mostu. 
- Awww. - oboje ponownie się do siebie przybliżyli i obdarowali pocałunkami.
- GRATULACJE!!!! - Zza drzew wyskoczyli wszyscy członkowie rodziny. Para oderwała się od siebie i uśmiechnęła.
- To już oficjalnie razem, prawda? - podeszli do nich Rocky z Rylandem.
- Tak.  - odpowiedzieli.
- Rocky, wiesz co robić. - bracia spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Po chwili tańczyli swój taniec szczęścia. Wszyscy się z nich śmiali.
- Siotra, twój pierwszy chłopak. Gratuluję. Myślałam że to nigdy nie nadejdzie. - Siostra Laury podeszłą do niej, za co dostała kuksańca w bok.
- Chodźmy do domu. Bo chorzy będziemy. - oznajmiła uradowana Delly. Wszyscy złapali się za ręcę i środkiem ulicy wracali do domu Marano.





HEJ, HEJ HOLLOŁ! :D. NIE WIERZĘ, ŻE NAPISAŁAM ROZDZIAŁ! * KLASZCZĄ*. Jak wam się podoba?. Miałam go dodać wczoraj ;/. Jestem wykończona. Byłam zagrożona z 6 przedmiotów. A teraz? tylko z dwóch. :D. I poprawiłam to w tydzień. Hhaha poprawię. ; p. No nic. Mam nadzieję że mnie nie opuściliście ;c. Moje kochane misie . Love ya. ;3