środa, 21 maja 2014

Rozdział 31

W poprzednim rozdziale...
Stykali się czołami, ich oddechy się mieszały, szybko oddychali. Pozostało im tylko na wypowiedzenie, najpiękniejszych słów i zupełnie w stu procentach prawdziwe. - Kocham cię.
_______________________________________________________________________________

*Tydzień później* Laura*

Jak ten czas szybko leci. Chciałbym, czasem przenieść się w czasie, do przeszłości. A czasem nie chcę, ponieważ mam przyjaciół, którzy mnie kochają. Rydel wspiera mnie, w różnych sprawach sercowych. Vanessa moja złośliwa, kochana siostrzyczka, zawsze jest przy mnie, kiedy tylko jej potrzebuję. Chłopaki... chłopaki Ryland, Rocky, Ellington i Riker, potrafią mi poprawić humor, nawet wtedy, kiedy jestem naprawdę przygnębiona. Ross... Ross jest przy mnie, w każdej sekundzie mojego życia, od kąd się poznaliśmy. To jest tak jak dwoje ludzi spotykają się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie. Po tamtym wydarzeniu, moje serce jest wypełnione żarem miłości, ono się pali z miłości. Czy jesteśmy, razem ?. Nie wiem czy mogłabym tak powiedzieć. Tydzień temu, wyznaliśmy sobie miłość. Od tamtego czasu, unikam blondyna. Codziennie puka do drzwi a ja mówię siostrze żeby mówiła że mnie nie ma. Nie wiem, dlaczego go unikam.. po prostu, boję się tej relacji że, się zmieni, będzie niezręcznie. A może on mi wyznał miłość z litości. Bo panna Marano nigdy nie miała chłopaka. Każdego dnia boję się rozmowy z nim. Wiem że to nadejdzie, ale lepiej później. Leżę na łóżku i rozmyślam. Jest po 13 a ja leże przygnębiona w piżamie. 
- Laura, Ross przyszedł i pyta się czy z nim pogadasz. - do pokoju wpadła moja siostra.
- Powiedz że pojechałam na tydzień do wujków. Proszę. - powiedziałam błagalnym tonem.
- Laura, ta rozmowa z nim cię nie ominie. Jutro macie spotkanie i nagrywacie ostatni odcinek 1 sezonu. - rzekła poważnie.
- Wiem. - szepnęłam cicho. Nessa opuściła mój pokój i poszła mu powiedzieć to co kazałam. Mam wyrzuty sumienia. Czuję się jak cicha woda. Nie ma już nic co by mnie pocieszyło.
Ukryta w sobie. Tak jak codziennie, wzięłam ubranie, poszłam do łazienki, założyłam na siebie przewiewną różową sukienkę z kwiatami na topie. I na to różowe balerinki z kolcami. Pofalowałam sobie włosy, musnęłam usta błyszczykiem i lekko nałożyłam róż na policzki. Psiknęłam się perfumami i poszłam w stronę kuchni. Na stole leżały tosty. Szybko pomknęłam do stołu i zajadałam.
- To kiedy z nim pogadasz ? - spytała siostra, wchodząc do kuchni.
- Nie wiem. - schowałam twarz w moich włosach.
- Zrób to szybko za nim będzie, za późno. - odpowiedziała.
- Ale ja się boję. - szepnęłam.
- No i co ?! Dziewczyno, ja kocham Riker'a, a jakoś z nim rozmawiam. Pocałowaliśmy się i co ? No właśnie i rozmawiamy. Upss, za dużo powiedziałam. - oznajmiła.
- Kochasz Riker'a ? - Uniosłam lekko brew.
- A ty..... a ty, kochasz Ross'a ? - złapała się za biodra.
- Tak. - powiedziałyśmy w tym samym momencie.
- Chodź tu. My to już tak mamy. Rodzina Marano nie wie co to miłość. - podeszłam do niej i jak najmocniej przytuliłam.
- Dziękuje że jesteś. - szepnęłam. - Kocham cię. Ciebie i rodziców których teraz bardzo potrzebuję. - po moim policzku spłynęła łza.
- Mi też ich brakuje. - słyszałam jak płaczę. Rozumiem ją, bo sama płaczę.
- Dlaczego ich tu nie ma, jak są nam cholernie potrzebni. - mówiła przez płacz. Przytuliłam ją jeszcze mocniej. 
- Dlaczego.. - odparłam. 
- Cieszę się że mam ciebie. - rzekłam.
- Ja ciebie też.  - odpowiedziała. Oderwaliśmy się od siebie i otarłyśmy łzy z policzków. Zrobiliśmy sobie herbatę. Później, oglądaliśmy filmy. Nadeszła 23 : 20. Siedziałam na łóżku, wpatrując się w ekran telewizora. Leciały reklamy. Postanowiłam że pójdę się przewietrzyć. Przykryłam kołdrą Nessę, następnie ubrałam koszulę i wyszłam z domu. 
Szłam chodnikiem, nie myśląc już o niczym. Wiatr muskał moją twarz. Gwiazdy rozświetlały mi drogę, było idealnie. Usiadłam na ławce w parku. Patrzałam w dal. Nawet nie zauważyłam że ktoś obok mnie usiadł.
- Porozmawiamy ? - spytał. Odwróciłam głowę w stronę tego ktosia. Ale kiedy zobaczyłam kto to, uśmiech spadł mi z twarzy.
- Nie, nie mogę. Muszę już iść. - wymigałam się i szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu. Po co wychodziłam na dwór. Po co?!. Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Stanęłam na przeciwko niego.
- Proszę, nie zniosę już ani jednego dnia bez ciebie. Laura, błagam, unikasz mnie od tygodnia. - Spojrzał na mnie błagalnie, trzymając mnie za rękę. 
- Ja.... Dobrze.... Ross. - spojrzałam mu w oczy.


Siemka! :D. Jest rozdział. Mi się szczerze rozdział, ujmę to tak '' Może być''. Sorka za przerwę. Szkoła, życie prywatne. Poprawianie ocen. Być może rozdział pojawi się teraz w wakacje. ;//. W niedzielę jadę do szpitala, strasznie się boję. ;cc. No nic. Dziękuję za komentarze, naprawdę dziękuje że komentujecie. ;). Ten rozdział wyszedł tak spontanicznie. Nie wiedziałam co napisać. Serio, serio. Waszym zdaniem, wyszedł mi czy nie ?. Pozdrawiam :*.
Zapraszam na moje blogi.  ;)
http://stealyourheart123.blogspot.com/
http://rossyilaurahateorlove.blogspot.com/




poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 30 część II

W poprzednim rozdziale...

- Ja cię tak bardzo Koch... - Muzyka się skończyła a Parker, szybko podbiegł do nas i zmroził wzrokiem Rossa. O BOŻE! ZNOWU?!. Czy ona chciał mi powiedzieć że mnie kocha ?. So romantic. Brunet pociągnął mnie w stronę parkietu i zaczęliśmy tańczyć do szybkiej muzyki. Ross był naprawdę smutny. A ja ?! Ja byłam wściekła!!!. 
- Parker, możemy porozmawiać? Na osobności ? Choć na zewnątrz. - Powiedziałam całkiem poważnie, z odrobinką złości. Muszę mu to w końcu powiedzieć.
_________________________________________________________________________________

- Parker, dlaczego mi to robisz ? - Spytałam ze smutkiem.
- Ale co, robię ? - Odparł, jak by to było jasne.
- Wcinasz się we mnie i Rossa !! - Nie wytrzymałam, wybuchłam.
- Rozumiem, że jesteśmy razem na balu ale czy zawsze kiedy jestem z Ross'em, musisz się wtrącać ? - Powiedziałam odrobinę panując nad moim głosem.
- Wiem, przepraszam. Ja po prostu coś do ciebie czuję. - Wyznał. Zamurowało mnie. I co ja mam mu odpowiedzieć ? Parker sory ale ja nic do ciebie nie czuję. To niezręczna sytuacja.
- Am, amm, ja nie wiem co powiedzieć. - spuściłam głowę w ziemię.
- Powiesz czy też coś do mnie czujesz ?- Zapytał jasno.
- Przepraszam, ale ja nie czuję tego czegoś wyjątkowego do ciebie. Czuję to do kogoś innego. Kogoś dla mnie ważnego. - Wyznałam, patrząc mu w oczy.
- Zakochałem się w twoich pięknych oczach, we wszystkim, że jesteś dobrą osobą i masz złote serce. Jeżeli, pokochałaś Ross'a to facet ma szczęście, że to twoje serce wybrało właśnie jego. - Powiedział szczerze.
- Dziękuje, że mnie rozumiesz. Ale chyba wiesz, jak to jest,kiedy nikt do ciebie nic nie czuję. - westchnęłam.
- Chodzi o Ross'a ? - Uniósł brew. 
- Mhm. 
- Jest zakochany w tobie po uszy, ty tego nie widzisz ? Przecież widziałem jak na ciebie, patrzy.
- To że patrzy, jeszcze nic nie znaczy. - Zaśmiałam się.
- Słuchaj ja już idę. A jeśli chodzi o dziewczynę dla ciebie to Susan się w tobie podkochuje.- Oznajmiłam.
- Ta, Susan Megan ? - wyszczerzył oczy. Kiwnęłam głową na tak.
- Akurat jest sama na balu, możesz już do niej iść, wiem że chcesz. - Uśmiechnęłam się. 
- Dzięki, kochana jesteś. - Przytulił mnie i wybiegł z korytarza. A ja poszłam do reszty.
*Rydel*
Właśnie wszyscy tańczymy do piosenki Katty Perry Dark House, jest epicko. Nawet Ross'owi poprawił się uśmiech. I o to chodzi. Boże, ale tu są ciacha. 
- No hej, jestem Tristan. - Zagadał do mnie jakiś brunet.
- No hej, jestem Rydel ale mów mi Delly. - Podałam mu rękę. W tej chwili podszedł do nas Ellington.
- No hej, a to jest piąstka lewa a to jest piąstka prawa. Z którą chcesz sie bardziej zakolegować ? - Oznajmił.Brunet patrzał na niego z przerażającym wzrokiem.
- To ja już pójdę, miło było cie poznać. - mruknął i oddalił się jak najdalej.
- Ell, co to było ? - Prychnęłam śmiechem. 
- Od gwiazdy jak najdalej. Jestem twoim prywatnym ochroniarzem. - powiedział uśmiechnięty.
- Okej, niech ci będzie. - przewróciłam oczami i wróciłam na parkiet.
*Rocky*
Impreza jest, panny są głupi brat jest. Nie ma ? Playstation. Nudy forever. 
- Ej, zgarnąłem żelki, masz. - Ryland podał mi opakowanie. Mniam, chociaż jedno dobre na balandze.
- Ty, nudy są. Dawaj zrobimy coś szalonego. - Zapodałem z entuzjazmem.
- Co, masz na myśli, braciszku ? - Pocierał dłońmi, o tak zagłada imprezy, czas zacząć. 
- No, nie wiem. Myślałem że ty masz jakiś pomysł. - podrapałem się po głowie.
- Ej, patrz Laura. 
- Ej, no popatrz nasz Ross. - Spojrzeliśmy na siebie znacząco, pokiwaliśmy głowami i zrobiliśmy diabelskie miny.
- Ty po Laurę, ja po blondasa. Jedziemy z tym koksem.- Daliśmy sobie piąteczkę i ruszyliśmy do akcji. Podeszłem do młodego i dałem na początek kuksańca w bok.
- Kogo szukasz, kochasiu ? - poklepałem go po plecach.
- Ymm, nikogo. - Opowiedział.
- Taa, jasne. A co z Laurą ? - Uniosłem brew.
- Jak widać, pewnie bawi się z tym brunetem, jak on miał hmm, o tak, Parker. - Westchnął.
- Zamknij oczy. - oznajmiłem.
- Co ? - Spojrzał na mnie dziwnie. Przewróciłem teatralnie oczami.
- No dawaj, to niespodzianka. - Uległ, i o to chodzi. Plan idzie w dobrym kierunku. 
- Ale jak mi coś zrobisz, to zobaczysz co się z tobą stanie. - patrzył na mnie wzrokiem '' zaraz cię jełopie, pacnę''. założyłem mu na oczy opaskę i ruszyliśmy powoli, jakoś przez tonę tańczących ludzi, w stronę pewnej brunetki.
*Ryland*
- No hej Laurita, piękna dziewczyno! - prawie wykrzyknąłem.
- Aww, hej Rylandziku. - Przytuliłem ją. AH, ale ona jest słodka.
- No to jak tam mija bal ?.
- Może być. - mruknęła.
- Co się stało, kochanie ? - spytałem.
- Jakoś nie mam, nastroju. - westchnęła. Spojrzałem w stronę brata, poszło mu jak spłatka, wymyśl coś Ryland,wymyśl.
- Hej, Laura. Mam dla ciebie coś co cię rozweseli, chodź. Tylko poczekaj.- założyłem jej chustę na oczy i szedłem w stronę Rockyego.
- Ryland, co ty wyprawisz. - zaśmiała się. 
- niespodzianka, zaraz będziemy. - odpowiedziałem i prowadziłem ją.
- Stary chodź tutaj. - posłał mi ruchem ręki że mam iść za nim. Szliśmy, szliśmy aż w końcu doszliśmy, na moje oko była to hala szkolna z dala od ludzi.  Rocky położył głośniki na podłodze, podłączył do nich komórkę i włączył wolny kawałek. Potem  ja poprowadziłem Laurę do Ross'a. Ująłem jej dłonie i jedną przywarłem do ramienia Ross'a a drugą do jego ręki. Rocky zrobił to samo tylko że wziął rękę blondasa i położył na tali brunetki. 
- Yyy, Rocky, przemogłeś się na starą muzę ? - powiedział Ross. - No i jak na twoje biodra, to masz je chyba kobiece. Mam cię nauczyć tańczyć? - dodał. Boże miałem ochotę wybuchnąć śmiechem. Podeszliśmy do nich, zdjęliśmy im opaski i uciekliśmy do reszty Niech załatwią sprawy między nimi. Będą razem, jeszcze zobaczycie, wszyscy zobaczą. Specjalnie zostawiłem, kamerkę która wszystko nagrywa. No co lubię romantyczne sceny, nie oceniajcie mnie. 
*Narrator*
Kiedy dwójka braci uciekła, para przyjaciół zdezorientowana o co chodzi, mieli ochotę im przywalić. 
Kiedy Laura usłyszała wolny kawałek, cały czas lecący z głośników i do tego jeszcze spojrzała na Ross'a którego właśnie trzymała i oboje stali w pozycji tanecznej. Brunetka zczerwieniała.
- Nie ukrywaj rumieńców, słodko w nich wyglądasz. - w końcu odezwał się blondyn. 
- Mogę prosić do tańca ? - zapytał, jak dżentelmen.
- Ależ oczywiście. - odpowiedziała mu uśmiechnięta. Wreszcie nikt im nie przeszkodzi, sam na sam. A to dzięki dwójce zwariowanych braci Rocky i Ryland im dziękujcie.
- Więc, gdzie jest Parker ? - spytał blondyn.
- Cóż, najpierw okazało się że był zazdrosny o ciebie i że jest we mnie zakochany. Potem, powiedziałam że nie odwzajemniam jego uczuć tylko Susan.  I jestem sama na studniówce. - skończyła.
- Ouu. O mnie zazdrosny ? - Ross uniósł brew, kołysając przy tym Laurę.
- Długa historia. Teraz, ja mam pytanie. Dlaczego byleś smutny cały czas od kąd jesteśmy na balu ? 
- To dlatego, że myślałem cały czas o tobie. Od zawsze myślałem o tobie, od zawsze cię lubiłem, zakochałem się w tobie i nigdy nie przestałem  to jest coś pięknego. Bo do żadnej dziewczyny jeszcze nic takiego nie poczułem. - wyznał, patrząc w jej oczy które błyszczały jak dwie małe gwiazdki.
- Wiesz, ja od początku szukam idealnego faceta. Chyba już nie muszę go szukać, bo idealnym facetem, dla mnie jesteś ty. - blondyn westchnął na jej słowa i uśmiechnął się słodko.
- Too, nie mam dla ciebie, brylantów lub innych drogich rzeczy. Nie jestem bohaterem. Ale mam serce które bardzo mocno cię kocha. - skończył. Laurze spłynęła pojedyncza łza, którą Ross od razu otarł.
- Wiesz ja nie potrzebuję chłopaka z kasą, chcę takiego który mnie kocha tak naprawdę. Bo ja zakochałam się w takim jednym blondynie o imieniu Ross. - odparła. Ich serca zaczęły bić w idealnym rytmie, z każdą sekundą coraz szybciej jakby od razu miało wybuchnąć. Chłopak, kiedy usłyszał swoje imię momentalnie się uśmiechnął, oplótł ich dłonie i powiedział, piękne słowa.
- Nie ważne są żadne słowa, nasza miłość jest piękna. Nie liczy się nic, liczą się przyspieszone tętna.
A także dodał.
Laurą,będziesz dziś moją parą na balu ?. 
- Tak. - odparła. Chłopak, kiedy to usłyszał był przeszczęśliwy. Spojrzeli sobie w oczy i zanurzyli się w swoich tęczówkach. Po chwili brunetka poczuła na swoich ustach wargi chłopaka w których się zanurzyła. Ross zaczął pogłębiać pocałunek, tak samo jak i Laura. W pewnym momencie dziewczyna oplotła dłonie o jego blond czuprynę. Całowali się tak zachłannie, nikt nie chciał przerywać tej pięknej chwili, liczyło się tylko że są sami i tu i teraz. Oboje zupełnie stracili poczucie czasu. Tracili tlen. Oderwali się od siebie na parę sekund i ponownie się do siebie przyssali, tym razem Ross złapał ją swoimi silnymi mięśniami w tali i podniósł, tak że ona czuła się jak w niebie. Oboję chcieli czegoś więcej niż tylko pocałunku, ale wiedzieli że muszą opanować emocje. Robili to tak zachłannie jakby mieli się połknąć. Ponownie zabrakło im tlenu więc oderwali się od siebie. Stykali się czołami, ich oddechy się mieszały, szybko oddychali. Pozostało im tylko na wypowiedzenie, najpiękniejszych słów i zupełnie w stu procentach prawdziwe.
- Kocham cię.


Hmmm, co by tu powiedzieć ? Przepraszam że nie było długo rozdziału. Ale wiecie, tak jak mówiłam straciłam wenę, ten rozdział pisałam od piętnastej i skończyłam go dopiero teraz. Czyli 20:45.
Cóż, nie mam pojęcia kiedy pojawi się rozdział, muszę poprawić wszystkie oceny a jestem zagrożona z pięciu przedmiotów. -.- ;//. A co do rozdziału, jest RAURA, yay. cieszycie się ? ;D. Wyszedł mi rozdział czy nie ? :). Dziękuje za komentarze pod rozdziałem 30 części pierwszej. Mam nadzieje że teraz będzie więcej :*. Napiszcie coś tam na dole :3.
DO NAPISANIA KOCHANI ;33.
KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ! <3.

wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 30 część I

W poprzednim rozdziale ...

- Więc Laura, chciałem ci powiedzieć że cię Koch... - Ej, gołąbki! Chodźcie, idziemy popływać. - Krzyknęła Delly. Znowu?! Serio ?!. No nic zrezygnowany, poszłem i wszyscy rzuciliśmy się na fale, rozkoszując się dniem. Nawet Cal i Raini nie mieli ogonów. Już niedługo studniówka. Może pójdę z Delly. Taaak. To super pomysł, pójdę z siostrą. yay...
_______________________________________________________________________________

*Tydzień później* *Ross*
Dzisiaj studniówka. Nie zgadniecie, z kim pójdę. Z Delly. Woo hoo!. A zresztą całe moje rodzeństwo idzie, pytałem się w szkole czy mogą przyjść. Rik idzie z Vanessą. To ci zaskoczenie. Ja z Delly. A chłopaki w trójeczkę. Czyli Rocky, Ellington i Ryland. No i Laura z Parkerem. Ughh. Jedyne pocieszenie jakie mam to że idą jako przyjaciele. Ej, ale w końcu będziemy rozmawiali. Będzie dobrze, prawda ?. Właśnie wszyscy jesteśmy w sklepie, zastanawiacie się dlaczego ? Hmm tak to już jest jak się kupuje na ostatnią chwilę ciuszki na studniówkę. A najgorsze jest to że jesteśmy w damskim. Vanessa, Delly i Laura wybierają sukienki. 
Kiedy każda z nich wybrała '' Suknie'' poszliśmy do męskiego o tak. Tylko nie lubię garniturów. 
Ale po za tym jest spoko. Po dwóch godzinach na zakupkach, poszliśmy do domu się przebrać i powoli szykować. Ja byłem ubrany o tak :
Tak samo jak i reszta chłopaków. Ciekawe jak reszta będzie wyglądać. 
- Dziewczyny! Ruszać się! - Krzyknął Riker.
- Zaraz! - Odkrzyknęła Delly.
- Ohh,z tymi dziewczynami. - Prychnąłem. Po 5 minutach wyszły. Najpierw Vanessa, wyglądała pięknie Miała na sobie zieloną suknie. Potem za nią wyszła Delly, Moja mała Hello Kitty, całą na różowo. I na koniec wyszła Laura, wyglądała jak najpiękniejsza gwiazda. Śliczna Czerwona sukienka i do tego jej piękne całuśne świecące policzki. Wyglądała idealnie. Wyglądała o tak. Jak najpiękniejsza księżniczka świata. 

- Jak wyglądamy ? - Zapytała za wszystkie Vanessa. Rikerowi to ślina na ziemie kapała jak jakiemuś psu.
- Stary, ogar. Bo zaślinisz się na śmierć. - Rzuciłem i walnąłem w ramię. 
- Moja Vanka jest taka piękna. - Podszedł do niej i założył bukiecik na nadgarstek. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.  Rocky poszedł otworzyć.
- Laura! Kochaś do ciebie! - Krzyknął.
- Parker? Już idę. To do zobaczenia wszystkim na imprezie. Ja spadam. - Powiedziała, po czym wszystkich przytuliła i wyszła gdzieś z tym czymś. Boże, zaraz coś rozwalę. Rozwalę...
- Rydel, mam dla ciebie bukiecik. - Oznajmiłem z wymuszonym uśmiechem.
- Aww to słodkie. - Wzruszyła się i podała mi dłoń. Założyłem jej bukiecik na rękę.
- Wiem że chciałeś iść z Lau. Tak mi przykro braciszku. - Przytuliła się do mnie.
- Jest spoko, serio. Pójdę tam z wami wszystkimi i będę się świetnie bawił. - Powiedziałem, pewny siebie i uśmiechnąłem się do wszystkich. Razem wsiedliśmy do Auta i pojechaliśmy do szkoły. Po 30 minutach dojechaliśmy. 
- Już jesteśmy. - Powiedziałem wchodząc do pomieszczenia. 
- Woow! Raini, Calum wyglądacie świetnie. - Pochwalił ich Ellington. Przytaknęliśmy jemu na taki sam znak.
- Gdzie Laura ?  - Zapytałem.
- Oh, tańczy z Parkerem. - Cal, wskazał ręką na tańczącą, parę. Uśmiech spadł mi z twarzy.
No nic czas zacząć imprezę. 
* Laura, w tym samym czasie.*
- Świetnie się bawię Parker. - Odparłam do niego uśmiechnięta. Ale tak na serio ? Za tym uśmiechem jest smutek. Tak bardzo chciałam przyjść tu z Rossem. Ja się w nim serio zakochałam.
Szczęście ? Zostaniemy przyjaciółmi w tym roku ?.
- Zróbmy przerwę, dobrze ? Ja idę zobaczyć co tam u reszty. - Odparłam.
- Mogę cię o coś zapytać ? Czy ciebie i Rossa coś łączy ? - Zapytał poważnie. Opuściłam głowę w dół, lecz po chwili uniosłam ją i odpowiedziałam.
- Nie, nic. - dlaczego, ja kłamię ?. Brunet uśmiechnął się do mnie, tak jakby odetchnął z ulgi. Odwzajemniłam uśmiech i powędrowałam do reszty. 
- Hej, co tacy zadufani ? Dawać, bawić się. - rzekłam z rozbawieniem.
- Jakoś nie mam ochoty na zabawę. - mruknął Ross.
- Ja mam, od kąt tu weszliśmy. Vanessa, mogę prosić ? - zapytał Riker, siostry. Czy coś miedzy nimi zaiskrzyło ?. 
- Możesz. - I wyszli na parkiet. Następnie wyszli Ellington, Ryland, Rocky i Delly poderwać jakieś dziewczyny, tylko że Rydel chłopaka oczywiście.  Został tylko Ross. Dziękuje.
- Ross, jak się bawisz ? - spytałam.
- Ujdzie. Jestem tu od godziny i nic. - mruknął. Pocałowałam go w polik, z daleka widziałam Parkera, kipiącego z wściekłości. 
- Ja muszę iść, zobaczymy się później. - Rzuciłam i poszłam do bruneta. Bawiliśmy się jeszcze jakąś godzinę i poszliśmy usiąść przy stoliku. Nogi mnie bolą. 
- UWAGA! UWAGA! Czas wybrać króla i królową balu. A więc królem zostaje...... Ross Lynch. - Wszyscy zaczęli klaskać a Calum podniósł blondyna i podskakiwał  nim z radości. Przezabawne. Ross wszedł na scenę i założył koronę, następnie usiadł na tron. 
- A królową jest...... Laura Marano! - Zaczęłam bić brawo, czekaj, czekaj ? Ja? Stałam z otwartą buzią, ale po chwili się ocknęłam i weszłam na scenę, założyli mi koronę, byłam tak podekscytowana. Uśmiechnęłam się do blondyna i mocno go przytuliłam. I znowu widziałam zazdrosnego Parkera z dala. 
- A teraz zwycięska para, zatańczy wolnego. - Powiedział prowadzący imprezę. Zeszliśmy na dół i kołysaliśmy się w rytm muzyki i patrzeliśmy sobie w oczy.
- Wyglądasz, pięknie. - Westchnął.
- Ty też. To znaczy przystojniak z ciebie. - Zaśmialiśmy się.
- Słuchaj, Lau. Chciałem ci coś powiedzieć już od dawna. Czekałem na ten moment. - Mówił.
- Ja cię tak bardzo Koch... - Muzyka się skończyła a Parker, szybko podbiegł do nas i zmroził wzrokiem Rossa. O BOŻE! ZNOWU?!. Czy ona chciał mi powiedzieć że mnie kocha ?. So romantic. Brunet pociągnął mnie w stronę parkietu i zaczęliśmy tańczyć do szybkiej muzyki. Ross był naprawdę smutny.  A ja ?! Ja byłam wściekła!!!.
- Parker, możemy porozmawiać? Na osobności ? Choć na zewnątrz. - Powiedziałam całkiem poważnie, z odrobinką złości.  Muszę mu to w końcu powiedzieć. 



JEEEEEEEEST! ROZDZIAŁ! TANIEC SZCZĘŚCIA! :D. NIE NAPISAŁABYM GO GDYBY MNIE KTOŚ NIE PROSIŁ O TO CODZIENNIE I O TOBIE TU MOWA KLAUDIA LYNCH ;3. PODOBA WAM SIĘ ROZDZIAŁ ? NIE PYTAJCIE SKĄD ZDJĘCIA. SEKRET. XD. NASKROBCIE COŚ NA DOLE. :3. NIE MAM POJĘCIA KIEDY ROZDZIAŁ, MÓJ TATA JUTRO WYJEŻDŻA I BIERZE LAPTOPA ZE SOBĄ A KOMPUTER ROZWALONY. BĘDĘ PRÓBOWAŁA NAPISAĆ COŚ NA KOMÓRCE! :). DZIĘKUJE ZA 9 KOMENTARZY POD ROZDZIAŁEM 29 ;P. DO NAPISANIA MIŚKI ;3.  




piątek, 2 maja 2014

Rozdział 29

W poprzednim rozdziale...

Ahh! Kocham twoje pocałunki. - Rozmarzył się i złapał za policzek. 
- A ty to mnie nigdy nie całujesz. - Fochnęłam się i odwróciłam w inną stronę. On złapał mnie za ramiona i odwrócił do siebie. Następnie pocałował w polik. 
- A teraz ? - Wyszczerzył do mnie swoje białe ząbki. Pokiwałam twierdząco głową, przy czym się zaśmiałam.
 - Chodź, pójdziemy do reszty. - Odparł, złapał mnie za rękę i poszliśmy dalej. Chyba naprawdę zrozumiałam jak go naprawdę kocham.
___________________________________________________________________________________

*2 tygodnie później* Ross*
Minęły już dwa tygodnie. Laura prawie codziennie chodziła gdzieś z tym debilem Parkerem. Wiem że są przyjaciółmi ale no właśnie ale. Do szkoły chodzimy, jeszcze razem do klasy z tym Parkerem. Mamy nagrane już 10 odcinków Austina i Ally, nawet ju puścili pierwsze 3 odcinki na Disney Channelu. Ale co ja zrobię? Dobra Lynch! Wstajesz, idziesz do niej i mówisz jak bardzo ją kochasz. Nie mogę za bardzo się boję. Jestem tchórzem. Najgorszym tchórzem!. Jest po 16 a ja siedzę sam w domu z rodzicami. Tak przyjechali tydzień temu z Paryża. A Reszta na plaży się opala. Za tydzień mamy studniówkę a ja pójdę z nikim. Laura już zajęta przez Parkera. Jedno jest w tym najlepsze.... że oni nie są razem. Idą jako przyjaciele. Ja chciałem ją zaprosić ale było już za późno.
- Synku, idź się przewietrz. - Powiedziała z troską w głosie Mama.
- Jakoś mi się nie chce. - Mruknąłem.
- Co się stało, słońce ? - Zapytała, siadając obok mnie.
- Mamo, pamiętasz jak mówiłem że NIGDY ale to NIGDY się nie zakocham ? - Zapytałem.
- Zakochałeś się co ? Czy to Laura ? - Zapytała jasno.
- Tak - Westchnąłem.
- No to co tu jeszcze robisz ? Idź i walcz o nią. A nie będziesz mi cały dzień w domu siedział. Ładna pogoda. Idź. To jest dobra dziewczyna i dotąd jedyna jaką lubie, bo te, które ty miałeś, to brak mi słów na nie. - Oznajmiła.
- Wiesz, co? Dam radę, zrobię to. Powiem jej co czuję. - Powedziałem pewny. I wyszłem z domu, prosto na plaże. 
- Ross! Dobrze że przyszłeś! - Pisnęło całe moje rodzeństwo i siostry Marano wraz z Raini i Calumem. Grali w siatkówkę. Ahh, Laura miała żółte bikini, mój ulubiony kolor. 
- Chodź pograsz z nami. - Odparł Riker.
- Nie chcę mi się. Wolę poływać. Ale najpierw. Laura porozmawiamy ?. - Zapytałem uśmiechnięty. Kiwnęła głową na tak i podeszła do mnie. Poszliśmy dalej od rodzeństwa.
Słuchaj muszę ci coś powiedzieć. - Powiedzieliśmy oboje. 
- Ty pierwszy/a - znów w tym samym momencie. Zaśmialiśmy się.
- Ty pierwsza. - rzuciłem.
- Okej, a więc..... Werble proszę ... Nie jestem już syreną. powiedziała podekscytowana.
- Serio ? To wspaniale. Czyli to znaczy że się zakochałaś ? W kim ? - Zapytłem zasmucony.
- A, w takim jednym blondynie. - Powiedziała rozbawiona. W jakim blondynie ? Rozszarpie go. 
- No to teraz ty. 
- Chciałem ci powiedzieć  że ja.. chce powiedzieć.. Koc... - W jej oczach widziałem nadzieje i miłość ? Do mnie ?. Nie dokończyłem bo przeszkodzili nam we własnej osobie Rocky z Ellingtonem. Dostałem w głowę piłką od siatkówki. Zraziłem ich wzrokiem i rzuciłem się na nich.
- Ja wam dam! Ja wam dam! - Krzyknąłem rozbawiony. 
- Gdzie są moje pieniądze za las! - Krzyknął Ellington.
- Co ty gadasz! My byliśmy tylko na 50-leciu. - Wygadał Rocky.
- Braliście coś ? - Zapytałem podnosząc brwi.
- My? Nigdy w życiu nie ćpaliśmy, piliśmy albo jaraliśmy. - Powiedzieli razem.
- Dinks. Wisisz mi cole. - Rzucił Ratliff. 
- Chyba cię pogieło. - Rocky puknął go w głowę. I zaczęli się bawić chyba w ganianego. I to nie są dzieci ?. Uwierze jak będą mieli 30 lat.  Wróciłem do Laury, złapałem ją za dłonie. 
- Więc Laura, chciałem ci powiedzieć że cię Koch...
- Ej, gołąbki! Chodźcie, idziemy popływać. - Krzyknęła Delly. Znowu?! Serio ?!. 
No nic zrezygnowany, poszłem i wszyscy rzuciliśmy się na fale, rozkoszując się dniem. Nawet Cal i Raini nie mieli ogonów. Już niedługo studniówka. Może pójdę z Delly. Taaak. To super pomysł, pójdę z siostrą. yay...


Jest rozdział :D. I WOOOOW! Pod rozdziałem 28 było 11 komentarzy! Dziękuje bardzo! <3.
Kocham wasze komentarze. A szczególnie te dłuuuugie :D. A wracając, rozdział się podoba ? Cóż jak dla mnie beznadzieja. Straciłam wenę. ;//. Spróbuję dodać rozdział 30 jak najszybciej. :).
Do napisania miśki! :3 <3.
KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ!