W poprzednim rozdziale...
Stykali się czołami, ich oddechy się mieszały, szybko oddychali. Pozostało im tylko na wypowiedzenie, najpiękniejszych słów i zupełnie w stu procentach prawdziwe.
- Kocham cię.
_______________________________________________________________________________
*Tydzień później* Laura*
Jak ten czas szybko leci. Chciałbym, czasem przenieść się w czasie, do przeszłości. A czasem nie chcę, ponieważ mam przyjaciół, którzy mnie kochają. Rydel wspiera mnie, w różnych sprawach sercowych. Vanessa moja złośliwa, kochana siostrzyczka, zawsze jest przy mnie, kiedy tylko jej potrzebuję. Chłopaki... chłopaki Ryland, Rocky, Ellington i Riker, potrafią mi poprawić humor, nawet wtedy, kiedy jestem naprawdę przygnębiona. Ross... Ross jest przy mnie, w każdej sekundzie mojego życia, od kąd się poznaliśmy. To jest tak jak dwoje ludzi spotykają się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie. Po tamtym wydarzeniu, moje serce jest wypełnione żarem miłości, ono się pali z miłości. Czy jesteśmy, razem ?. Nie wiem czy mogłabym tak powiedzieć. Tydzień temu, wyznaliśmy sobie miłość. Od tamtego czasu, unikam blondyna. Codziennie puka do drzwi a ja mówię siostrze żeby mówiła że mnie nie ma. Nie wiem, dlaczego go unikam.. po prostu, boję się tej relacji że, się zmieni, będzie niezręcznie. A może on mi wyznał miłość z litości. Bo panna Marano nigdy nie miała chłopaka. Każdego dnia boję się rozmowy z nim. Wiem że to nadejdzie, ale lepiej później. Leżę na łóżku i rozmyślam. Jest po 13 a ja leże przygnębiona w piżamie.
- Laura, Ross przyszedł i pyta się czy z nim pogadasz. - do pokoju wpadła moja siostra.
- Powiedz że pojechałam na tydzień do wujków. Proszę. - powiedziałam błagalnym tonem.
- Laura, ta rozmowa z nim cię nie ominie. Jutro macie spotkanie i nagrywacie ostatni odcinek 1 sezonu. - rzekła poważnie.
- Wiem. - szepnęłam cicho. Nessa opuściła mój pokój i poszła mu powiedzieć to co kazałam. Mam wyrzuty sumienia. Czuję się jak cicha woda. Nie ma już nic co by mnie pocieszyło.
Ukryta w sobie. Tak jak codziennie, wzięłam ubranie, poszłam do łazienki, założyłam na siebie przewiewną różową sukienkę z kwiatami na topie. I na to różowe balerinki z kolcami. Pofalowałam sobie włosy, musnęłam usta błyszczykiem i lekko nałożyłam róż na policzki. Psiknęłam się perfumami i poszłam w stronę kuchni. Na stole leżały tosty. Szybko pomknęłam do stołu i zajadałam.
- To kiedy z nim pogadasz ? - spytała siostra, wchodząc do kuchni.
- Nie wiem. - schowałam twarz w moich włosach.
- Zrób to szybko za nim będzie, za późno. - odpowiedziała.
- Ale ja się boję. - szepnęłam.
- No i co ?! Dziewczyno, ja kocham Riker'a, a jakoś z nim rozmawiam. Pocałowaliśmy się i co ? No właśnie i rozmawiamy. Upss, za dużo powiedziałam. - oznajmiła.
- Kochasz Riker'a ? - Uniosłam lekko brew.
- A ty..... a ty, kochasz Ross'a ? - złapała się za biodra.
- Tak. - powiedziałyśmy w tym samym momencie.
- Chodź tu. My to już tak mamy. Rodzina Marano nie wie co to miłość. - podeszłam do niej i jak najmocniej przytuliłam.
- Dziękuje że jesteś. - szepnęłam. - Kocham cię. Ciebie i rodziców których teraz bardzo potrzebuję. - po moim policzku spłynęła łza.
- Mi też ich brakuje. - słyszałam jak płaczę. Rozumiem ją, bo sama płaczę.
- Dlaczego ich tu nie ma, jak są nam cholernie potrzebni. - mówiła przez płacz. Przytuliłam ją jeszcze mocniej.
- Dlaczego.. - odparłam.
- Cieszę się że mam ciebie. - rzekłam.
- Ja ciebie też. - odpowiedziała. Oderwaliśmy się od siebie i otarłyśmy łzy z policzków. Zrobiliśmy sobie herbatę. Później, oglądaliśmy filmy. Nadeszła 23 : 20. Siedziałam na łóżku, wpatrując się w ekran telewizora. Leciały reklamy. Postanowiłam że pójdę się przewietrzyć. Przykryłam kołdrą Nessę, następnie ubrałam koszulę i wyszłam z domu.
Szłam chodnikiem, nie myśląc już o niczym. Wiatr muskał moją twarz. Gwiazdy rozświetlały mi drogę, było idealnie. Usiadłam na ławce w parku. Patrzałam w dal. Nawet nie zauważyłam że ktoś obok mnie usiadł.
- Porozmawiamy ? - spytał. Odwróciłam głowę w stronę tego ktosia. Ale kiedy zobaczyłam kto to, uśmiech spadł mi z twarzy.
- Nie, nie mogę. Muszę już iść. - wymigałam się i szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu. Po co wychodziłam na dwór. Po co?!. Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Stanęłam na przeciwko niego.
- Proszę, nie zniosę już ani jednego dnia bez ciebie. Laura, błagam, unikasz mnie od tygodnia. - Spojrzał na mnie błagalnie, trzymając mnie za rękę.
- Ja.... Dobrze.... Ross. - spojrzałam mu w oczy.
Siemka! :D. Jest rozdział. Mi się szczerze rozdział, ujmę to tak '' Może być''. Sorka za przerwę. Szkoła, życie prywatne. Poprawianie ocen. Być może rozdział pojawi się teraz w wakacje. ;//. W niedzielę jadę do szpitala, strasznie się boję. ;cc. No nic. Dziękuję za komentarze, naprawdę dziękuje że komentujecie. ;). Ten rozdział wyszedł tak spontanicznie. Nie wiedziałam co napisać. Serio, serio. Waszym zdaniem, wyszedł mi czy nie ?. Pozdrawiam :*.
Zapraszam na moje blogi. ;)
http://stealyourheart123.blogspot.com/
http://rossyilaurahateorlove.blogspot.com/
Cudowny rozdział
OdpowiedzUsuńCudo kochana!
OdpowiedzUsuńCudeńko! Kocham kocham kocham xD
OdpowiedzUsuńZapraszam na 27 rozdział-> http://raura-i-love.blogspot.com/
i nowy blog ( całkiem inna historia ) -> http://story-somewhat-similar.blogspot.com/
Super rozdział! Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńMatko...Dlaczego w takim momencie?? Ej no weź...
OdpowiedzUsuńTeraz będzie mi smutno bo nie wiem co dalej :c
Rozdział bardzo mi się podoba! Nie wiem co ci w nim nie pasi.
Weny na nexta i udanej operacji życzę!! ;) Nie wiem czy operacji... Ale skoro jedziesz do szpitala i się boisz to tak wywnioskowałam xD
Wyszedł ci i to bardzo, a jeszcze ten moment....
OdpowiedzUsuńJest wspaniale:)
Dawaj szybko next i życzę udanej wizyty w szpitalu:)
Superaśnie kochana!
OdpowiedzUsuńW tym momencie?!
Aż się uśmiechnęłam jak zobaczyłam mój tytuł bloga.. :3
Jesteś najlepsza! Kocham Cię!
Udanej wizyty w szpitalu ;)
Czekam na next B-)