No więc jak pisałam, założyłam bloga. Blog jest o Ross'ie i Lau. Już dwa miesiące myślałam nad fabułą, nic nie wymyśliłam, aż tu przypomniał mi się serial "Tajemnice Domu Anubisa" więc będzie to fabuła taka historyczna no po prostu jak w anubisie XD. Kto oglądał ten
Wie O co chodzi :D
Na razie jest notka powitalna a jutro prolog, więc komentujcie, obserwujcie i mnie wspierajcie, jeju już się boję o wasze opinie >_<…
Link do bloga : http://sheismagicandmychosen.blogspot.com/?m=1
wtorek, 16 grudnia 2014
Rozdział 39
- Tak. Tak Ross wyjdę za ciebie. - odparłam.
- Naprawdę? Jeju! - krzyknął z wrażenia. Delikatnie zakładał mi pierścionek na palec, byłam oczarowana. Czyli to z nim przejdę już przez całe życie? Z nim będę miała dzieci? Najwidoczniej tak. Teraz jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Ross mógłby mieć każdą, KAŻDĄ dziewczynę a wybrał mnie. Jestem największą szczęściarą. Czułam jak z moich oczu płyną łzy. Łzy szczęścia.
- Hej! Lau, lau! Co się stało? Nie chcesz tego ślubu? Przecież cię nie zmuszam, jeśli jest za wcześnie, poczekam. - wstał przerażony, ocierając moje łzy. Przytuliłam się do niego z całej siły. To moje całe szczęście.
- Nie Ross, ja chcę. Tylko płaczę dlatego bo nie wierzę, dlaczego zasłużyłam sobie na takie szczęście jak ty. - spojrzałam na niego.
- Proszę cię... bo zaraz ja się rozpłaczę. Kocham cię, Lau. - rzekł i cmoknął mnie w usta.
- Ja ciebie bardziej. - szepnęłam i mocniej się do niego przytuliłam, powoli, przytuleni do siebie szliśmy w stronę domu.
*pół godziny później *
-Wróciłam! - rzuciłam do siostry.
- Obiad na sto..... Hej, a co ty masz na rączce? - uniosła brwi.
- A no tak, Ross mi się oświadczył i wychodzę za mąż!!! - Pisnęłam
- Wow, myślałam, że to ja pierwsza wyjdę za mąż!!! No wiesz co?! - patrzałam na nią z grymasem. - Żartuję przecież! Cieszę się razem z tobą, boże moja siostrzyczka wychodzi za mąż. - przytuliłam się do niej.
- Ustaliliście już datę?
- Idąc do domu omówiliśmy to, że chcemy za dwa miesiące. Więc za dwa miesiące będę już żonata. - na samą myśl o ślubie się uśmiecham.
- Ja będę druhną!! Będę ci tak ładnie sypać kwiatki. - skakała jak mała dziewczynka. Jeju, bedziemy wszyscy jedną wielką rodziną.
I dam! Bardzo krótki rozdział, dawno nie dodawalam tu rozdzialu, ja po prostu nie mam weny. :c. 40 będzie ostatnim rozdzialem i bedziemy musieli się pożegnać. Ale nie martwcię się w styczniu zawita tu link do nowego, oczywiscie mojego bloga o Rossie i Lau of course!! to do ostatniego kochani.: ) ❤
- Naprawdę? Jeju! - krzyknął z wrażenia. Delikatnie zakładał mi pierścionek na palec, byłam oczarowana. Czyli to z nim przejdę już przez całe życie? Z nim będę miała dzieci? Najwidoczniej tak. Teraz jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Ross mógłby mieć każdą, KAŻDĄ dziewczynę a wybrał mnie. Jestem największą szczęściarą. Czułam jak z moich oczu płyną łzy. Łzy szczęścia.
- Hej! Lau, lau! Co się stało? Nie chcesz tego ślubu? Przecież cię nie zmuszam, jeśli jest za wcześnie, poczekam. - wstał przerażony, ocierając moje łzy. Przytuliłam się do niego z całej siły. To moje całe szczęście.
- Nie Ross, ja chcę. Tylko płaczę dlatego bo nie wierzę, dlaczego zasłużyłam sobie na takie szczęście jak ty. - spojrzałam na niego.
- Proszę cię... bo zaraz ja się rozpłaczę. Kocham cię, Lau. - rzekł i cmoknął mnie w usta.
- Ja ciebie bardziej. - szepnęłam i mocniej się do niego przytuliłam, powoli, przytuleni do siebie szliśmy w stronę domu.
*pół godziny później *
-Wróciłam! - rzuciłam do siostry.
- Obiad na sto..... Hej, a co ty masz na rączce? - uniosła brwi.
- A no tak, Ross mi się oświadczył i wychodzę za mąż!!! - Pisnęłam
- Wow, myślałam, że to ja pierwsza wyjdę za mąż!!! No wiesz co?! - patrzałam na nią z grymasem. - Żartuję przecież! Cieszę się razem z tobą, boże moja siostrzyczka wychodzi za mąż. - przytuliłam się do niej.
- Ustaliliście już datę?
- Idąc do domu omówiliśmy to, że chcemy za dwa miesiące. Więc za dwa miesiące będę już żonata. - na samą myśl o ślubie się uśmiecham.
- Ja będę druhną!! Będę ci tak ładnie sypać kwiatki. - skakała jak mała dziewczynka. Jeju, bedziemy wszyscy jedną wielką rodziną.
I dam! Bardzo krótki rozdział, dawno nie dodawalam tu rozdzialu, ja po prostu nie mam weny. :c. 40 będzie ostatnim rozdzialem i bedziemy musieli się pożegnać. Ale nie martwcię się w styczniu zawita tu link do nowego, oczywiscie mojego bloga o Rossie i Lau of course!! to do ostatniego kochani.: ) ❤
środa, 10 grudnia 2014
ZAPRASZAM!
Serdecznie Zapraszam, na bloga mojego i przyjaciółki o naszym życiu, opisujemy tam ciekawe dni z naszego życia, mam nadzieję, że wpadniecie, zaobserwujecie i po komentujecie :D.
LINK : http://paulinaijulia.blogspot.com/
wtorek, 14 października 2014
Rozdział 38
- Zgadzam się. - wydukałam.
- I Bardzo dobrze, a teraz idź i powiedz że z nim zrywasz, ruszaj się! - krzynął. Pobiegłam szybko i od razu do Ross'a.
- Ross, nie możemy być razem. Przepraszam.
- Ale, myślałem że mnie kochasz, że my się kochamy, dlaczego? - widziałam w jego oczach łzy.
- Zrozum mnie. Nie mogę.
- Coś się stało, widzę to. Proszę, powiedz. - złapał mnie za rękę. Gdy mu powiem, to Parker mnie zabije, ale z drugiej strony, mogę zadzwonić na policję.
- Skąd masz te siniaki? Kto ci to zrobił? - pytał.
- Nie ważne. - odsunęłam się od niego.
- Lau, daj sobie pomóc, nigdy bym ci nic nie zrobił, wiesz jak bardzo cię kocham, chcę ci pomóc. - mówiąc to, patrzał mi w oczy.
- Parker. - tylko tyle wydukałam.
- To on ci to zrobił, zabije go!
- Nie, on powiedział, że mnie zabije jak ci to powiem. Powiedział, że mogę się z wami pożegnać, bo was zniszczy, tak samo i mnie, mam być jego i tylko jego rozumiesz! Ja tylko chcę was chronić, przepraszam. - przytuliłam się do niego i głośno szlochałam.
- Co?! Lau, zadzwońmy na policje, szybko. Nie płacz, już cii. - głaskał mnie po włosach.
- Na prawdę? Okej, proszę zrób to i zadzwoń, nie mam już sił na to wszystko. - wtuliłam się w niego mocniej, a.po moich policzkach spływały łzy, tak strasznie się go boję.
- kocham cię Lau, pamietaj o tym. Będę już zawsze.
- Ja ciebie też kocham Ross, tylko mi coś obiecaj.
- Co takiego? - nadal głaskał mnie po włosach.
- Tylko przy mnie bądź, kiedy cię potrzebuje. - szepnęłam.
- Będę już zawsze kochanie. -ucałował mnie w czoło.
- Idę zadzwonić, zaraz będę, tylko mi powiedz gdzie ten pajac jest. - zacisnął pięść.
- Pod starym domem, ulica domachowska 70/2. - odpowiedziałam, ręcę mi drżały.
Blondyn odszedł, boję się, że parker wróci i się odegra. Przecież nic mu nie zrobiłam. Myślałam, że jest dobrym człowiekiem, myliłam się. Do pokoju wrócił Rossy.
- Mamy tam pójść, teraz. Dasz radę Lau.
- odparł.
-Wstałam i prostro kierowaliśmy się do starego domu. Policja już tam była.
Zakładali mu kajdanki na ręcę.
- Ty kurwo, jeszcze wróce, wróce i cię zniszcze. - po tych złowach, które skierował do mnie, wybuchłam głośnym płaczem. Ross, nie wytrzymał i chciał rzucić się na niego, lecz policjanci odepchali go od niego.
- Nikt nie będzie się tak odzywał do mojej ukochanej ty gnoju!
- Zobaczysz jeszcze wróce i rozwale was wszystkich, wszystkich. - panowie wpakowali go do radiowozu i odjechali.
- Choć tu do mnie. - ponownie już wkeiłam się w mojego ukochanego i poszliśmy do domu.
- Wszystko dobrze? Dobrze się czujesz, nic cię nie boli. - pytał tak całą drogę do domu.
- Tak, bo jesteś przy mnie. - cmoknęłam go w usta.
- Już od dawna chciałem to zrobić Lau, mogłem zrobić to wcześniej, ale bałem się i boję nadal, ale raz się żyję jak nie teraz to nigdy kochanie. - z kieszeni wyjął małe pudełeczko i uklękł przede mną.
Lauro, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zechcesz być z takim kimś jak ja, wyjdziesz za mnie? - patrzał mi prosto w oczy, widziałam tam małe iskierki nadzieji, ale także widać, że bał się odpowiedzi. Po chwili odpowiedziałam głośnym......
WRÓCIŁAM YAAAY, KTO SIĘ CIESZY HUEHUE, NIE WY. JUŻ NIEDŁUGO SIĘ ŻEGNAMY. JESZCZE JEDEN ROZDZIAŁ I EPILOG. STRASZNIE PRZEPRASZAM ALE NIE MAM JUŻ POMYSŁU NA TO WSZYSTKO. OBIECUJĘ WAM ŻE PO SKOŃCZENIU TEGO BLOGA ZAŁOŻĘ NOWEGO. OCZYWIŚCIE O ROSSIE I LAU. TYLKO MUSZĘ WYMYŚLEĆ SWÓJ WŁASNY ORYGINALNY POMYSŁ NA FABUŁE OPOWIADANIA. CZY CHCECIE BYM ZAŁOŻYŁA BLOGA? PROSZĘ KOMENTUJCIE BO TO DLA MNIE STRASZNIE WAŻNE, GDY WIDZĘ TE WSZYSTKIE KOMENTARZE TO CZUJĘ SIĘ LEPIEJ, JESTEM SZCZĘŚLIWA. TO TYLE KOCHANI. LOFFKAM WAS MOCNO PAMIETAJCIE xxx.
- I Bardzo dobrze, a teraz idź i powiedz że z nim zrywasz, ruszaj się! - krzynął. Pobiegłam szybko i od razu do Ross'a.
- Ross, nie możemy być razem. Przepraszam.
- Ale, myślałem że mnie kochasz, że my się kochamy, dlaczego? - widziałam w jego oczach łzy.
- Zrozum mnie. Nie mogę.
- Coś się stało, widzę to. Proszę, powiedz. - złapał mnie za rękę. Gdy mu powiem, to Parker mnie zabije, ale z drugiej strony, mogę zadzwonić na policję.
- Skąd masz te siniaki? Kto ci to zrobił? - pytał.
- Nie ważne. - odsunęłam się od niego.
- Lau, daj sobie pomóc, nigdy bym ci nic nie zrobił, wiesz jak bardzo cię kocham, chcę ci pomóc. - mówiąc to, patrzał mi w oczy.
- Parker. - tylko tyle wydukałam.
- To on ci to zrobił, zabije go!
- Nie, on powiedział, że mnie zabije jak ci to powiem. Powiedział, że mogę się z wami pożegnać, bo was zniszczy, tak samo i mnie, mam być jego i tylko jego rozumiesz! Ja tylko chcę was chronić, przepraszam. - przytuliłam się do niego i głośno szlochałam.
- Co?! Lau, zadzwońmy na policje, szybko. Nie płacz, już cii. - głaskał mnie po włosach.
- Na prawdę? Okej, proszę zrób to i zadzwoń, nie mam już sił na to wszystko. - wtuliłam się w niego mocniej, a.po moich policzkach spływały łzy, tak strasznie się go boję.
- kocham cię Lau, pamietaj o tym. Będę już zawsze.
- Ja ciebie też kocham Ross, tylko mi coś obiecaj.
- Co takiego? - nadal głaskał mnie po włosach.
- Tylko przy mnie bądź, kiedy cię potrzebuje. - szepnęłam.
- Będę już zawsze kochanie. -ucałował mnie w czoło.
- Idę zadzwonić, zaraz będę, tylko mi powiedz gdzie ten pajac jest. - zacisnął pięść.
- Pod starym domem, ulica domachowska 70/2. - odpowiedziałam, ręcę mi drżały.
Blondyn odszedł, boję się, że parker wróci i się odegra. Przecież nic mu nie zrobiłam. Myślałam, że jest dobrym człowiekiem, myliłam się. Do pokoju wrócił Rossy.
- Mamy tam pójść, teraz. Dasz radę Lau.
- odparł.
-Wstałam i prostro kierowaliśmy się do starego domu. Policja już tam była.
Zakładali mu kajdanki na ręcę.
- Ty kurwo, jeszcze wróce, wróce i cię zniszcze. - po tych złowach, które skierował do mnie, wybuchłam głośnym płaczem. Ross, nie wytrzymał i chciał rzucić się na niego, lecz policjanci odepchali go od niego.
- Nikt nie będzie się tak odzywał do mojej ukochanej ty gnoju!
- Zobaczysz jeszcze wróce i rozwale was wszystkich, wszystkich. - panowie wpakowali go do radiowozu i odjechali.
- Choć tu do mnie. - ponownie już wkeiłam się w mojego ukochanego i poszliśmy do domu.
- Wszystko dobrze? Dobrze się czujesz, nic cię nie boli. - pytał tak całą drogę do domu.
- Tak, bo jesteś przy mnie. - cmoknęłam go w usta.
- Już od dawna chciałem to zrobić Lau, mogłem zrobić to wcześniej, ale bałem się i boję nadal, ale raz się żyję jak nie teraz to nigdy kochanie. - z kieszeni wyjął małe pudełeczko i uklękł przede mną.
Lauro, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zechcesz być z takim kimś jak ja, wyjdziesz za mnie? - patrzał mi prosto w oczy, widziałam tam małe iskierki nadzieji, ale także widać, że bał się odpowiedzi. Po chwili odpowiedziałam głośnym......
WRÓCIŁAM YAAAY, KTO SIĘ CIESZY HUEHUE, NIE WY. JUŻ NIEDŁUGO SIĘ ŻEGNAMY. JESZCZE JEDEN ROZDZIAŁ I EPILOG. STRASZNIE PRZEPRASZAM ALE NIE MAM JUŻ POMYSŁU NA TO WSZYSTKO. OBIECUJĘ WAM ŻE PO SKOŃCZENIU TEGO BLOGA ZAŁOŻĘ NOWEGO. OCZYWIŚCIE O ROSSIE I LAU. TYLKO MUSZĘ WYMYŚLEĆ SWÓJ WŁASNY ORYGINALNY POMYSŁ NA FABUŁE OPOWIADANIA. CZY CHCECIE BYM ZAŁOŻYŁA BLOGA? PROSZĘ KOMENTUJCIE BO TO DLA MNIE STRASZNIE WAŻNE, GDY WIDZĘ TE WSZYSTKIE KOMENTARZE TO CZUJĘ SIĘ LEPIEJ, JESTEM SZCZĘŚLIWA. TO TYLE KOCHANI. LOFFKAM WAS MOCNO PAMIETAJCIE xxx.
poniedziałek, 4 sierpnia 2014
Rozdział 37
W poprzednim rozdziale...
- Idę, idę. - przysunęłam się do łóżka i przykryłam kołdrą. Rossy ściągnął z siebie ubrania, i teraz został w samych bokserkach. Jeju, jakie on ma mięśnie. Podreptał do mnie, przykrył nas kołdrą i otulił. - Aww, teraz mi ciepło. - wyszeptałam. - Wiem że mówię ci to codziennie ale cię kocham, strasznie mocno. - rzekł. - Ja ciebie też. - musnęłam lekko jego usta. - Dobranoc. - Słodkich snów. - przytulił mnie mocniej w tali i razem zasnęliśmy._
_______________________________________________________________
*Laura*
Mmmm, co tak pachnie? - spytałam, wchodząc do kuchni.
- Omlety dla mojej pani. - odpowiedział.
- Jesteś przeuroczy. - zasiadłam do stołu i pałaszowałam danie.
- Słuchaj dzisiaj idę z Raini na zakupy, dziś nie mamy dla siebie dnia. - posmutniałam.
- Ohhh, no nie. Nie wytrzymam bez ciebie. Mówiłem. Jesteś moim tlenem.
- Aww - w tej chwili ktoś zapukał do drzwi. - To pewnie Raini. To ja spadam. Wieczorem będę. Papa słodki. - podeszłam do niego i pocałowałam czule w usta.
- Będę tęsknił. Bardzo. - pomachał mi.
- Ja też. To idziemy Raini?
- Jasne chodź.
- Paa, kocie. - wykrzyknęłam jeszcze.
pół godziny później.
- A ta? - pokazała czarnowłosa pewną ciekawą sukienkę
- Pasuje, bierz ją. - odpowiedziałam. Ja dla siebie wzięłam nową parę rurek i bluzkę bez ramiączek.
- I jak tam? Jak tam ci się układa z Ross'em? - spytała.
- Cudownie, Ross, jest najcudowniejszym chłopakiem jakiego mam. Nie mam na niego skarg, jest moim ideałem chłopaka. Kocham go, a nawet bardziej niż sobie to wyobrażasz.
- Aww, jacy wy uroczy jesteście, wczoraj po południu Ross, do mnie pisał to samo. Jesteście jak dwie krople wody. - rzekła.
- Serio? To jest cudowne.
- No i to nawet bardzo. Idziemy do kręgielni? - odparła.
- Jasne, jeszcze się pytasz?
10 minut później.
- Idę jeszcze do łazienki, okej? Zaraz wracam. - odpowiedziałam.
- Ok.
Jeju, jak ja nie cierpię chodzić do łazienek w sklepach jakichś czy coś w tym stylu.
- Mam cię. - ktoś złapał mnie za ręce i przycisnął do ściany.
- Teraz mi nie uciekniesz. Idziesz ze mną. - byłam przerażona, zasłonił mi twarz bym nie mogła krzyczeć, próbowałam się wyrwać ale nic z tego. Wyszliśmy z kręgielni tylnym wyjściem. Po jakichś 30 minutach doszliśmy do jakiegoś starego domu, przybitymi gwoździami i dechami. Zaprowadził mnie do domu z siłą, związał mi dłonie i nogi sznurem. Teraz mogłam zobaczyć jego twarz. Nie wierzę, to Parker?
- Zapłacisz mi za to że nie chciałaś ze mną być, wystawiłaś mnie suko na tym balu, teraz pożałujesz. Susan mnie wystawiła. - wyciągnął nóż i wycelował w moją stronę.
- Albo będziesz moja, albo pożegnaj się z przyjaciółmi i chłopaczkiem. - zagroził. I co ja mam zrobić? Wiem, co będzie słuszne......
Jeju, jak mnie tu długo nie było! wow. Ale zupełnie to nie mam weny, opuściła mnie. A to co teraz napisałam to jest chyba jakiś żart. Przepraszam was za wszystko;c. Bloga kończę na rozdziale 40. ;/. Myślę że finał będzie dziwny.
To do napisania. Pewnie już nie czytacie bloga, ale oczko. XD.
- Idę, idę. - przysunęłam się do łóżka i przykryłam kołdrą. Rossy ściągnął z siebie ubrania, i teraz został w samych bokserkach. Jeju, jakie on ma mięśnie. Podreptał do mnie, przykrył nas kołdrą i otulił. - Aww, teraz mi ciepło. - wyszeptałam. - Wiem że mówię ci to codziennie ale cię kocham, strasznie mocno. - rzekł. - Ja ciebie też. - musnęłam lekko jego usta. - Dobranoc. - Słodkich snów. - przytulił mnie mocniej w tali i razem zasnęliśmy._
_______________________________________________________________
*Laura*
Mmmm, co tak pachnie? - spytałam, wchodząc do kuchni.
- Omlety dla mojej pani. - odpowiedział.
- Jesteś przeuroczy. - zasiadłam do stołu i pałaszowałam danie.
- Słuchaj dzisiaj idę z Raini na zakupy, dziś nie mamy dla siebie dnia. - posmutniałam.
- Ohhh, no nie. Nie wytrzymam bez ciebie. Mówiłem. Jesteś moim tlenem.
- Aww - w tej chwili ktoś zapukał do drzwi. - To pewnie Raini. To ja spadam. Wieczorem będę. Papa słodki. - podeszłam do niego i pocałowałam czule w usta.
- Będę tęsknił. Bardzo. - pomachał mi.
- Ja też. To idziemy Raini?
- Jasne chodź.
- Paa, kocie. - wykrzyknęłam jeszcze.
pół godziny później.
- A ta? - pokazała czarnowłosa pewną ciekawą sukienkę
- Pasuje, bierz ją. - odpowiedziałam. Ja dla siebie wzięłam nową parę rurek i bluzkę bez ramiączek.
- I jak tam? Jak tam ci się układa z Ross'em? - spytała.
- Cudownie, Ross, jest najcudowniejszym chłopakiem jakiego mam. Nie mam na niego skarg, jest moim ideałem chłopaka. Kocham go, a nawet bardziej niż sobie to wyobrażasz.
- Aww, jacy wy uroczy jesteście, wczoraj po południu Ross, do mnie pisał to samo. Jesteście jak dwie krople wody. - rzekła.
- Serio? To jest cudowne.
- No i to nawet bardzo. Idziemy do kręgielni? - odparła.
- Jasne, jeszcze się pytasz?
10 minut później.
- Idę jeszcze do łazienki, okej? Zaraz wracam. - odpowiedziałam.
- Ok.
Jeju, jak ja nie cierpię chodzić do łazienek w sklepach jakichś czy coś w tym stylu.
- Mam cię. - ktoś złapał mnie za ręce i przycisnął do ściany.
- Teraz mi nie uciekniesz. Idziesz ze mną. - byłam przerażona, zasłonił mi twarz bym nie mogła krzyczeć, próbowałam się wyrwać ale nic z tego. Wyszliśmy z kręgielni tylnym wyjściem. Po jakichś 30 minutach doszliśmy do jakiegoś starego domu, przybitymi gwoździami i dechami. Zaprowadził mnie do domu z siłą, związał mi dłonie i nogi sznurem. Teraz mogłam zobaczyć jego twarz. Nie wierzę, to Parker?
- Zapłacisz mi za to że nie chciałaś ze mną być, wystawiłaś mnie suko na tym balu, teraz pożałujesz. Susan mnie wystawiła. - wyciągnął nóż i wycelował w moją stronę.
- Albo będziesz moja, albo pożegnaj się z przyjaciółmi i chłopaczkiem. - zagroził. I co ja mam zrobić? Wiem, co będzie słuszne......
Jeju, jak mnie tu długo nie było! wow. Ale zupełnie to nie mam weny, opuściła mnie. A to co teraz napisałam to jest chyba jakiś żart. Przepraszam was za wszystko;c. Bloga kończę na rozdziale 40. ;/. Myślę że finał będzie dziwny.
To do napisania. Pewnie już nie czytacie bloga, ale oczko. XD.
poniedziałek, 14 lipca 2014
Rozdział 36
W poprzednim rozdziale...
- Yhy, Vanessa czekamy na nich, zemsta będzie słodka. A mamy w ogóle jakiś plan? No dobra dostaną opieprz łachudry. Foch żeby siostry okłamywać. - oburzyłam się. - Czyli Laury nie ma? To narazie. Powodzenia z nimi. - zaśmiała się hiszpanka i odeszła. Czekamy na was małe głupki.
____________________________________________________________________
- Jestem, ale z Ross'em przyszłam. - krzyknęłam, gdy weszłam do domu.
- Mamy was, szuje jedne! Dlaczego nas okłamaliście? Wiemy, że nie mieliście żadnego spotkania na planie. - obie siostry tupnęły nogami.
- No Sorry, ale z wami nudy były. Dosłownie. A skąd wiecie że nie było spotkania?
- Raini przyszła po ciebie.
- Serio? Jak ja jej długo nie widziałam. - oznajmiłam.
- Kara będzie! Masujecie nam nóżki bo bolą po zakupach! - wrzasnęły.
- Ross, na trzy uciekamy. - szepnęłam mu.
- Dobra. - odszeptał.
- Okej, i raz, dwa, TRZY! - wybiegliśmy jak mgła z domu.
- Wyobrażasz sobie że ja czyszczę jej stopy? - przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.
- Nieeee!
- Jest po 23, idź do domu. Pójdę z tobą, jeśli mogę.
- Nie musisz się pytać. Choć, nie będziemy masować im stóp. - mruknęłam. Otworzyliśmy drzwi do domu i weszliśmy.
- Ooo, jednak zmieniliście decyzję? - powiedziała z uśmiechem Delly.
- Nie. Idziemy, spać. - rzekłam.
- Wow, wow, wow. Nie rozpędzaj się tak młoda, za młodzi jesteście żeby spać ze sobą. - siostra uniosła brew.
- Zboczona jesteś, wiesz? Tylko spać idziemy. - przewróciłam oczami.
- Okej, ale... będziemy was obserwować. - spojrzały się na nas znacząco.
- Ta, jasne. - mruknął blondyn. Poszliśmy do mojego pokoju.
- Dobra, idę się przebrać w piżamę i zaraz wracam. - cmoknęłam go w policzek, wzięłam piżamę i udałam się do toalety. ubrałam tą o to piżamę. Odświeżyłam się jeszcze a, następnie wyszłam z łazienki.
- Już jestem. Pooglądamy coś? - spytałam.
- Jasne. - odpowiedział. Włączyłam telewizor, akurat leciał serial Austin i Ally w którym gramy. Usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy oglądać.
- Dziwnie tak oglądać siebie, co nie? - spojrzałam na niego.
- No. Naprawdę. Jestem ciekaw czy otrzymamy 2 sezon tego serialu. - odpowiedział.
- Myślę, że tak. Dużo się dzieje, w drugim, Ally mogłaby pokonać strach przed sceną, Austin mógłby wyjechać w trasę koncertową. - mówiłam.
- Też tak myślałem. Spać mi się chcę Lau, chooooooodź spać, późno już. - objął mnie w tali i ucałował w policzki.
- Idę, idę. - przysunęłam się do łóżka i przykryłam kołdrą. Rossy ściągnął z siebie ubrania, i teraz został w samych bokserkach. Jeju, jakie on ma mięśnie. Podreptał do mnie, przykrył nas kołdrą i otulił.
- Aww, teraz mi ciepło. - wyszeptałam.
- Wiem że mówię ci to codziennie ale cię kocham, strasznie mocno. - rzekł.
- Ja ciebie też. - musnęłam lekko jego usta.
- Dobranoc.
- Słodkich snów. - przytulił mnie mocniej w tali i razem zasnęliśmy.
Cześć! :3. Baaaaardzo przepraszam że taki krótki ;c. Nie mam weny;/. Spróbuję w następnym ich rozdzielić >_<. hyhyhy XD. Tylko muszę coś wymyślić ;p.
- Yhy, Vanessa czekamy na nich, zemsta będzie słodka. A mamy w ogóle jakiś plan? No dobra dostaną opieprz łachudry. Foch żeby siostry okłamywać. - oburzyłam się. - Czyli Laury nie ma? To narazie. Powodzenia z nimi. - zaśmiała się hiszpanka i odeszła. Czekamy na was małe głupki.
____________________________________________________________________
- Jestem, ale z Ross'em przyszłam. - krzyknęłam, gdy weszłam do domu.
- Mamy was, szuje jedne! Dlaczego nas okłamaliście? Wiemy, że nie mieliście żadnego spotkania na planie. - obie siostry tupnęły nogami.
- No Sorry, ale z wami nudy były. Dosłownie. A skąd wiecie że nie było spotkania?
- Raini przyszła po ciebie.
- Serio? Jak ja jej długo nie widziałam. - oznajmiłam.
- Kara będzie! Masujecie nam nóżki bo bolą po zakupach! - wrzasnęły.
- Ross, na trzy uciekamy. - szepnęłam mu.
- Dobra. - odszeptał.
- Okej, i raz, dwa, TRZY! - wybiegliśmy jak mgła z domu.
- Wyobrażasz sobie że ja czyszczę jej stopy? - przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.
- Nieeee!
- Jest po 23, idź do domu. Pójdę z tobą, jeśli mogę.
- Nie musisz się pytać. Choć, nie będziemy masować im stóp. - mruknęłam. Otworzyliśmy drzwi do domu i weszliśmy.
- Ooo, jednak zmieniliście decyzję? - powiedziała z uśmiechem Delly.
- Nie. Idziemy, spać. - rzekłam.
- Wow, wow, wow. Nie rozpędzaj się tak młoda, za młodzi jesteście żeby spać ze sobą. - siostra uniosła brew.
- Zboczona jesteś, wiesz? Tylko spać idziemy. - przewróciłam oczami.
- Okej, ale... będziemy was obserwować. - spojrzały się na nas znacząco.
- Ta, jasne. - mruknął blondyn. Poszliśmy do mojego pokoju.
- Dobra, idę się przebrać w piżamę i zaraz wracam. - cmoknęłam go w policzek, wzięłam piżamę i udałam się do toalety. ubrałam tą o to piżamę. Odświeżyłam się jeszcze a, następnie wyszłam z łazienki.
- Już jestem. Pooglądamy coś? - spytałam.
- Jasne. - odpowiedział. Włączyłam telewizor, akurat leciał serial Austin i Ally w którym gramy. Usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy oglądać.
- Dziwnie tak oglądać siebie, co nie? - spojrzałam na niego.
- No. Naprawdę. Jestem ciekaw czy otrzymamy 2 sezon tego serialu. - odpowiedział.
- Myślę, że tak. Dużo się dzieje, w drugim, Ally mogłaby pokonać strach przed sceną, Austin mógłby wyjechać w trasę koncertową. - mówiłam.
- Też tak myślałem. Spać mi się chcę Lau, chooooooodź spać, późno już. - objął mnie w tali i ucałował w policzki.
- Idę, idę. - przysunęłam się do łóżka i przykryłam kołdrą. Rossy ściągnął z siebie ubrania, i teraz został w samych bokserkach. Jeju, jakie on ma mięśnie. Podreptał do mnie, przykrył nas kołdrą i otulił.
- Aww, teraz mi ciepło. - wyszeptałam.
- Wiem że mówię ci to codziennie ale cię kocham, strasznie mocno. - rzekł.
- Ja ciebie też. - musnęłam lekko jego usta.
- Dobranoc.
- Słodkich snów. - przytulił mnie mocniej w tali i razem zasnęliśmy.
Cześć! :3. Baaaaardzo przepraszam że taki krótki ;c. Nie mam weny;/. Spróbuję w następnym ich rozdzielić >_<. hyhyhy XD. Tylko muszę coś wymyślić ;p.
środa, 2 lipca 2014
Rozdział 35
W poprzednim rozdziale...
- Dobranoc najsłodsza, jutro przyjdę. - oznajmił i odszedł. Ja weszłam do domu, rzuciłam krótkie ''cześć, już jestem'' i poszłam się umyć a następnie położyć się spać. To był długi dzień.
__________________________________________________________
*Laura*
- Wstawaj! - ktoś krzyknął mi do ucha. Odwróciłam się w stronę tego kogoś, który zaraz ma przerąbane.
- Vanessa! Co ty do jasnej cholery chcesz! - wydarłam się na nią.
- No już, nie bulwersuj się tak. Chciałam cię tylko zapytać czy zrobimy sobie z Delly babski dzień i tyle. - odpowiedziała spokojnie. Myślałam że zaraz wydrapie jej te oczy.
- I po to przylazłaś? Jezuuu, nie mogłaś później?! - przejechałam ręką po twarzy. - Jest po 8, ja zapadam o tej porze w sen zimowy. - sapnęłam.
- Sorki, to idziesz wtedy czy nie? Tylko Ja, Ty i Delly. - spytała.
- No mogę iść. - ziewnęłam.
- Wstawaj! - dostałam lekko w rękę.
- Eeee, nie pośpieszaj mnie. Idź. Zaraz przyjdę na śniadanie, które mi zrobiłaś. - pokazałam jej język.
- Ja? Mam? Robić? Ci? Śniadanie? - zakpiła ze mnie.
- Jestem twoją młodszą siostrzyczką. - zrobiłam minkę pieska.
- Nie weźmiesz mnie na to. Nie, ni, n.... Och, no dobra. - Oł yea, i śniadanie dla Laury. Wyszła z pokoju a ja wzięłam jakieś rzeczy podreptałam do łazienki. Dzisiaj ubrałam na siebie pudrową bluzkę i wężowe rurki. Wyprostowałam włosy i popsikałam się perfumami a następnie poszłam na śniadanie.
- Ouu, naleśniki dla siostrzyczki? - usiadłam do stołu i zajadałam się naleśnikiem.
- Tak, tak. A ty dla kogo się tak odstawiłaś? - uniosła brwi.
- Ymm, dla nikogo? To mój codzienny ubiór? - zmarszczyłam czoło. - I mamy dzisiaj ten babski dzień. - dodałam po chwili.
- Och, no tak. - klepnęła się w czoło. Kiedy zjadłyśmy oboje, razem pozmywałyśmy naczynia, potem Vanka poszła zadzwonić po Delly a ja poszłam sobie coś obejrzeć. Niestety nic dobrego w tej telewizji nie. Nie, to też nie. A to, ugh, na pewno nie. Ou, świat według kiepskich. Oglądam. Mój telefon zaczął wibrować. Na wyświetlaczu widniał Ross, od razu odebrałam.
R(Ross) : Hej kochanie, wyjdziemy gdzieś dzisiaj?
L(Laura): Hej. Dzisiaj jestem zajęta, wybacz.
R: A co robisz?
L: Idę z Delly i Vanessą, w sumie to nie wiem gdzie.
R: Delly masz po pysiu!
L: Haha, ojeju.
R: A później?
L: Jakoś się wykaraskam.
R: Uff, to dobrze. Bo miałem dużo opcji do zaoferowania. Pierwsza, dzwonię do Delly i mówię że mamy spotkanie na planie. Druga, Rocky potrzebuję pomocy od ciebie, a trzecia? Hmm, trzeciej nie ma.
L: Głuptasku, mi pasuje. Zadzwoń za godzinę, dwie.
R: O mój boże! Aż dwie godziny? Ja nie wytrzymam już chcę cię zobaczyć.
L: Ja też chcę cię zobaczyć. Muszę już kończyć, pa romantyku.
R: Zcytuję Delly '' Papa kochanie, moje najdroższe''
L: Haha pa.
Rozłączyłam się.
- To jak wychodzimy? - w drzwiach stałą Vanessa razem z Rydel. Oby tego nie słyszała, o czym rozmawialiśmy.
- Tak, chodźmy. - pociągnęłam je za ramię i wyszłyśmy.
~ Godzinę później~
- O mój boże! Ile jeszcze będziecie kupowały te ciuchy! - jęknęłam.
- Tyle ile będzie trzeba. Jesteśmy tu dopiero godzinę. - wskazały na zegar.
- Godzina wam już nie wystarcza - szepnęłam do siebie.
- Coś mówiłaś? - siostra spojrzała na mnie.
- Nic.
- O Ross, dzwoni. - odparła blondyna i odebrała telefon. Dziękuje Ross.
- Co? Ale że teraz? Ale my tu mamy babski dzień. Dobra, dobra, zaraz przyjdzie, nie bulwersuj się tak kochasiu. - zaśmiała się i rozłączyła.
- Ross mówił że macie jakieś spotkanie na planie serialu Austina i Ally. Więc idź. - rzekła. Ou, czyli wybrał opcję numer jeden. Rzuciłam torby i wybiegłam ze sklepu.
~ 25 minut później~
- I co nabrali się? - zapytał mnie kiedy szliśmy parkiem.
- No ba. - zaśmiałam się. - Dzięki, że mnie uratowałeś przed tymi zakupoholiczkami.- sapnęłam.
- Serio? Co robiły? - spytał.
- Przymierzały wszystkie ubrania, nawet rzuciły się na jedną staruszkę i chciały ją bić za to że wzięła sobie najlepsze buty. - spojrzał na mnie rozbawiony.
- Oj te nasze siostry. - objął mnie ramieniem.
- Taaakie szalone. - prychnęłam. Szliśmy powolnym krokiem, za park w stronę lasu, swobodnie. On jest taki kochany.
- Jesteśmy. - wow, zachód słońca? Nie ma jeszcze po 10 jest. Ale piękny widok, i do tego piknik, aww.
- Przygotowałem różne słodkości dla nas. - patrzałam na niego jak w obrazek, po chwili on także spotkał się z moim spojrzeniem.
- Co? Mam coś na twarzy?
- Nie, po prostu... Nie, nic. Jesteś cudowny. Jesteś taki dobry dla mnie i taki kochany, wciąż nie mogę uwierzyć że ma takie szczęście i mam ciebie.
- Jesteś najlepsza i zasługujesz na wszystko. Jesteś ideałem, moim ideałem.
- Ojej, przepraszam ale zaraz się poryczę. - odparłam.
- Nie płacz. Kocham cię bardzo. - posłał mi swój promienny uśmiech i przysunął obok mnie. Położyliśmy się na kocu i patrzyliśmy w niebo.
- Ja ciebie też. - powiedziałam. Objął mnie ponownie ramieniem.
- Ale co, ty mnie też?
- Też cię kocham.
- Wiem, ale po prostu chciałem to usłyszeć. - odparł odwracając się do mnie i zostawił na mych ustach słodki pocałunek.
- Uroczy jesteś. - wstałam.
- To co zjadamy te pyszności? - zapytał wstając po mnie.
- No pewnie.
~ Rydel ~
O mój boże, żałoba moich nóg. Tylko Vanessa poświęć je przed śmiercią. - walnęłam się na łóżko.
- Yyy nie? - w tym momencie nasz odpoczynek się skończył, ponieważ ktoś zapukał do drzwi. Poszłyśmy obie otworzyć.
- O cześć Raini. Co cię tu sprowadza? - spytałam.
- Siema, idzie Laura ? - zapytała.
- Nie, ale podobno macie spotkanie na planie. - zapytała podejrzliwie Nessa.
- Nic mi o tym niewiadomo. Calum i ja nie dostaliśmy w każdym razie powiadomienia że mamy się pojawić. - odpowidziała.
- Co za szuja! Ja jej dam. - oburzyła się czarna.
- Ja dam tej białej łachudrze! Co za kłamca, chciał ją zabrać od nas.
- Yhy, Vanessa czekamy na nich, zemsta będzie słodka. A mamy w ogóle jakiś plan? No dobra dostaną opieprz łachudry. Foch żeby siostry okłamywać. - oburzyłam się.
- Czyli Laury nie ma? To narazie. Powodzenia z nimi. - zaśmiała się hiszpanka i odeszła.
Czekamy na was małe głupki.
Jej! Napisałam rozdział! :D. Ufff, trochę chyba długi ;p. Podoba wam się choć trochę? A co tam u was? Jak mijają wakacje? Mi nawet, nawet. Miłych wakacji życzę kochani! xx Komentujcie ;3.
- Dobranoc najsłodsza, jutro przyjdę. - oznajmił i odszedł. Ja weszłam do domu, rzuciłam krótkie ''cześć, już jestem'' i poszłam się umyć a następnie położyć się spać. To był długi dzień.
__________________________________________________________
*Laura*
- Wstawaj! - ktoś krzyknął mi do ucha. Odwróciłam się w stronę tego kogoś, który zaraz ma przerąbane.
- Vanessa! Co ty do jasnej cholery chcesz! - wydarłam się na nią.
- No już, nie bulwersuj się tak. Chciałam cię tylko zapytać czy zrobimy sobie z Delly babski dzień i tyle. - odpowiedziała spokojnie. Myślałam że zaraz wydrapie jej te oczy.
- I po to przylazłaś? Jezuuu, nie mogłaś później?! - przejechałam ręką po twarzy. - Jest po 8, ja zapadam o tej porze w sen zimowy. - sapnęłam.
- Sorki, to idziesz wtedy czy nie? Tylko Ja, Ty i Delly. - spytała.
- No mogę iść. - ziewnęłam.
- Wstawaj! - dostałam lekko w rękę.
- Eeee, nie pośpieszaj mnie. Idź. Zaraz przyjdę na śniadanie, które mi zrobiłaś. - pokazałam jej język.
- Ja? Mam? Robić? Ci? Śniadanie? - zakpiła ze mnie.
- Jestem twoją młodszą siostrzyczką. - zrobiłam minkę pieska.
- Nie weźmiesz mnie na to. Nie, ni, n.... Och, no dobra. - Oł yea, i śniadanie dla Laury. Wyszła z pokoju a ja wzięłam jakieś rzeczy podreptałam do łazienki. Dzisiaj ubrałam na siebie pudrową bluzkę i wężowe rurki. Wyprostowałam włosy i popsikałam się perfumami a następnie poszłam na śniadanie.
- Ouu, naleśniki dla siostrzyczki? - usiadłam do stołu i zajadałam się naleśnikiem.
- Tak, tak. A ty dla kogo się tak odstawiłaś? - uniosła brwi.
- Ymm, dla nikogo? To mój codzienny ubiór? - zmarszczyłam czoło. - I mamy dzisiaj ten babski dzień. - dodałam po chwili.
- Och, no tak. - klepnęła się w czoło. Kiedy zjadłyśmy oboje, razem pozmywałyśmy naczynia, potem Vanka poszła zadzwonić po Delly a ja poszłam sobie coś obejrzeć. Niestety nic dobrego w tej telewizji nie. Nie, to też nie. A to, ugh, na pewno nie. Ou, świat według kiepskich. Oglądam. Mój telefon zaczął wibrować. Na wyświetlaczu widniał Ross, od razu odebrałam.
R(Ross) : Hej kochanie, wyjdziemy gdzieś dzisiaj?
L(Laura): Hej. Dzisiaj jestem zajęta, wybacz.
R: A co robisz?
L: Idę z Delly i Vanessą, w sumie to nie wiem gdzie.
R: Delly masz po pysiu!
L: Haha, ojeju.
R: A później?
L: Jakoś się wykaraskam.
R: Uff, to dobrze. Bo miałem dużo opcji do zaoferowania. Pierwsza, dzwonię do Delly i mówię że mamy spotkanie na planie. Druga, Rocky potrzebuję pomocy od ciebie, a trzecia? Hmm, trzeciej nie ma.
L: Głuptasku, mi pasuje. Zadzwoń za godzinę, dwie.
R: O mój boże! Aż dwie godziny? Ja nie wytrzymam już chcę cię zobaczyć.
L: Ja też chcę cię zobaczyć. Muszę już kończyć, pa romantyku.
R: Zcytuję Delly '' Papa kochanie, moje najdroższe''
L: Haha pa.
Rozłączyłam się.
- To jak wychodzimy? - w drzwiach stałą Vanessa razem z Rydel. Oby tego nie słyszała, o czym rozmawialiśmy.
- Tak, chodźmy. - pociągnęłam je za ramię i wyszłyśmy.
~ Godzinę później~
- O mój boże! Ile jeszcze będziecie kupowały te ciuchy! - jęknęłam.
- Tyle ile będzie trzeba. Jesteśmy tu dopiero godzinę. - wskazały na zegar.
- Godzina wam już nie wystarcza - szepnęłam do siebie.
- Coś mówiłaś? - siostra spojrzała na mnie.
- Nic.
- O Ross, dzwoni. - odparła blondyna i odebrała telefon. Dziękuje Ross.
- Co? Ale że teraz? Ale my tu mamy babski dzień. Dobra, dobra, zaraz przyjdzie, nie bulwersuj się tak kochasiu. - zaśmiała się i rozłączyła.
- Ross mówił że macie jakieś spotkanie na planie serialu Austina i Ally. Więc idź. - rzekła. Ou, czyli wybrał opcję numer jeden. Rzuciłam torby i wybiegłam ze sklepu.
~ 25 minut później~
- I co nabrali się? - zapytał mnie kiedy szliśmy parkiem.
- No ba. - zaśmiałam się. - Dzięki, że mnie uratowałeś przed tymi zakupoholiczkami.- sapnęłam.
- Serio? Co robiły? - spytał.
- Przymierzały wszystkie ubrania, nawet rzuciły się na jedną staruszkę i chciały ją bić za to że wzięła sobie najlepsze buty. - spojrzał na mnie rozbawiony.
- Oj te nasze siostry. - objął mnie ramieniem.
- Taaakie szalone. - prychnęłam. Szliśmy powolnym krokiem, za park w stronę lasu, swobodnie. On jest taki kochany.
- Jesteśmy. - wow, zachód słońca? Nie ma jeszcze po 10 jest. Ale piękny widok, i do tego piknik, aww.
- Przygotowałem różne słodkości dla nas. - patrzałam na niego jak w obrazek, po chwili on także spotkał się z moim spojrzeniem.
- Co? Mam coś na twarzy?
- Nie, po prostu... Nie, nic. Jesteś cudowny. Jesteś taki dobry dla mnie i taki kochany, wciąż nie mogę uwierzyć że ma takie szczęście i mam ciebie.
- Jesteś najlepsza i zasługujesz na wszystko. Jesteś ideałem, moim ideałem.
- Ojej, przepraszam ale zaraz się poryczę. - odparłam.
- Nie płacz. Kocham cię bardzo. - posłał mi swój promienny uśmiech i przysunął obok mnie. Położyliśmy się na kocu i patrzyliśmy w niebo.
- Ja ciebie też. - powiedziałam. Objął mnie ponownie ramieniem.
- Ale co, ty mnie też?
- Też cię kocham.
- Wiem, ale po prostu chciałem to usłyszeć. - odparł odwracając się do mnie i zostawił na mych ustach słodki pocałunek.
- Uroczy jesteś. - wstałam.
- To co zjadamy te pyszności? - zapytał wstając po mnie.
- No pewnie.
~ Rydel ~
O mój boże, żałoba moich nóg. Tylko Vanessa poświęć je przed śmiercią. - walnęłam się na łóżko.
- Yyy nie? - w tym momencie nasz odpoczynek się skończył, ponieważ ktoś zapukał do drzwi. Poszłyśmy obie otworzyć.
- O cześć Raini. Co cię tu sprowadza? - spytałam.
- Siema, idzie Laura ? - zapytała.
- Nie, ale podobno macie spotkanie na planie. - zapytała podejrzliwie Nessa.
- Nic mi o tym niewiadomo. Calum i ja nie dostaliśmy w każdym razie powiadomienia że mamy się pojawić. - odpowidziała.
- Co za szuja! Ja jej dam. - oburzyła się czarna.
- Ja dam tej białej łachudrze! Co za kłamca, chciał ją zabrać od nas.
- Yhy, Vanessa czekamy na nich, zemsta będzie słodka. A mamy w ogóle jakiś plan? No dobra dostaną opieprz łachudry. Foch żeby siostry okłamywać. - oburzyłam się.
- Czyli Laury nie ma? To narazie. Powodzenia z nimi. - zaśmiała się hiszpanka i odeszła.
Czekamy na was małe głupki.
Jej! Napisałam rozdział! :D. Ufff, trochę chyba długi ;p. Podoba wam się choć trochę? A co tam u was? Jak mijają wakacje? Mi nawet, nawet. Miłych wakacji życzę kochani! xx Komentujcie ;3.
sobota, 21 czerwca 2014
Rozdział 34
W poprzednim rozdziale...
- Okej, ale przygotuj się na przegraną kochana bo ja jestem mistrzem. - pokazał swoje mięśnie.
- Zobaczymy. - przybrałam chytrą minę. Poszliśmy po kule i zaczęliśmy grać. Kto wygra?
____________________________________________________________
- Boom! Wygrałam, i co? O tak i kto tu jest mistrzem? - pisnęłam. - Stawiasz piciu. - wystawiłam mu język.
- Pfff, dałem ci wygrać. - bronił się.
- Jasne, jasne kochasiu. - spojrzałam na niego jak na głupola.
- Ale twój kochaś. - odparł uwodzicielsko, podchodząc do mnie.
- No ba, że mój, a kogo by innego?
- Nikogo, tylko twój. - poczułam jego wargi na moich. Mmm ale on słodko całuje.
- So romantic.
- To chodź królewno, idziemy po picie. - pociągnął mnie w stronę sklepu.
- Okej, ja chcę tymbarka. - poprosiłam.
- Okej dwa tymbarki. - odpowiedział, blondyn zapłacił i wyszliśmy ze sklepu idąc po parku ciesząc się sobą, popijaliśmy napoje. Rossy stanął na przeciwko mnie i uniósł kapselek o tymbarka pisało '' Kocham cię'' aww.
- Aww ja też cię kocham. Na moim pisze '' No to... Usta Usta''.
- Ooo usta, usta. - spojrzał na mnie. Zaśmiałam się.
- Boże jak ja uwielbiam spędzać z tobą czas. - musnęłam jego usta.
- Ja też. To co, teraz do kina? - spytał.
- Jasne, tylko na co?
- Te nowy, jak on miał.. O '' Czarownica''. - rzekł.
- To idziemy.
~Riker~
- WOOOO! Rollercoaster rządzi! - krzyknąłem.
- AAAAAA co ty myślałeś! Najlepszy dzień świata! Bez bab woo hoo! - tym razem krzyknął Ryry.
- Zaraz puszczę pawia. - jęknął Rocky.
- Nie na mnie! - krzyknąłem z najmłodszym. Kiedy maszyna stanęła, wyszliśmy z niej i powędrowaliśmy, kupić sobie watę.
- Mmmmm pycha! To teraz gdzie idziemy? W głowie mi się kręci. Jesteśmy tu już ponad dwie godziny. - mruknął Rocky.
- Spać mi się chcę. Jest po 21. Chodźcie chłopaki. Ell a ty co się ie odzywasz? - spytałem.
- O maj gasz, w głowie mi się kręci. O, babcia co ty tu robisz? - podszedł do Rocky'ego i go przytulił.
- Yyy, naćpałeś się czy co? - uniosłem brew.
- Nic a nic, babciu. Co tam u ciebie. - przytulił bruneta mocniej. Boże, ostatni raz idziemy z nim na rollercoaster.
- Dobra, ładujcie go do auta i do domu wio! - oznajmiłem.
~Vanessa~
- Ręce mi zaraz odpadną. - jęknęłam wchodząc do domu a zarazem rzucając torby z ciuchami.
- O młodej jeszcze nie ma? Uuu to z Ross'em to tak na serio.
- Stara, na mnie czekać to już nie łaska, co? - do domu wparowała Delly z siatami.
- Boże ile my tego kupiłyśmy. - spojrzałam na wszystkie torby.
- No co? To tylko 60 torb. Nie jestem zakupoholiczką, co ty gadasz. - pstryknęła palcami.
- A zresztą 10 toreb z ciuszkami jest dla Lau ode mnie. - dodała.
- Ja też jej kupiłam 5 toreb ubrań. Jezusie to będzie miała do przebierania. - złapałam się za głowę.
- Kochanie robimy sobie noc filmową? - zapytałam.
- Okej, czyli nocka u ciebie?
- A jakże by inaczej. - prychnęłam.
- Okej napisze mamie.
- Spoko, ja idę robić popcorn. - odpowiedziałam i powędrowałam do kuchni.
~ Laura~
- O mój boże, hahaha dobry film, ale szczerze to nie interesowałam się nim.
- Ja też nie. Najlepsze było jak ludzi straszyliśmy i obrzucywaliśmy popcornem. - wybuchliśmy śmiechem.
- Tylko tyle zapamiętałeś. A jeszcze to jak ten ochroniarz nas wyganiał. Najlepsze.
- Jesteśmy sobie przeznaczeni. Nie zauważyłaś że jesteśmy podobni? Lubimy to samo, tą samą muzykę.. - rzekł.
- No właśnie wiem. Wydaje się że przez przypadek się poznaliśmy a okazuje się że czekaliśmy na siebie całe życie. - westchnęłam.
- No właśnie. To niesamowite. - oznajmił. Właśnie doszliśmy do mojego domu.
- To do jutra? - zapytałam, kiedy staliśmy przy drzwiach mojego domu.
- Chciałbym być z tobą w każdej chwili dnia twojego życia. - złapał mnie za dłonie, patrząc w oczy.
- Aww dlaczego ty musisz być aż tak uroczy? Muszę już iść, pa kochanie. - oplotłam jego szyję i delikatnie pocałowałam w usta, następnie blondyn przyciągnął mnie mocniej do siebie i czule pocałował.
- Dobranoc najsłodsza, jutro przyjdę. - oznajmił i odszedł. Ja weszłam do domu, rzuciłam krótkie ''cześć, już jestem'' i poszłam się umyć a następnie położyć się spać. To był długi dzień.
Hej, hej, hellołł ;p. Nie uwierzycie, ale poprawiłam wszystkie oceny. WOOT WOOT! :D. Jak wam się podoba rozdział? Wyszedł nawet, nawet czy nie? :P. Niedługo wakacje yay :33. Już nie mogę się doczekać. A jak tam u was? Oko zostawiam was do ocenienia rozdziału. Ohh zapomniałabym dziękuje bardzo za 12 komentarzy pod 33 rozdziałem <3. To chyba najwięcej jakie do tej pory miałam. ;). Do napisania kochani.:*:* :*.
- Okej, ale przygotuj się na przegraną kochana bo ja jestem mistrzem. - pokazał swoje mięśnie.
- Zobaczymy. - przybrałam chytrą minę. Poszliśmy po kule i zaczęliśmy grać. Kto wygra?
____________________________________________________________
- Boom! Wygrałam, i co? O tak i kto tu jest mistrzem? - pisnęłam. - Stawiasz piciu. - wystawiłam mu język.
- Pfff, dałem ci wygrać. - bronił się.
- Jasne, jasne kochasiu. - spojrzałam na niego jak na głupola.
- Ale twój kochaś. - odparł uwodzicielsko, podchodząc do mnie.
- No ba, że mój, a kogo by innego?
- Nikogo, tylko twój. - poczułam jego wargi na moich. Mmm ale on słodko całuje.
- So romantic.
- To chodź królewno, idziemy po picie. - pociągnął mnie w stronę sklepu.
- Okej, ja chcę tymbarka. - poprosiłam.
- Okej dwa tymbarki. - odpowiedział, blondyn zapłacił i wyszliśmy ze sklepu idąc po parku ciesząc się sobą, popijaliśmy napoje. Rossy stanął na przeciwko mnie i uniósł kapselek o tymbarka pisało '' Kocham cię'' aww.
- Aww ja też cię kocham. Na moim pisze '' No to... Usta Usta''.
- Ooo usta, usta. - spojrzał na mnie. Zaśmiałam się.
- Boże jak ja uwielbiam spędzać z tobą czas. - musnęłam jego usta.
- Ja też. To co, teraz do kina? - spytał.
- Jasne, tylko na co?
- Te nowy, jak on miał.. O '' Czarownica''. - rzekł.
- To idziemy.
~Riker~
- WOOOO! Rollercoaster rządzi! - krzyknąłem.
- AAAAAA co ty myślałeś! Najlepszy dzień świata! Bez bab woo hoo! - tym razem krzyknął Ryry.
- Zaraz puszczę pawia. - jęknął Rocky.
- Nie na mnie! - krzyknąłem z najmłodszym. Kiedy maszyna stanęła, wyszliśmy z niej i powędrowaliśmy, kupić sobie watę.
- Mmmmm pycha! To teraz gdzie idziemy? W głowie mi się kręci. Jesteśmy tu już ponad dwie godziny. - mruknął Rocky.
- Spać mi się chcę. Jest po 21. Chodźcie chłopaki. Ell a ty co się ie odzywasz? - spytałem.
- O maj gasz, w głowie mi się kręci. O, babcia co ty tu robisz? - podszedł do Rocky'ego i go przytulił.
- Yyy, naćpałeś się czy co? - uniosłem brew.
- Nic a nic, babciu. Co tam u ciebie. - przytulił bruneta mocniej. Boże, ostatni raz idziemy z nim na rollercoaster.
- Dobra, ładujcie go do auta i do domu wio! - oznajmiłem.
~Vanessa~
- Ręce mi zaraz odpadną. - jęknęłam wchodząc do domu a zarazem rzucając torby z ciuchami.
- O młodej jeszcze nie ma? Uuu to z Ross'em to tak na serio.
- Stara, na mnie czekać to już nie łaska, co? - do domu wparowała Delly z siatami.
- Boże ile my tego kupiłyśmy. - spojrzałam na wszystkie torby.
- No co? To tylko 60 torb. Nie jestem zakupoholiczką, co ty gadasz. - pstryknęła palcami.
- A zresztą 10 toreb z ciuszkami jest dla Lau ode mnie. - dodała.
- Ja też jej kupiłam 5 toreb ubrań. Jezusie to będzie miała do przebierania. - złapałam się za głowę.
- Kochanie robimy sobie noc filmową? - zapytałam.
- Okej, czyli nocka u ciebie?
- A jakże by inaczej. - prychnęłam.
- Okej napisze mamie.
- Spoko, ja idę robić popcorn. - odpowiedziałam i powędrowałam do kuchni.
~ Laura~
- O mój boże, hahaha dobry film, ale szczerze to nie interesowałam się nim.
- Ja też nie. Najlepsze było jak ludzi straszyliśmy i obrzucywaliśmy popcornem. - wybuchliśmy śmiechem.
- Tylko tyle zapamiętałeś. A jeszcze to jak ten ochroniarz nas wyganiał. Najlepsze.
- Jesteśmy sobie przeznaczeni. Nie zauważyłaś że jesteśmy podobni? Lubimy to samo, tą samą muzykę.. - rzekł.
- No właśnie wiem. Wydaje się że przez przypadek się poznaliśmy a okazuje się że czekaliśmy na siebie całe życie. - westchnęłam.
- No właśnie. To niesamowite. - oznajmił. Właśnie doszliśmy do mojego domu.
- To do jutra? - zapytałam, kiedy staliśmy przy drzwiach mojego domu.
- Chciałbym być z tobą w każdej chwili dnia twojego życia. - złapał mnie za dłonie, patrząc w oczy.
- Aww dlaczego ty musisz być aż tak uroczy? Muszę już iść, pa kochanie. - oplotłam jego szyję i delikatnie pocałowałam w usta, następnie blondyn przyciągnął mnie mocniej do siebie i czule pocałował.
- Dobranoc najsłodsza, jutro przyjdę. - oznajmił i odszedł. Ja weszłam do domu, rzuciłam krótkie ''cześć, już jestem'' i poszłam się umyć a następnie położyć się spać. To był długi dzień.
Hej, hej, hellołł ;p. Nie uwierzycie, ale poprawiłam wszystkie oceny. WOOT WOOT! :D. Jak wam się podoba rozdział? Wyszedł nawet, nawet czy nie? :P. Niedługo wakacje yay :33. Już nie mogę się doczekać. A jak tam u was? Oko zostawiam was do ocenienia rozdziału. Ohh zapomniałabym dziękuje bardzo za 12 komentarzy pod 33 rozdziałem <3. To chyba najwięcej jakie do tej pory miałam. ;). Do napisania kochani.:*:* :*.
czwartek, 19 czerwca 2014
ZAPRASZAM!
ZAPRASZAM WAS NA MOJĄ STRONĘ INFORMACYJNĄ O R5 I LAURZE MARANO! CODZIENNIE NOWE INFORMACJE! ZAOBSERWUJCIE I BĄDŹCIE NA BIERZĄCO. :3
ROZDZIAŁ WKRÓTCE! :).
http://stealyourheart123.blogspot.com/
ROZDZIAŁ WKRÓTCE! :).
http://stealyourheart123.blogspot.com/
sobota, 14 czerwca 2014
Rozdział 33
W poprzednim rozdziale...
- Siostra, twój pierwszy chłopak. Gratuluję. Myślałam że to nigdy nie nadejdzie. - Siostra Laury podeszłą do niej, za co dostała kuksańca w bok. - Chodźmy do domu. Bo chorzy będziemy. - oznajmiła uradowana Delly. Wszyscy złapali się za ręce i środkiem ulicy wracali do domu Marano.
_________________________________________________________________________
Obudziły mnie promienie słońca przeszywające się przez mój pokój. Przeciągnęłam się na drugi bok łóżka, leżałam. Jak już się obudziłam to muszę wstać. Spojrzałam na wyświetlacz mojej komórki, było po 10. Ahh mogłabym pospać jeszcze. Wzięłam rzeczy do ubrania i podreptałam do łazienki nałożyłam na siebie przewiewną sukienkę w kwiaty. Uwielbiam kwiaty. Pofalowałam włosy i pomalowałam oczy, kreską. Wyszłam kierując się do kuchni, aby zjeść śniadanie. Zrobiłam tosty i po chwili je pałaszowałam. Kiedy skończyłam, poszłam zanieść naczynia do zmywarki. Poczułam jak w mojej kieszeni od sukienki coś wibruje, zostałam sms'a od Rossy'ego '' Tęęęęęęsknie strasznie, wyjdziemy gdzieś dziś? ♥''.
Szybko mu wystukałam '' Ja teeeeeż tęsknie. A wyjdziemy, wyjdziemy. Tylko gdzie?♥''. Po chwili odpisał '' Obojętnie. Ważne że z tobą :*. '' Awwwwww ale on jest słodki. Odpisałam mu szybko '' To chodźmy na plaże <3. '' Szybko odpisał '' Zaraz będę, chcę poczuć smak twoich gorących ust kochanie :****. '' Zaśmiałam się do wyświetlacza. Okej to czekam. Poszłam jeszcze raz do łazienki popsikać się perfumami.
Usłyszałam dzwonek, to pewnie on. A no właśnie gdzie jest Vanessa?
- No hej. - powiedziałam otwierając mu drzwi.
- Hej piękna. - wszedł i pocałował mnie w usta.
- Mmm słodki jesteś. Widziałeś może Vanesse?
- U nas siedzi. Już od rana. -odpowiedział.
- A, no to spoko. To idziemy na plażę? - uśmiechnęłam się do niego uroczo.
- Idziemy ale..- teraz splótł nasze dłonie. - teraz lepiej, możemy iść.
- Poczekaj, idę jeszcze wybrać bikini. - mrugnęłam do niego.
Założyłam na siebie szybko żółte bikini i na to moją sukienkę.
- Okej, teraz możemy iść. - oplotłam jego dłoń i wyszliśmy.
~ Pół godziny później~
- Laura no chodź popływać. - nalegał blondyn.
- Nie? - odpowiedziałam. - wolę się opalać. Po chwili był na brzegu, złapał mnie i przełożył przez ramię i biegnął w stronę morza.
- Nie! No Ross, pro..- niedokończyłam bo byłam już cała mokra.
- Musiałeś, nie? - spojrzałam na niego wzrokiem mordercy, ale po chwili zaczęłam się z tego śmiać.
- Musiałem, ale i tak mnie kochasz.- oznajmił. Przewróciłam teatralnie oczami. Podpłynęłam do niego bliżej i oplotłam jego szyję, on nie był próżny i objął mnie w tali.
- Lubię kiedy jesteś taki zadziorny. - przygryzłam lekko dolną wargę.
- A ja lubię kiedy się złościsz bo marszczysz tak słodko nosek. Tak jak teraz.- odparł uśmiechnięty. Musnęłam go lekko w usta.
- Z dnia na dzień zakochuję się w tobie coraz bardziej. - wyznał. Westchnęłam patrząc mu w oczy i ponownie pocałowałam.
- Ja też.
Chodźmy może do kręgielni, co? - spytał.
- Gdzie tylko chcesz. - odpowiedziałam.
Wyszliśmy z wody, ubraliśmy się i poszliśmy w stronę kręgielni.
~Ryland~
-Jezzzzzuuusie jakie nudy. - jeknąłem.
- No nie gadaj. - dodał swoje pięć groszy, baran jeden.
- Rocky, ogarnij. - palnąłem go łep. - Ty pomyśl gdzie możemy pójść.
- Ellington!!! - wydarliśmy się oboje.
- Czego barany! - wszedł do pokoju.
- Nie mamy co robić. Zróbmy sobie męski dzień. - rzekłem.
- No dobra. A Riker?
- Przecież to dziewczyna. - wybuchliśmy wszyscy śmiechem.
- Nie ale serio, chodźmy po niego. - oznajmił. Poszliśmy do jego pokoju.
- Stary, robimy męski dzień idziesz czy nie? - zapytałem.
- Idę, dekle. - Odłożył książkę i doszedł do nas. Razem z chłopakami ruszyliśmy w drogę.
~Rydel~
- A ty wiesz że ona się z nim pierwszy raz pocałowała? - spytałam.
- Skąd wiesz? Ci powiedziała a mi nie? Szuja mała.
- Ojj Vanessa, pewnie zapomniała. Jak myślisz ile będą razem? - spytałam.
- Nie wiem, to jej pierwsza miłość. Pamiętaj jak Ross ją zrani to już po nim. - ostrzegła mnie.
- Pff nawet ja nie dam jej skrzywdzić. Zobaczysz jaki łomot mu zrobię. - odpowiedziałam.
- Laura jest bardzo wrażliwa. Kiedy rodzice umarli to ona płakała dzień i noc. W szkole chłopaki byli z nią tylko dla zakładu. Ona jest krucha, jak mały misiek, którego nie chcesz zranić. - odparła.
- Rozumiem. Słuchaj chłopaki przed chwilą poszli zrobić sobie '' męski'' dzień, bo słyszałam. Ross i Laura są na randce, bo blondas mi gadał. A my może pójdziemy na zakupy, co? - zapytałam.
- Jeszcze się pytasz? Idziemy. - pociągnęła mnie za ramię i razem ruszyłyśmy na miasto.
~Laura~
- Ross, ale ja grać nie umiem. - pisnęłam.
- Nauczę cię. - rzekł. Wziął do rąk kulę do kręgli, pokazał mi ruchem ręki że mam iść za nim.
- Zobacz, złap tę kulę. - złapałam tak jak mi kazał, przyłożył swoją dłoń do mojej. Chciał wywołać romantyczną atfosmerę, aww.
- Delikatnie robisz cztery kroki do przodu, ramię w tył i rzut! - oznajmił, a kula zbiła wszystkie kręgle.
- Aaaa! jaju zbiły się wszystkie. - skoczyłam mu na ramiona.
- Widzisz jak szybko się uczysz. Jesteś świetna we wszystkim.
- Dziękuje. buzi?
- Jeszcze się pytasz? - pocałowałam go lekko w policzek.
- Okej gramy mecza. Kto wygra stawia napój. - zaczęłam.
- Okej, ale przygotuj się na przegraną kochana bo ja jestem mistrzem. - pokazał swoje mięśnie.
- Zobaczymy. - przybrałam chytrą minę. Poszliśmy po kule i zaczęliśmy grać. Kto wygra?
Cześć :D. Jak widzicie rozdział dodaję wcześniej ;3. Bloga zakończę chyba 50 rozdziałem. Wiem już jakie będzie, taakie dziwne. Wpadłam na dziwny pomysł z ostatnim rozdziałem. Dziękuje za 9 komentarzy pod ostatnim rozdziałem ;3. Jesteście mega kochani. <3. Baaardzo dziękuje <3.
Do napisania kochani :*.
Komentujesz-Motywujesz :D.
- Siostra, twój pierwszy chłopak. Gratuluję. Myślałam że to nigdy nie nadejdzie. - Siostra Laury podeszłą do niej, za co dostała kuksańca w bok. - Chodźmy do domu. Bo chorzy będziemy. - oznajmiła uradowana Delly. Wszyscy złapali się za ręce i środkiem ulicy wracali do domu Marano.
_________________________________________________________________________
Obudziły mnie promienie słońca przeszywające się przez mój pokój. Przeciągnęłam się na drugi bok łóżka, leżałam. Jak już się obudziłam to muszę wstać. Spojrzałam na wyświetlacz mojej komórki, było po 10. Ahh mogłabym pospać jeszcze. Wzięłam rzeczy do ubrania i podreptałam do łazienki nałożyłam na siebie przewiewną sukienkę w kwiaty. Uwielbiam kwiaty. Pofalowałam włosy i pomalowałam oczy, kreską. Wyszłam kierując się do kuchni, aby zjeść śniadanie. Zrobiłam tosty i po chwili je pałaszowałam. Kiedy skończyłam, poszłam zanieść naczynia do zmywarki. Poczułam jak w mojej kieszeni od sukienki coś wibruje, zostałam sms'a od Rossy'ego '' Tęęęęęęsknie strasznie, wyjdziemy gdzieś dziś? ♥''.
Szybko mu wystukałam '' Ja teeeeeż tęsknie. A wyjdziemy, wyjdziemy. Tylko gdzie?♥''. Po chwili odpisał '' Obojętnie. Ważne że z tobą :*. '' Awwwwww ale on jest słodki. Odpisałam mu szybko '' To chodźmy na plaże <3. '' Szybko odpisał '' Zaraz będę, chcę poczuć smak twoich gorących ust kochanie :****. '' Zaśmiałam się do wyświetlacza. Okej to czekam. Poszłam jeszcze raz do łazienki popsikać się perfumami.
Usłyszałam dzwonek, to pewnie on. A no właśnie gdzie jest Vanessa?
- No hej. - powiedziałam otwierając mu drzwi.
- Hej piękna. - wszedł i pocałował mnie w usta.
- Mmm słodki jesteś. Widziałeś może Vanesse?
- U nas siedzi. Już od rana. -odpowiedział.
- A, no to spoko. To idziemy na plażę? - uśmiechnęłam się do niego uroczo.
- Idziemy ale..- teraz splótł nasze dłonie. - teraz lepiej, możemy iść.
- Poczekaj, idę jeszcze wybrać bikini. - mrugnęłam do niego.
Założyłam na siebie szybko żółte bikini i na to moją sukienkę.
- Okej, teraz możemy iść. - oplotłam jego dłoń i wyszliśmy.
~ Pół godziny później~
- Laura no chodź popływać. - nalegał blondyn.
- Nie? - odpowiedziałam. - wolę się opalać. Po chwili był na brzegu, złapał mnie i przełożył przez ramię i biegnął w stronę morza.
- Nie! No Ross, pro..- niedokończyłam bo byłam już cała mokra.
- Musiałeś, nie? - spojrzałam na niego wzrokiem mordercy, ale po chwili zaczęłam się z tego śmiać.
- Musiałem, ale i tak mnie kochasz.- oznajmił. Przewróciłam teatralnie oczami. Podpłynęłam do niego bliżej i oplotłam jego szyję, on nie był próżny i objął mnie w tali.
- Lubię kiedy jesteś taki zadziorny. - przygryzłam lekko dolną wargę.
- A ja lubię kiedy się złościsz bo marszczysz tak słodko nosek. Tak jak teraz.- odparł uśmiechnięty. Musnęłam go lekko w usta.
- Z dnia na dzień zakochuję się w tobie coraz bardziej. - wyznał. Westchnęłam patrząc mu w oczy i ponownie pocałowałam.
- Ja też.
Chodźmy może do kręgielni, co? - spytał.
- Gdzie tylko chcesz. - odpowiedziałam.
Wyszliśmy z wody, ubraliśmy się i poszliśmy w stronę kręgielni.
~Ryland~
-Jezzzzzuuusie jakie nudy. - jeknąłem.
- No nie gadaj. - dodał swoje pięć groszy, baran jeden.
- Rocky, ogarnij. - palnąłem go łep. - Ty pomyśl gdzie możemy pójść.
- Ellington!!! - wydarliśmy się oboje.
- Czego barany! - wszedł do pokoju.
- Nie mamy co robić. Zróbmy sobie męski dzień. - rzekłem.
- No dobra. A Riker?
- Przecież to dziewczyna. - wybuchliśmy wszyscy śmiechem.
- Nie ale serio, chodźmy po niego. - oznajmił. Poszliśmy do jego pokoju.
- Stary, robimy męski dzień idziesz czy nie? - zapytałem.
- Idę, dekle. - Odłożył książkę i doszedł do nas. Razem z chłopakami ruszyliśmy w drogę.
~Rydel~
- A ty wiesz że ona się z nim pierwszy raz pocałowała? - spytałam.
- Skąd wiesz? Ci powiedziała a mi nie? Szuja mała.
- Ojj Vanessa, pewnie zapomniała. Jak myślisz ile będą razem? - spytałam.
- Nie wiem, to jej pierwsza miłość. Pamiętaj jak Ross ją zrani to już po nim. - ostrzegła mnie.
- Pff nawet ja nie dam jej skrzywdzić. Zobaczysz jaki łomot mu zrobię. - odpowiedziałam.
- Laura jest bardzo wrażliwa. Kiedy rodzice umarli to ona płakała dzień i noc. W szkole chłopaki byli z nią tylko dla zakładu. Ona jest krucha, jak mały misiek, którego nie chcesz zranić. - odparła.
- Rozumiem. Słuchaj chłopaki przed chwilą poszli zrobić sobie '' męski'' dzień, bo słyszałam. Ross i Laura są na randce, bo blondas mi gadał. A my może pójdziemy na zakupy, co? - zapytałam.
- Jeszcze się pytasz? Idziemy. - pociągnęła mnie za ramię i razem ruszyłyśmy na miasto.
~Laura~
- Ross, ale ja grać nie umiem. - pisnęłam.
- Nauczę cię. - rzekł. Wziął do rąk kulę do kręgli, pokazał mi ruchem ręki że mam iść za nim.
- Zobacz, złap tę kulę. - złapałam tak jak mi kazał, przyłożył swoją dłoń do mojej. Chciał wywołać romantyczną atfosmerę, aww.
- Delikatnie robisz cztery kroki do przodu, ramię w tył i rzut! - oznajmił, a kula zbiła wszystkie kręgle.
- Aaaa! jaju zbiły się wszystkie. - skoczyłam mu na ramiona.
- Widzisz jak szybko się uczysz. Jesteś świetna we wszystkim.
- Dziękuje. buzi?
- Jeszcze się pytasz? - pocałowałam go lekko w policzek.
- Okej gramy mecza. Kto wygra stawia napój. - zaczęłam.
- Okej, ale przygotuj się na przegraną kochana bo ja jestem mistrzem. - pokazał swoje mięśnie.
- Zobaczymy. - przybrałam chytrą minę. Poszliśmy po kule i zaczęliśmy grać. Kto wygra?
Cześć :D. Jak widzicie rozdział dodaję wcześniej ;3. Bloga zakończę chyba 50 rozdziałem. Wiem już jakie będzie, taakie dziwne. Wpadłam na dziwny pomysł z ostatnim rozdziałem. Dziękuje za 9 komentarzy pod ostatnim rozdziałem ;3. Jesteście mega kochani. <3. Baaardzo dziękuje <3.
Do napisania kochani :*.
Komentujesz-Motywujesz :D.
niedziela, 8 czerwca 2014
Rozdział 32
W poprzednim rozdziale...
- Proszę, nie zniosę już ani jednego dnia bez ciebie. Laura, błagam, unikasz mnie od tygodnia. - Spojrzał na mnie błagalnie, trzymając mnie za rękę.
- Ja.... Dobrze.... Ross. - spojrzałam mu w oczy.
_______________________________________________________________________________
Nie patrząc na blondyna, usiadłam na ławkę odwrócona od niego. Nie chciałam na niego patrzeć, bałam się. I o czym mamy rozmawiać?
- Laura, spójrz na mnie. - poprosił łapiąc mnie za dłoń. Mój wzrok powędrował w górę, w jego oczy. Patrzałam na niego błagalnym wzrokiem.
- Zacznę od tego, dlaczego mnie unikałaś ? - spytał nie pewnie. Siedziałam w ciszy. Nic nie mówiłam.
- Nie chcesz, nie mów. Rozumiem, nie czujesz tego co ja. Ale powiedz tylko słowo, to odejdę z twojego życia, jeśli chcesz. Wiedz tylko że zawsze będę cię wspi erał i chcę twojego szczęścia. Dobranoc księżniczko. - Wstał, musnął mnie w policzek i powoli znikał w ciemnościach.
- Czekaj! - z moich ust wydobył się dźwięk. Blondyn odwrócił się w moją stronę. Podbiegłam do niego. Spojrzałam w oczy.
- Bałam się, bałam się że to tylko impuls na tym balu. Że będziesz się ze mnie śmiał. Nie będziesz chciał mnie znać. Że odejdziesz na zawsze. A ja nie chcę cierpieć. Myślałam że nic do mnie nie czujesz, tylko przyjaźń. A ja? Ja się w tobie zakochałam, przeżyłam swój pierwszy pocałunek. I to było coś magicznego, najpiękniejszego w moim życiu. - ponownie wryłam twarz w ziemię.
- Czy to znaczy że... czujesz coś do mnie ? - zapytał, jakby z nadzieją?.
- Tak.- szepnęłam niesłyszalnie. Uniósł mój podbródek, spojarzałam się w jego oczy. Cieszył się, z czego?.
- Z czego się cieszysz ? - spytałam marszcząc nos.
- Że coś do mnie czujesz. Nie mogę w to uwierzyć. Ale jak? Jak ty możesz kochać mnie? Takiego debila. - oznajmił. - Ale z drugiej strony, nie wiesz jaki jestem szczęśliwy że, to właśnie mnie kochasz. dodał.
- Naprawdę? - uniosłam kąciki ust.
- Naprawdę.
- Więc, wyznaliśmy sobie uczucia. - odparłam.
- No.. tak. - Uśmiechnął się lekko. W pewnym momencie z nieba zaczęły spadać krople deszczu. A za nimi rozpadł się ogromny deszcz. Byliśmy mokrzy. Jest już grbuo po północy.
- To do jutra? - zapytaliśmy w tej samej chwili. Przytuliłam go, odwróciłam się i szłam w stronę domu, Ross także. I co? To koniec?.Odwróciłam się z powrotem do blondyna. Strasznie lało, prawie co go nie widziałam.
- Ross! - krzyknęłam. Szczęście że mnie usłyszał. Biegłam w jego stronę i wskoczyłam prosto w jego ramiona.
*Narrator*
Zszokowany Ross, trzymał Laurę za uda.
- Nigdy cię już nie opuszczę. NIGDY. - szepnęła. Brunetka spojrzała blondynowi w oczy. Byli tylko dwa centymetry od siebie. Patrzyli w swoje oczy. W pewnej chwili, chłopak się odezwał.
- Zawsze marzyłem by pocałować dziewczynę w deszczu. - powiedział.
- To na co czekasz, zrób to. - odpowiedziała mu uśmiechnięta. Chłopak długo się nie zastanawiał i pocałował Laurę. Pocałunek nie był długi, trwał jakieś pięć sekund. Oboje uśmiechnęli się do siebie.
Ross postawił Laurę na ziemię. Uklęknął przy niej i delikatnym głosem zapytał.
- Laura czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?.
Laura uśmiechnęła się gdy tylko to usłyszała.
- Tak, tak będę. A teraz wstań bo się przeziębisz. - zaśmiała się.
- Dla ciebie skoczę z mostu.
- Awww. - oboje ponownie się do siebie przybliżyli i obdarowali pocałunkami.
- GRATULACJE!!!! - Zza drzew wyskoczyli wszyscy członkowie rodziny. Para oderwała się od siebie i uśmiechnęła.
- To już oficjalnie razem, prawda? - podeszli do nich Rocky z Rylandem.
- Tak. - odpowiedzieli.
- Rocky, wiesz co robić. - bracia spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Po chwili tańczyli swój taniec szczęścia. Wszyscy się z nich śmiali.
- Siotra, twój pierwszy chłopak. Gratuluję. Myślałam że to nigdy nie nadejdzie. - Siostra Laury podeszłą do niej, za co dostała kuksańca w bok.
- Chodźmy do domu. Bo chorzy będziemy. - oznajmiła uradowana Delly. Wszyscy złapali się za ręcę i środkiem ulicy wracali do domu Marano.
HEJ, HEJ HOLLOŁ! :D. NIE WIERZĘ, ŻE NAPISAŁAM ROZDZIAŁ! * KLASZCZĄ*. Jak wam się podoba?. Miałam go dodać wczoraj ;/. Jestem wykończona. Byłam zagrożona z 6 przedmiotów. A teraz? tylko z dwóch. :D. I poprawiłam to w tydzień. Hhaha poprawię. ; p. No nic. Mam nadzieję że mnie nie opuściliście ;c. Moje kochane misie ♥. Love ya. ;3
- Proszę, nie zniosę już ani jednego dnia bez ciebie. Laura, błagam, unikasz mnie od tygodnia. - Spojrzał na mnie błagalnie, trzymając mnie za rękę.
- Ja.... Dobrze.... Ross. - spojrzałam mu w oczy.
_______________________________________________________________________________
Nie patrząc na blondyna, usiadłam na ławkę odwrócona od niego. Nie chciałam na niego patrzeć, bałam się. I o czym mamy rozmawiać?
- Laura, spójrz na mnie. - poprosił łapiąc mnie za dłoń. Mój wzrok powędrował w górę, w jego oczy. Patrzałam na niego błagalnym wzrokiem.
- Zacznę od tego, dlaczego mnie unikałaś ? - spytał nie pewnie. Siedziałam w ciszy. Nic nie mówiłam.
- Nie chcesz, nie mów. Rozumiem, nie czujesz tego co ja. Ale powiedz tylko słowo, to odejdę z twojego życia, jeśli chcesz. Wiedz tylko że zawsze będę cię wspi erał i chcę twojego szczęścia. Dobranoc księżniczko. - Wstał, musnął mnie w policzek i powoli znikał w ciemnościach.
- Czekaj! - z moich ust wydobył się dźwięk. Blondyn odwrócił się w moją stronę. Podbiegłam do niego. Spojrzałam w oczy.
- Bałam się, bałam się że to tylko impuls na tym balu. Że będziesz się ze mnie śmiał. Nie będziesz chciał mnie znać. Że odejdziesz na zawsze. A ja nie chcę cierpieć. Myślałam że nic do mnie nie czujesz, tylko przyjaźń. A ja? Ja się w tobie zakochałam, przeżyłam swój pierwszy pocałunek. I to było coś magicznego, najpiękniejszego w moim życiu. - ponownie wryłam twarz w ziemię.
- Czy to znaczy że... czujesz coś do mnie ? - zapytał, jakby z nadzieją?.
- Tak.- szepnęłam niesłyszalnie. Uniósł mój podbródek, spojarzałam się w jego oczy. Cieszył się, z czego?.
- Z czego się cieszysz ? - spytałam marszcząc nos.
- Że coś do mnie czujesz. Nie mogę w to uwierzyć. Ale jak? Jak ty możesz kochać mnie? Takiego debila. - oznajmił. - Ale z drugiej strony, nie wiesz jaki jestem szczęśliwy że, to właśnie mnie kochasz. dodał.
- Naprawdę? - uniosłam kąciki ust.
- Naprawdę.
- Więc, wyznaliśmy sobie uczucia. - odparłam.
- No.. tak. - Uśmiechnął się lekko. W pewnym momencie z nieba zaczęły spadać krople deszczu. A za nimi rozpadł się ogromny deszcz. Byliśmy mokrzy. Jest już grbuo po północy.
- To do jutra? - zapytaliśmy w tej samej chwili. Przytuliłam go, odwróciłam się i szłam w stronę domu, Ross także. I co? To koniec?.Odwróciłam się z powrotem do blondyna. Strasznie lało, prawie co go nie widziałam.
- Ross! - krzyknęłam. Szczęście że mnie usłyszał. Biegłam w jego stronę i wskoczyłam prosto w jego ramiona.
*Narrator*
Zszokowany Ross, trzymał Laurę za uda.
- Nigdy cię już nie opuszczę. NIGDY. - szepnęła. Brunetka spojrzała blondynowi w oczy. Byli tylko dwa centymetry od siebie. Patrzyli w swoje oczy. W pewnej chwili, chłopak się odezwał.
- Zawsze marzyłem by pocałować dziewczynę w deszczu. - powiedział.
- To na co czekasz, zrób to. - odpowiedziała mu uśmiechnięta. Chłopak długo się nie zastanawiał i pocałował Laurę. Pocałunek nie był długi, trwał jakieś pięć sekund. Oboje uśmiechnęli się do siebie.
Ross postawił Laurę na ziemię. Uklęknął przy niej i delikatnym głosem zapytał.
- Laura czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?.
Laura uśmiechnęła się gdy tylko to usłyszała.
- Tak, tak będę. A teraz wstań bo się przeziębisz. - zaśmiała się.
- Dla ciebie skoczę z mostu.
- Awww. - oboje ponownie się do siebie przybliżyli i obdarowali pocałunkami.
- GRATULACJE!!!! - Zza drzew wyskoczyli wszyscy członkowie rodziny. Para oderwała się od siebie i uśmiechnęła.
- To już oficjalnie razem, prawda? - podeszli do nich Rocky z Rylandem.
- Tak. - odpowiedzieli.
- Rocky, wiesz co robić. - bracia spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Po chwili tańczyli swój taniec szczęścia. Wszyscy się z nich śmiali.
- Siotra, twój pierwszy chłopak. Gratuluję. Myślałam że to nigdy nie nadejdzie. - Siostra Laury podeszłą do niej, za co dostała kuksańca w bok.
- Chodźmy do domu. Bo chorzy będziemy. - oznajmiła uradowana Delly. Wszyscy złapali się za ręcę i środkiem ulicy wracali do domu Marano.
HEJ, HEJ HOLLOŁ! :D. NIE WIERZĘ, ŻE NAPISAŁAM ROZDZIAŁ! * KLASZCZĄ*. Jak wam się podoba?. Miałam go dodać wczoraj ;/. Jestem wykończona. Byłam zagrożona z 6 przedmiotów. A teraz? tylko z dwóch. :D. I poprawiłam to w tydzień. Hhaha poprawię. ; p. No nic. Mam nadzieję że mnie nie opuściliście ;c. Moje kochane misie ♥. Love ya. ;3
środa, 21 maja 2014
Rozdział 31
W poprzednim rozdziale...
Stykali się czołami, ich oddechy się mieszały, szybko oddychali. Pozostało im tylko na wypowiedzenie, najpiękniejszych słów i zupełnie w stu procentach prawdziwe. - Kocham cię.
_______________________________________________________________________________
*Tydzień później* Laura*
Jak ten czas szybko leci. Chciałbym, czasem przenieść się w czasie, do przeszłości. A czasem nie chcę, ponieważ mam przyjaciół, którzy mnie kochają. Rydel wspiera mnie, w różnych sprawach sercowych. Vanessa moja złośliwa, kochana siostrzyczka, zawsze jest przy mnie, kiedy tylko jej potrzebuję. Chłopaki... chłopaki Ryland, Rocky, Ellington i Riker, potrafią mi poprawić humor, nawet wtedy, kiedy jestem naprawdę przygnębiona. Ross... Ross jest przy mnie, w każdej sekundzie mojego życia, od kąd się poznaliśmy. To jest tak jak dwoje ludzi spotykają się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie. Po tamtym wydarzeniu, moje serce jest wypełnione żarem miłości, ono się pali z miłości. Czy jesteśmy, razem ?. Nie wiem czy mogłabym tak powiedzieć. Tydzień temu, wyznaliśmy sobie miłość. Od tamtego czasu, unikam blondyna. Codziennie puka do drzwi a ja mówię siostrze żeby mówiła że mnie nie ma. Nie wiem, dlaczego go unikam.. po prostu, boję się tej relacji że, się zmieni, będzie niezręcznie. A może on mi wyznał miłość z litości. Bo panna Marano nigdy nie miała chłopaka. Każdego dnia boję się rozmowy z nim. Wiem że to nadejdzie, ale lepiej później. Leżę na łóżku i rozmyślam. Jest po 13 a ja leże przygnębiona w piżamie.
- Laura, Ross przyszedł i pyta się czy z nim pogadasz. - do pokoju wpadła moja siostra.
- Powiedz że pojechałam na tydzień do wujków. Proszę. - powiedziałam błagalnym tonem.
- Laura, ta rozmowa z nim cię nie ominie. Jutro macie spotkanie i nagrywacie ostatni odcinek 1 sezonu. - rzekła poważnie.
- Wiem. - szepnęłam cicho. Nessa opuściła mój pokój i poszła mu powiedzieć to co kazałam. Mam wyrzuty sumienia. Czuję się jak cicha woda. Nie ma już nic co by mnie pocieszyło.
Ukryta w sobie. Tak jak codziennie, wzięłam ubranie, poszłam do łazienki, założyłam na siebie przewiewną różową sukienkę z kwiatami na topie. I na to różowe balerinki z kolcami. Pofalowałam sobie włosy, musnęłam usta błyszczykiem i lekko nałożyłam róż na policzki. Psiknęłam się perfumami i poszłam w stronę kuchni. Na stole leżały tosty. Szybko pomknęłam do stołu i zajadałam.
- To kiedy z nim pogadasz ? - spytała siostra, wchodząc do kuchni.
- Nie wiem. - schowałam twarz w moich włosach.
- Zrób to szybko za nim będzie, za późno. - odpowiedziała.
- Ale ja się boję. - szepnęłam.
- No i co ?! Dziewczyno, ja kocham Riker'a, a jakoś z nim rozmawiam. Pocałowaliśmy się i co ? No właśnie i rozmawiamy. Upss, za dużo powiedziałam. - oznajmiła.
- Kochasz Riker'a ? - Uniosłam lekko brew.
- A ty..... a ty, kochasz Ross'a ? - złapała się za biodra.
- Tak. - powiedziałyśmy w tym samym momencie.
- Chodź tu. My to już tak mamy. Rodzina Marano nie wie co to miłość. - podeszłam do niej i jak najmocniej przytuliłam.
- Dziękuje że jesteś. - szepnęłam. - Kocham cię. Ciebie i rodziców których teraz bardzo potrzebuję. - po moim policzku spłynęła łza.
- Mi też ich brakuje. - słyszałam jak płaczę. Rozumiem ją, bo sama płaczę.
- Dlaczego ich tu nie ma, jak są nam cholernie potrzebni. - mówiła przez płacz. Przytuliłam ją jeszcze mocniej.
- Dlaczego.. - odparłam.
- Cieszę się że mam ciebie. - rzekłam.
- Ja ciebie też. - odpowiedziała. Oderwaliśmy się od siebie i otarłyśmy łzy z policzków. Zrobiliśmy sobie herbatę. Później, oglądaliśmy filmy. Nadeszła 23 : 20. Siedziałam na łóżku, wpatrując się w ekran telewizora. Leciały reklamy. Postanowiłam że pójdę się przewietrzyć. Przykryłam kołdrą Nessę, następnie ubrałam koszulę i wyszłam z domu.
Szłam chodnikiem, nie myśląc już o niczym. Wiatr muskał moją twarz. Gwiazdy rozświetlały mi drogę, było idealnie. Usiadłam na ławce w parku. Patrzałam w dal. Nawet nie zauważyłam że ktoś obok mnie usiadł.
- Porozmawiamy ? - spytał. Odwróciłam głowę w stronę tego ktosia. Ale kiedy zobaczyłam kto to, uśmiech spadł mi z twarzy.
- Nie, nie mogę. Muszę już iść. - wymigałam się i szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu. Po co wychodziłam na dwór. Po co?!. Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Stanęłam na przeciwko niego.
- Proszę, nie zniosę już ani jednego dnia bez ciebie. Laura, błagam, unikasz mnie od tygodnia. - Spojrzał na mnie błagalnie, trzymając mnie za rękę.
- Ja.... Dobrze.... Ross. - spojrzałam mu w oczy.
Siemka! :D. Jest rozdział. Mi się szczerze rozdział, ujmę to tak '' Może być''. Sorka za przerwę. Szkoła, życie prywatne. Poprawianie ocen. Być może rozdział pojawi się teraz w wakacje. ;//. W niedzielę jadę do szpitala, strasznie się boję. ;cc. No nic. Dziękuję za komentarze, naprawdę dziękuje że komentujecie. ;). Ten rozdział wyszedł tak spontanicznie. Nie wiedziałam co napisać. Serio, serio. Waszym zdaniem, wyszedł mi czy nie ?. Pozdrawiam :*.
Zapraszam na moje blogi. ;)
http://stealyourheart123.blogspot.com/
http://rossyilaurahateorlove.blogspot.com/
Stykali się czołami, ich oddechy się mieszały, szybko oddychali. Pozostało im tylko na wypowiedzenie, najpiękniejszych słów i zupełnie w stu procentach prawdziwe. - Kocham cię.
_______________________________________________________________________________
*Tydzień później* Laura*
Jak ten czas szybko leci. Chciałbym, czasem przenieść się w czasie, do przeszłości. A czasem nie chcę, ponieważ mam przyjaciół, którzy mnie kochają. Rydel wspiera mnie, w różnych sprawach sercowych. Vanessa moja złośliwa, kochana siostrzyczka, zawsze jest przy mnie, kiedy tylko jej potrzebuję. Chłopaki... chłopaki Ryland, Rocky, Ellington i Riker, potrafią mi poprawić humor, nawet wtedy, kiedy jestem naprawdę przygnębiona. Ross... Ross jest przy mnie, w każdej sekundzie mojego życia, od kąd się poznaliśmy. To jest tak jak dwoje ludzi spotykają się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie. Po tamtym wydarzeniu, moje serce jest wypełnione żarem miłości, ono się pali z miłości. Czy jesteśmy, razem ?. Nie wiem czy mogłabym tak powiedzieć. Tydzień temu, wyznaliśmy sobie miłość. Od tamtego czasu, unikam blondyna. Codziennie puka do drzwi a ja mówię siostrze żeby mówiła że mnie nie ma. Nie wiem, dlaczego go unikam.. po prostu, boję się tej relacji że, się zmieni, będzie niezręcznie. A może on mi wyznał miłość z litości. Bo panna Marano nigdy nie miała chłopaka. Każdego dnia boję się rozmowy z nim. Wiem że to nadejdzie, ale lepiej później. Leżę na łóżku i rozmyślam. Jest po 13 a ja leże przygnębiona w piżamie.
- Laura, Ross przyszedł i pyta się czy z nim pogadasz. - do pokoju wpadła moja siostra.
- Powiedz że pojechałam na tydzień do wujków. Proszę. - powiedziałam błagalnym tonem.
- Laura, ta rozmowa z nim cię nie ominie. Jutro macie spotkanie i nagrywacie ostatni odcinek 1 sezonu. - rzekła poważnie.
- Wiem. - szepnęłam cicho. Nessa opuściła mój pokój i poszła mu powiedzieć to co kazałam. Mam wyrzuty sumienia. Czuję się jak cicha woda. Nie ma już nic co by mnie pocieszyło.
Ukryta w sobie. Tak jak codziennie, wzięłam ubranie, poszłam do łazienki, założyłam na siebie przewiewną różową sukienkę z kwiatami na topie. I na to różowe balerinki z kolcami. Pofalowałam sobie włosy, musnęłam usta błyszczykiem i lekko nałożyłam róż na policzki. Psiknęłam się perfumami i poszłam w stronę kuchni. Na stole leżały tosty. Szybko pomknęłam do stołu i zajadałam.
- To kiedy z nim pogadasz ? - spytała siostra, wchodząc do kuchni.
- Nie wiem. - schowałam twarz w moich włosach.
- Zrób to szybko za nim będzie, za późno. - odpowiedziała.
- Ale ja się boję. - szepnęłam.
- No i co ?! Dziewczyno, ja kocham Riker'a, a jakoś z nim rozmawiam. Pocałowaliśmy się i co ? No właśnie i rozmawiamy. Upss, za dużo powiedziałam. - oznajmiła.
- Kochasz Riker'a ? - Uniosłam lekko brew.
- A ty..... a ty, kochasz Ross'a ? - złapała się za biodra.
- Tak. - powiedziałyśmy w tym samym momencie.
- Chodź tu. My to już tak mamy. Rodzina Marano nie wie co to miłość. - podeszłam do niej i jak najmocniej przytuliłam.
- Dziękuje że jesteś. - szepnęłam. - Kocham cię. Ciebie i rodziców których teraz bardzo potrzebuję. - po moim policzku spłynęła łza.
- Mi też ich brakuje. - słyszałam jak płaczę. Rozumiem ją, bo sama płaczę.
- Dlaczego ich tu nie ma, jak są nam cholernie potrzebni. - mówiła przez płacz. Przytuliłam ją jeszcze mocniej.
- Dlaczego.. - odparłam.
- Cieszę się że mam ciebie. - rzekłam.
- Ja ciebie też. - odpowiedziała. Oderwaliśmy się od siebie i otarłyśmy łzy z policzków. Zrobiliśmy sobie herbatę. Później, oglądaliśmy filmy. Nadeszła 23 : 20. Siedziałam na łóżku, wpatrując się w ekran telewizora. Leciały reklamy. Postanowiłam że pójdę się przewietrzyć. Przykryłam kołdrą Nessę, następnie ubrałam koszulę i wyszłam z domu.
Szłam chodnikiem, nie myśląc już o niczym. Wiatr muskał moją twarz. Gwiazdy rozświetlały mi drogę, było idealnie. Usiadłam na ławce w parku. Patrzałam w dal. Nawet nie zauważyłam że ktoś obok mnie usiadł.
- Porozmawiamy ? - spytał. Odwróciłam głowę w stronę tego ktosia. Ale kiedy zobaczyłam kto to, uśmiech spadł mi z twarzy.
- Nie, nie mogę. Muszę już iść. - wymigałam się i szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu. Po co wychodziłam na dwór. Po co?!. Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Stanęłam na przeciwko niego.
- Proszę, nie zniosę już ani jednego dnia bez ciebie. Laura, błagam, unikasz mnie od tygodnia. - Spojrzał na mnie błagalnie, trzymając mnie za rękę.
- Ja.... Dobrze.... Ross. - spojrzałam mu w oczy.
Siemka! :D. Jest rozdział. Mi się szczerze rozdział, ujmę to tak '' Może być''. Sorka za przerwę. Szkoła, życie prywatne. Poprawianie ocen. Być może rozdział pojawi się teraz w wakacje. ;//. W niedzielę jadę do szpitala, strasznie się boję. ;cc. No nic. Dziękuję za komentarze, naprawdę dziękuje że komentujecie. ;). Ten rozdział wyszedł tak spontanicznie. Nie wiedziałam co napisać. Serio, serio. Waszym zdaniem, wyszedł mi czy nie ?. Pozdrawiam :*.
Zapraszam na moje blogi. ;)
http://stealyourheart123.blogspot.com/
http://rossyilaurahateorlove.blogspot.com/
poniedziałek, 12 maja 2014
Rozdział 30 część II
W poprzednim rozdziale...
- Ja cię tak bardzo Koch... - Muzyka się skończyła a Parker, szybko podbiegł do nas i zmroził wzrokiem Rossa. O BOŻE! ZNOWU?!. Czy ona chciał mi powiedzieć że mnie kocha ?. So romantic. Brunet pociągnął mnie w stronę parkietu i zaczęliśmy tańczyć do szybkiej muzyki. Ross był naprawdę smutny. A ja ?! Ja byłam wściekła!!!.
- Parker, możemy porozmawiać? Na osobności ? Choć na zewnątrz. - Powiedziałam całkiem poważnie, z odrobinką złości. Muszę mu to w końcu powiedzieć.
_________________________________________________________________________________
- Parker, dlaczego mi to robisz ? - Spytałam ze smutkiem.
- Ale co, robię ? - Odparł, jak by to było jasne.
- Wcinasz się we mnie i Rossa !! - Nie wytrzymałam, wybuchłam.
- Rozumiem, że jesteśmy razem na balu ale czy zawsze kiedy jestem z Ross'em, musisz się wtrącać ? - Powiedziałam odrobinę panując nad moim głosem.
- Wiem, przepraszam. Ja po prostu coś do ciebie czuję. - Wyznał. Zamurowało mnie. I co ja mam mu odpowiedzieć ? Parker sory ale ja nic do ciebie nie czuję. To niezręczna sytuacja.
- Am, amm, ja nie wiem co powiedzieć. - spuściłam głowę w ziemię.
- Powiesz czy też coś do mnie czujesz ?- Zapytał jasno.
- Przepraszam, ale ja nie czuję tego czegoś wyjątkowego do ciebie. Czuję to do kogoś innego. Kogoś dla mnie ważnego. - Wyznałam, patrząc mu w oczy.
- Zakochałem się w twoich pięknych oczach, we wszystkim, że jesteś dobrą osobą i masz złote serce. Jeżeli, pokochałaś Ross'a to facet ma szczęście, że to twoje serce wybrało właśnie jego. - Powiedział szczerze.
- Dziękuje, że mnie rozumiesz. Ale chyba wiesz, jak to jest,kiedy nikt do ciebie nic nie czuję. - westchnęłam.
- Chodzi o Ross'a ? - Uniósł brew.
- Mhm.
- Jest zakochany w tobie po uszy, ty tego nie widzisz ? Przecież widziałem jak na ciebie, patrzy.
- To że patrzy, jeszcze nic nie znaczy. - Zaśmiałam się.
- Słuchaj ja już idę. A jeśli chodzi o dziewczynę dla ciebie to Susan się w tobie podkochuje.- Oznajmiłam.
- Ta, Susan Megan ? - wyszczerzył oczy. Kiwnęłam głową na tak.
- Akurat jest sama na balu, możesz już do niej iść, wiem że chcesz. - Uśmiechnęłam się.
- Dzięki, kochana jesteś. - Przytulił mnie i wybiegł z korytarza. A ja poszłam do reszty.
*Rydel*
Właśnie wszyscy tańczymy do piosenki Katty Perry Dark House, jest epicko. Nawet Ross'owi poprawił się uśmiech. I o to chodzi. Boże, ale tu są ciacha.
- No hej, jestem Tristan. - Zagadał do mnie jakiś brunet.
- No hej, jestem Rydel ale mów mi Delly. - Podałam mu rękę. W tej chwili podszedł do nas Ellington.
- No hej, a to jest piąstka lewa a to jest piąstka prawa. Z którą chcesz sie bardziej zakolegować ? - Oznajmił.Brunet patrzał na niego z przerażającym wzrokiem.
- To ja już pójdę, miło było cie poznać. - mruknął i oddalił się jak najdalej.
- Ell, co to było ? - Prychnęłam śmiechem.
- Od gwiazdy jak najdalej. Jestem twoim prywatnym ochroniarzem. - powiedział uśmiechnięty.
- Okej, niech ci będzie. - przewróciłam oczami i wróciłam na parkiet.
*Rocky*
Impreza jest, panny są głupi brat jest. Nie ma ? Playstation. Nudy forever.
- Ej, zgarnąłem żelki, masz. - Ryland podał mi opakowanie. Mniam, chociaż jedno dobre na balandze.
- Ty, nudy są. Dawaj zrobimy coś szalonego. - Zapodałem z entuzjazmem.
- Co, masz na myśli, braciszku ? - Pocierał dłońmi, o tak zagłada imprezy, czas zacząć.
- No, nie wiem. Myślałem że ty masz jakiś pomysł. - podrapałem się po głowie.
- Ej, patrz Laura.
- Ej, no popatrz nasz Ross. - Spojrzeliśmy na siebie znacząco, pokiwaliśmy głowami i zrobiliśmy diabelskie miny.
- Ty po Laurę, ja po blondasa. Jedziemy z tym koksem.- Daliśmy sobie piąteczkę i ruszyliśmy do akcji. Podeszłem do młodego i dałem na początek kuksańca w bok.
- Kogo szukasz, kochasiu ? - poklepałem go po plecach.
- Ymm, nikogo. - Opowiedział.
- Taa, jasne. A co z Laurą ? - Uniosłem brew.
- Jak widać, pewnie bawi się z tym brunetem, jak on miał hmm, o tak, Parker. - Westchnął.
- Zamknij oczy. - oznajmiłem.
- Co ? - Spojrzał na mnie dziwnie. Przewróciłem teatralnie oczami.
- No dawaj, to niespodzianka. - Uległ, i o to chodzi. Plan idzie w dobrym kierunku.
- Ale jak mi coś zrobisz, to zobaczysz co się z tobą stanie. - patrzył na mnie wzrokiem '' zaraz cię jełopie, pacnę''. założyłem mu na oczy opaskę i ruszyliśmy powoli, jakoś przez tonę tańczących ludzi, w stronę pewnej brunetki.
*Ryland*
- No hej Laurita, piękna dziewczyno! - prawie wykrzyknąłem.
- Aww, hej Rylandziku. - Przytuliłem ją. AH, ale ona jest słodka.
- No to jak tam mija bal ?.
- Może być. - mruknęła.
- Co się stało, kochanie ? - spytałem.
- Jakoś nie mam, nastroju. - westchnęła. Spojrzałem w stronę brata, poszło mu jak spłatka, wymyśl coś Ryland,wymyśl.
- Hej, Laura. Mam dla ciebie coś co cię rozweseli, chodź. Tylko poczekaj.- założyłem jej chustę na oczy i szedłem w stronę Rockyego.
- Ryland, co ty wyprawisz. - zaśmiała się.
- niespodzianka, zaraz będziemy. - odpowiedziałem i prowadziłem ją.
- Stary chodź tutaj. - posłał mi ruchem ręki że mam iść za nim. Szliśmy, szliśmy aż w końcu doszliśmy, na moje oko była to hala szkolna z dala od ludzi. Rocky położył głośniki na podłodze, podłączył do nich komórkę i włączył wolny kawałek. Potem ja poprowadziłem Laurę do Ross'a. Ująłem jej dłonie i jedną przywarłem do ramienia Ross'a a drugą do jego ręki. Rocky zrobił to samo tylko że wziął rękę blondasa i położył na tali brunetki.
- Yyy, Rocky, przemogłeś się na starą muzę ? - powiedział Ross. - No i jak na twoje biodra, to masz je chyba kobiece. Mam cię nauczyć tańczyć? - dodał. Boże miałem ochotę wybuchnąć śmiechem. Podeszliśmy do nich, zdjęliśmy im opaski i uciekliśmy do reszty Niech załatwią sprawy między nimi. Będą razem, jeszcze zobaczycie, wszyscy zobaczą. Specjalnie zostawiłem, kamerkę która wszystko nagrywa. No co lubię romantyczne sceny, nie oceniajcie mnie.
*Narrator*
Kiedy dwójka braci uciekła, para przyjaciół zdezorientowana o co chodzi, mieli ochotę im przywalić.
Kiedy Laura usłyszała wolny kawałek, cały czas lecący z głośników i do tego jeszcze spojrzała na Ross'a którego właśnie trzymała i oboje stali w pozycji tanecznej. Brunetka zczerwieniała.
- Nie ukrywaj rumieńców, słodko w nich wyglądasz. - w końcu odezwał się blondyn.
- Mogę prosić do tańca ? - zapytał, jak dżentelmen.
- Ależ oczywiście. - odpowiedziała mu uśmiechnięta. Wreszcie nikt im nie przeszkodzi, sam na sam. A to dzięki dwójce zwariowanych braci Rocky i Ryland im dziękujcie.
- Więc, gdzie jest Parker ? - spytał blondyn.
- Cóż, najpierw okazało się że był zazdrosny o ciebie i że jest we mnie zakochany. Potem, powiedziałam że nie odwzajemniam jego uczuć tylko Susan. I jestem sama na studniówce. - skończyła.
- Ouu. O mnie zazdrosny ? - Ross uniósł brew, kołysając przy tym Laurę.
- Długa historia. Teraz, ja mam pytanie. Dlaczego byleś smutny cały czas od kąd jesteśmy na balu ?
- To dlatego, że myślałem cały czas o tobie. Od zawsze myślałem o tobie, od zawsze cię lubiłem, zakochałem się w tobie i nigdy nie przestałem to jest coś pięknego. Bo do żadnej dziewczyny jeszcze nic takiego nie poczułem. - wyznał, patrząc w jej oczy które błyszczały jak dwie małe gwiazdki.
- Wiesz, ja od początku szukam idealnego faceta. Chyba już nie muszę go szukać, bo idealnym facetem, dla mnie jesteś ty. - blondyn westchnął na jej słowa i uśmiechnął się słodko.
- Too, nie mam dla ciebie, brylantów lub innych drogich rzeczy. Nie jestem bohaterem. Ale mam serce które bardzo mocno cię kocha. - skończył. Laurze spłynęła pojedyncza łza, którą Ross od razu otarł.
- Wiesz ja nie potrzebuję chłopaka z kasą, chcę takiego który mnie kocha tak naprawdę. Bo ja zakochałam się w takim jednym blondynie o imieniu Ross. - odparła. Ich serca zaczęły bić w idealnym rytmie, z każdą sekundą coraz szybciej jakby od razu miało wybuchnąć. Chłopak, kiedy usłyszał swoje imię momentalnie się uśmiechnął, oplótł ich dłonie i powiedział, piękne słowa.
- Nie ważne są żadne słowa, nasza miłość jest piękna. Nie liczy się nic, liczą się przyspieszone tętna.
A także dodał.
Laurą,będziesz dziś moją parą na balu ?.
- Tak. - odparła. Chłopak, kiedy to usłyszał był przeszczęśliwy. Spojrzeli sobie w oczy i zanurzyli się w swoich tęczówkach. Po chwili brunetka poczuła na swoich ustach wargi chłopaka w których się zanurzyła. Ross zaczął pogłębiać pocałunek, tak samo jak i Laura. W pewnym momencie dziewczyna oplotła dłonie o jego blond czuprynę. Całowali się tak zachłannie, nikt nie chciał przerywać tej pięknej chwili, liczyło się tylko że są sami i tu i teraz. Oboje zupełnie stracili poczucie czasu. Tracili tlen. Oderwali się od siebie na parę sekund i ponownie się do siebie przyssali, tym razem Ross złapał ją swoimi silnymi mięśniami w tali i podniósł, tak że ona czuła się jak w niebie. Oboję chcieli czegoś więcej niż tylko pocałunku, ale wiedzieli że muszą opanować emocje. Robili to tak zachłannie jakby mieli się połknąć. Ponownie zabrakło im tlenu więc oderwali się od siebie. Stykali się czołami, ich oddechy się mieszały, szybko oddychali. Pozostało im tylko na wypowiedzenie, najpiękniejszych słów i zupełnie w stu procentach prawdziwe.
- Kocham cię.
Hmmm, co by tu powiedzieć ? Przepraszam że nie było długo rozdziału. Ale wiecie, tak jak mówiłam straciłam wenę, ten rozdział pisałam od piętnastej i skończyłam go dopiero teraz. Czyli 20:45.
Cóż, nie mam pojęcia kiedy pojawi się rozdział, muszę poprawić wszystkie oceny a jestem zagrożona z pięciu przedmiotów. -.- ;//. A co do rozdziału, jest RAURA, yay. cieszycie się ? ;D. Wyszedł mi rozdział czy nie ? :). Dziękuje za komentarze pod rozdziałem 30 części pierwszej. Mam nadzieje że teraz będzie więcej :*. Napiszcie coś tam na dole :3.
DO NAPISANIA KOCHANI ;33.
KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ! <3.
- Parker, możemy porozmawiać? Na osobności ? Choć na zewnątrz. - Powiedziałam całkiem poważnie, z odrobinką złości. Muszę mu to w końcu powiedzieć.
_________________________________________________________________________________
- Parker, dlaczego mi to robisz ? - Spytałam ze smutkiem.
- Ale co, robię ? - Odparł, jak by to było jasne.
- Wcinasz się we mnie i Rossa !! - Nie wytrzymałam, wybuchłam.
- Rozumiem, że jesteśmy razem na balu ale czy zawsze kiedy jestem z Ross'em, musisz się wtrącać ? - Powiedziałam odrobinę panując nad moim głosem.
- Wiem, przepraszam. Ja po prostu coś do ciebie czuję. - Wyznał. Zamurowało mnie. I co ja mam mu odpowiedzieć ? Parker sory ale ja nic do ciebie nie czuję. To niezręczna sytuacja.
- Am, amm, ja nie wiem co powiedzieć. - spuściłam głowę w ziemię.
- Powiesz czy też coś do mnie czujesz ?- Zapytał jasno.
- Przepraszam, ale ja nie czuję tego czegoś wyjątkowego do ciebie. Czuję to do kogoś innego. Kogoś dla mnie ważnego. - Wyznałam, patrząc mu w oczy.
- Zakochałem się w twoich pięknych oczach, we wszystkim, że jesteś dobrą osobą i masz złote serce. Jeżeli, pokochałaś Ross'a to facet ma szczęście, że to twoje serce wybrało właśnie jego. - Powiedział szczerze.
- Dziękuje, że mnie rozumiesz. Ale chyba wiesz, jak to jest,kiedy nikt do ciebie nic nie czuję. - westchnęłam.
- Chodzi o Ross'a ? - Uniósł brew.
- Mhm.
- Jest zakochany w tobie po uszy, ty tego nie widzisz ? Przecież widziałem jak na ciebie, patrzy.
- To że patrzy, jeszcze nic nie znaczy. - Zaśmiałam się.
- Słuchaj ja już idę. A jeśli chodzi o dziewczynę dla ciebie to Susan się w tobie podkochuje.- Oznajmiłam.
- Ta, Susan Megan ? - wyszczerzył oczy. Kiwnęłam głową na tak.
- Akurat jest sama na balu, możesz już do niej iść, wiem że chcesz. - Uśmiechnęłam się.
- Dzięki, kochana jesteś. - Przytulił mnie i wybiegł z korytarza. A ja poszłam do reszty.
*Rydel*
Właśnie wszyscy tańczymy do piosenki Katty Perry Dark House, jest epicko. Nawet Ross'owi poprawił się uśmiech. I o to chodzi. Boże, ale tu są ciacha.
- No hej, jestem Tristan. - Zagadał do mnie jakiś brunet.
- No hej, jestem Rydel ale mów mi Delly. - Podałam mu rękę. W tej chwili podszedł do nas Ellington.
- No hej, a to jest piąstka lewa a to jest piąstka prawa. Z którą chcesz sie bardziej zakolegować ? - Oznajmił.Brunet patrzał na niego z przerażającym wzrokiem.
- To ja już pójdę, miło było cie poznać. - mruknął i oddalił się jak najdalej.
- Ell, co to było ? - Prychnęłam śmiechem.
- Od gwiazdy jak najdalej. Jestem twoim prywatnym ochroniarzem. - powiedział uśmiechnięty.
- Okej, niech ci będzie. - przewróciłam oczami i wróciłam na parkiet.
*Rocky*
Impreza jest, panny są głupi brat jest. Nie ma ? Playstation. Nudy forever.
- Ej, zgarnąłem żelki, masz. - Ryland podał mi opakowanie. Mniam, chociaż jedno dobre na balandze.
- Ty, nudy są. Dawaj zrobimy coś szalonego. - Zapodałem z entuzjazmem.
- Co, masz na myśli, braciszku ? - Pocierał dłońmi, o tak zagłada imprezy, czas zacząć.
- No, nie wiem. Myślałem że ty masz jakiś pomysł. - podrapałem się po głowie.
- Ej, patrz Laura.
- Ej, no popatrz nasz Ross. - Spojrzeliśmy na siebie znacząco, pokiwaliśmy głowami i zrobiliśmy diabelskie miny.
- Ty po Laurę, ja po blondasa. Jedziemy z tym koksem.- Daliśmy sobie piąteczkę i ruszyliśmy do akcji. Podeszłem do młodego i dałem na początek kuksańca w bok.
- Kogo szukasz, kochasiu ? - poklepałem go po plecach.
- Ymm, nikogo. - Opowiedział.
- Taa, jasne. A co z Laurą ? - Uniosłem brew.
- Jak widać, pewnie bawi się z tym brunetem, jak on miał hmm, o tak, Parker. - Westchnął.
- Zamknij oczy. - oznajmiłem.
- Co ? - Spojrzał na mnie dziwnie. Przewróciłem teatralnie oczami.
- No dawaj, to niespodzianka. - Uległ, i o to chodzi. Plan idzie w dobrym kierunku.
- Ale jak mi coś zrobisz, to zobaczysz co się z tobą stanie. - patrzył na mnie wzrokiem '' zaraz cię jełopie, pacnę''. założyłem mu na oczy opaskę i ruszyliśmy powoli, jakoś przez tonę tańczących ludzi, w stronę pewnej brunetki.
*Ryland*
- No hej Laurita, piękna dziewczyno! - prawie wykrzyknąłem.
- Aww, hej Rylandziku. - Przytuliłem ją. AH, ale ona jest słodka.
- No to jak tam mija bal ?.
- Może być. - mruknęła.
- Co się stało, kochanie ? - spytałem.
- Jakoś nie mam, nastroju. - westchnęła. Spojrzałem w stronę brata, poszło mu jak spłatka, wymyśl coś Ryland,wymyśl.
- Hej, Laura. Mam dla ciebie coś co cię rozweseli, chodź. Tylko poczekaj.- założyłem jej chustę na oczy i szedłem w stronę Rockyego.
- Ryland, co ty wyprawisz. - zaśmiała się.
- niespodzianka, zaraz będziemy. - odpowiedziałem i prowadziłem ją.
- Stary chodź tutaj. - posłał mi ruchem ręki że mam iść za nim. Szliśmy, szliśmy aż w końcu doszliśmy, na moje oko była to hala szkolna z dala od ludzi. Rocky położył głośniki na podłodze, podłączył do nich komórkę i włączył wolny kawałek. Potem ja poprowadziłem Laurę do Ross'a. Ująłem jej dłonie i jedną przywarłem do ramienia Ross'a a drugą do jego ręki. Rocky zrobił to samo tylko że wziął rękę blondasa i położył na tali brunetki.
- Yyy, Rocky, przemogłeś się na starą muzę ? - powiedział Ross. - No i jak na twoje biodra, to masz je chyba kobiece. Mam cię nauczyć tańczyć? - dodał. Boże miałem ochotę wybuchnąć śmiechem. Podeszliśmy do nich, zdjęliśmy im opaski i uciekliśmy do reszty Niech załatwią sprawy między nimi. Będą razem, jeszcze zobaczycie, wszyscy zobaczą. Specjalnie zostawiłem, kamerkę która wszystko nagrywa. No co lubię romantyczne sceny, nie oceniajcie mnie.
*Narrator*
Kiedy dwójka braci uciekła, para przyjaciół zdezorientowana o co chodzi, mieli ochotę im przywalić.
Kiedy Laura usłyszała wolny kawałek, cały czas lecący z głośników i do tego jeszcze spojrzała na Ross'a którego właśnie trzymała i oboje stali w pozycji tanecznej. Brunetka zczerwieniała.
- Nie ukrywaj rumieńców, słodko w nich wyglądasz. - w końcu odezwał się blondyn.
- Mogę prosić do tańca ? - zapytał, jak dżentelmen.
- Ależ oczywiście. - odpowiedziała mu uśmiechnięta. Wreszcie nikt im nie przeszkodzi, sam na sam. A to dzięki dwójce zwariowanych braci Rocky i Ryland im dziękujcie.
- Więc, gdzie jest Parker ? - spytał blondyn.
- Cóż, najpierw okazało się że był zazdrosny o ciebie i że jest we mnie zakochany. Potem, powiedziałam że nie odwzajemniam jego uczuć tylko Susan. I jestem sama na studniówce. - skończyła.
- Ouu. O mnie zazdrosny ? - Ross uniósł brew, kołysając przy tym Laurę.
- Długa historia. Teraz, ja mam pytanie. Dlaczego byleś smutny cały czas od kąd jesteśmy na balu ?
- To dlatego, że myślałem cały czas o tobie. Od zawsze myślałem o tobie, od zawsze cię lubiłem, zakochałem się w tobie i nigdy nie przestałem to jest coś pięknego. Bo do żadnej dziewczyny jeszcze nic takiego nie poczułem. - wyznał, patrząc w jej oczy które błyszczały jak dwie małe gwiazdki.
- Wiesz, ja od początku szukam idealnego faceta. Chyba już nie muszę go szukać, bo idealnym facetem, dla mnie jesteś ty. - blondyn westchnął na jej słowa i uśmiechnął się słodko.
- Too, nie mam dla ciebie, brylantów lub innych drogich rzeczy. Nie jestem bohaterem. Ale mam serce które bardzo mocno cię kocha. - skończył. Laurze spłynęła pojedyncza łza, którą Ross od razu otarł.
- Wiesz ja nie potrzebuję chłopaka z kasą, chcę takiego który mnie kocha tak naprawdę. Bo ja zakochałam się w takim jednym blondynie o imieniu Ross. - odparła. Ich serca zaczęły bić w idealnym rytmie, z każdą sekundą coraz szybciej jakby od razu miało wybuchnąć. Chłopak, kiedy usłyszał swoje imię momentalnie się uśmiechnął, oplótł ich dłonie i powiedział, piękne słowa.
- Nie ważne są żadne słowa, nasza miłość jest piękna. Nie liczy się nic, liczą się przyspieszone tętna.
A także dodał.
Laurą,będziesz dziś moją parą na balu ?.
- Tak. - odparła. Chłopak, kiedy to usłyszał był przeszczęśliwy. Spojrzeli sobie w oczy i zanurzyli się w swoich tęczówkach. Po chwili brunetka poczuła na swoich ustach wargi chłopaka w których się zanurzyła. Ross zaczął pogłębiać pocałunek, tak samo jak i Laura. W pewnym momencie dziewczyna oplotła dłonie o jego blond czuprynę. Całowali się tak zachłannie, nikt nie chciał przerywać tej pięknej chwili, liczyło się tylko że są sami i tu i teraz. Oboje zupełnie stracili poczucie czasu. Tracili tlen. Oderwali się od siebie na parę sekund i ponownie się do siebie przyssali, tym razem Ross złapał ją swoimi silnymi mięśniami w tali i podniósł, tak że ona czuła się jak w niebie. Oboję chcieli czegoś więcej niż tylko pocałunku, ale wiedzieli że muszą opanować emocje. Robili to tak zachłannie jakby mieli się połknąć. Ponownie zabrakło im tlenu więc oderwali się od siebie. Stykali się czołami, ich oddechy się mieszały, szybko oddychali. Pozostało im tylko na wypowiedzenie, najpiękniejszych słów i zupełnie w stu procentach prawdziwe.
- Kocham cię.
Hmmm, co by tu powiedzieć ? Przepraszam że nie było długo rozdziału. Ale wiecie, tak jak mówiłam straciłam wenę, ten rozdział pisałam od piętnastej i skończyłam go dopiero teraz. Czyli 20:45.
Cóż, nie mam pojęcia kiedy pojawi się rozdział, muszę poprawić wszystkie oceny a jestem zagrożona z pięciu przedmiotów. -.- ;//. A co do rozdziału, jest RAURA, yay. cieszycie się ? ;D. Wyszedł mi rozdział czy nie ? :). Dziękuje za komentarze pod rozdziałem 30 części pierwszej. Mam nadzieje że teraz będzie więcej :*. Napiszcie coś tam na dole :3.
DO NAPISANIA KOCHANI ;33.
KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ! <3.
wtorek, 6 maja 2014
Rozdział 30 część I
W poprzednim rozdziale ...
- Więc Laura, chciałem ci powiedzieć że cię Koch... - Ej, gołąbki! Chodźcie, idziemy popływać. - Krzyknęła Delly. Znowu?! Serio ?!. No nic zrezygnowany, poszłem i wszyscy rzuciliśmy się na fale, rozkoszując się dniem. Nawet Cal i Raini nie mieli ogonów. Już niedługo studniówka. Może pójdę z Delly. Taaak. To super pomysł, pójdę z siostrą. yay...
_______________________________________________________________________________
*Tydzień później* *Ross*
Dzisiaj studniówka. Nie zgadniecie, z kim pójdę. Z Delly. Woo hoo!. A zresztą całe moje rodzeństwo idzie, pytałem się w szkole czy mogą przyjść. Rik idzie z Vanessą. To ci zaskoczenie. Ja z Delly. A chłopaki w trójeczkę. Czyli Rocky, Ellington i Ryland. No i Laura z Parkerem. Ughh. Jedyne pocieszenie jakie mam to że idą jako przyjaciele. Ej, ale w końcu będziemy rozmawiali. Będzie dobrze, prawda ?. Właśnie wszyscy jesteśmy w sklepie, zastanawiacie się dlaczego ? Hmm tak to już jest jak się kupuje na ostatnią chwilę ciuszki na studniówkę. A najgorsze jest to że jesteśmy w damskim. Vanessa, Delly i Laura wybierają sukienki.
Kiedy każda z nich wybrała '' Suknie'' poszliśmy do męskiego o tak. Tylko nie lubię garniturów.
Ale po za tym jest spoko. Po dwóch godzinach na zakupkach, poszliśmy do domu się przebrać i powoli szykować. Ja byłem ubrany o tak :
- Więc Laura, chciałem ci powiedzieć że cię Koch... - Ej, gołąbki! Chodźcie, idziemy popływać. - Krzyknęła Delly. Znowu?! Serio ?!. No nic zrezygnowany, poszłem i wszyscy rzuciliśmy się na fale, rozkoszując się dniem. Nawet Cal i Raini nie mieli ogonów. Już niedługo studniówka. Może pójdę z Delly. Taaak. To super pomysł, pójdę z siostrą. yay...
_______________________________________________________________________________
*Tydzień później* *Ross*
Dzisiaj studniówka. Nie zgadniecie, z kim pójdę. Z Delly. Woo hoo!. A zresztą całe moje rodzeństwo idzie, pytałem się w szkole czy mogą przyjść. Rik idzie z Vanessą. To ci zaskoczenie. Ja z Delly. A chłopaki w trójeczkę. Czyli Rocky, Ellington i Ryland. No i Laura z Parkerem. Ughh. Jedyne pocieszenie jakie mam to że idą jako przyjaciele. Ej, ale w końcu będziemy rozmawiali. Będzie dobrze, prawda ?. Właśnie wszyscy jesteśmy w sklepie, zastanawiacie się dlaczego ? Hmm tak to już jest jak się kupuje na ostatnią chwilę ciuszki na studniówkę. A najgorsze jest to że jesteśmy w damskim. Vanessa, Delly i Laura wybierają sukienki.
Kiedy każda z nich wybrała '' Suknie'' poszliśmy do męskiego o tak. Tylko nie lubię garniturów.
Ale po za tym jest spoko. Po dwóch godzinach na zakupkach, poszliśmy do domu się przebrać i powoli szykować. Ja byłem ubrany o tak :
Tak samo jak i reszta chłopaków. Ciekawe jak reszta będzie wyglądać.
- Dziewczyny! Ruszać się! - Krzyknął Riker.
- Zaraz! - Odkrzyknęła Delly.
- Ohh,z tymi dziewczynami. - Prychnąłem. Po 5 minutach wyszły. Najpierw Vanessa, wyglądała pięknie Miała na sobie zieloną suknie. Potem za nią wyszła Delly, Moja mała Hello Kitty, całą na różowo. I na koniec wyszła Laura, wyglądała jak najpiękniejsza gwiazda. Śliczna Czerwona sukienka i do tego jej piękne całuśne świecące policzki. Wyglądała idealnie. Wyglądała o tak. Jak najpiękniejsza księżniczka świata.
- Jak wyglądamy ? - Zapytała za wszystkie Vanessa. Rikerowi to ślina na ziemie kapała jak jakiemuś psu.
- Stary, ogar. Bo zaślinisz się na śmierć. - Rzuciłem i walnąłem w ramię.
- Moja Vanka jest taka piękna. - Podszedł do niej i założył bukiecik na nadgarstek. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Rocky poszedł otworzyć.
- Laura! Kochaś do ciebie! - Krzyknął.
- Parker? Już idę. To do zobaczenia wszystkim na imprezie. Ja spadam. - Powiedziała, po czym wszystkich przytuliła i wyszła gdzieś z tym czymś. Boże, zaraz coś rozwalę. Rozwalę...
- Rydel, mam dla ciebie bukiecik. - Oznajmiłem z wymuszonym uśmiechem.
- Aww to słodkie. - Wzruszyła się i podała mi dłoń. Założyłem jej bukiecik na rękę.
- Wiem że chciałeś iść z Lau. Tak mi przykro braciszku. - Przytuliła się do mnie.
- Jest spoko, serio. Pójdę tam z wami wszystkimi i będę się świetnie bawił. - Powiedziałem, pewny siebie i uśmiechnąłem się do wszystkich. Razem wsiedliśmy do Auta i pojechaliśmy do szkoły. Po 30 minutach dojechaliśmy.
- Już jesteśmy. - Powiedziałem wchodząc do pomieszczenia.
- Woow! Raini, Calum wyglądacie świetnie. - Pochwalił ich Ellington. Przytaknęliśmy jemu na taki sam znak.
- Gdzie Laura ? - Zapytałem.
- Oh, tańczy z Parkerem. - Cal, wskazał ręką na tańczącą, parę. Uśmiech spadł mi z twarzy.
No nic czas zacząć imprezę.
* Laura, w tym samym czasie.*
- Świetnie się bawię Parker. - Odparłam do niego uśmiechnięta. Ale tak na serio ? Za tym uśmiechem jest smutek. Tak bardzo chciałam przyjść tu z Rossem. Ja się w nim serio zakochałam.
Szczęście ? Zostaniemy przyjaciółmi w tym roku ?.
- Zróbmy przerwę, dobrze ? Ja idę zobaczyć co tam u reszty. - Odparłam.
- Mogę cię o coś zapytać ? Czy ciebie i Rossa coś łączy ? - Zapytał poważnie. Opuściłam głowę w dół, lecz po chwili uniosłam ją i odpowiedziałam.
- Nie, nic. - dlaczego, ja kłamię ?. Brunet uśmiechnął się do mnie, tak jakby odetchnął z ulgi. Odwzajemniłam uśmiech i powędrowałam do reszty.
- Hej, co tacy zadufani ? Dawać, bawić się. - rzekłam z rozbawieniem.
- Jakoś nie mam ochoty na zabawę. - mruknął Ross.
- Ja mam, od kąt tu weszliśmy. Vanessa, mogę prosić ? - zapytał Riker, siostry. Czy coś miedzy nimi zaiskrzyło ?.
- Możesz. - I wyszli na parkiet. Następnie wyszli Ellington, Ryland, Rocky i Delly poderwać jakieś dziewczyny, tylko że Rydel chłopaka oczywiście. Został tylko Ross. Dziękuje.
- Ross, jak się bawisz ? - spytałam.
- Ujdzie. Jestem tu od godziny i nic. - mruknął. Pocałowałam go w polik, z daleka widziałam Parkera, kipiącego z wściekłości.
- Ja muszę iść, zobaczymy się później. - Rzuciłam i poszłam do bruneta. Bawiliśmy się jeszcze jakąś godzinę i poszliśmy usiąść przy stoliku. Nogi mnie bolą.
- UWAGA! UWAGA! Czas wybrać króla i królową balu. A więc królem zostaje...... Ross Lynch. - Wszyscy zaczęli klaskać a Calum podniósł blondyna i podskakiwał nim z radości. Przezabawne. Ross wszedł na scenę i założył koronę, następnie usiadł na tron.
- A królową jest...... Laura Marano! - Zaczęłam bić brawo, czekaj, czekaj ? Ja? Stałam z otwartą buzią, ale po chwili się ocknęłam i weszłam na scenę, założyli mi koronę, byłam tak podekscytowana. Uśmiechnęłam się do blondyna i mocno go przytuliłam. I znowu widziałam zazdrosnego Parkera z dala.
- A teraz zwycięska para, zatańczy wolnego. - Powiedział prowadzący imprezę. Zeszliśmy na dół i kołysaliśmy się w rytm muzyki i patrzeliśmy sobie w oczy.
- Wyglądasz, pięknie. - Westchnął.
- Ty też. To znaczy przystojniak z ciebie. - Zaśmialiśmy się.
- Słuchaj, Lau. Chciałem ci coś powiedzieć już od dawna. Czekałem na ten moment. - Mówił.
- Ja cię tak bardzo Koch... - Muzyka się skończyła a Parker, szybko podbiegł do nas i zmroził wzrokiem Rossa. O BOŻE! ZNOWU?!. Czy ona chciał mi powiedzieć że mnie kocha ?. So romantic. Brunet pociągnął mnie w stronę parkietu i zaczęliśmy tańczyć do szybkiej muzyki. Ross był naprawdę smutny. A ja ?! Ja byłam wściekła!!!.
- Parker, możemy porozmawiać? Na osobności ? Choć na zewnątrz. - Powiedziałam całkiem poważnie, z odrobinką złości. Muszę mu to w końcu powiedzieć.
JEEEEEEEEST! ROZDZIAŁ! TANIEC SZCZĘŚCIA! :D. NIE NAPISAŁABYM GO GDYBY MNIE KTOŚ NIE PROSIŁ O TO CODZIENNIE I O TOBIE TU MOWA KLAUDIA LYNCH ;3. PODOBA WAM SIĘ ROZDZIAŁ ? NIE PYTAJCIE SKĄD ZDJĘCIA. SEKRET. XD. NASKROBCIE COŚ NA DOLE. :3. NIE MAM POJĘCIA KIEDY ROZDZIAŁ, MÓJ TATA JUTRO WYJEŻDŻA I BIERZE LAPTOPA ZE SOBĄ A KOMPUTER ROZWALONY. BĘDĘ PRÓBOWAŁA NAPISAĆ COŚ NA KOMÓRCE! :). DZIĘKUJE ZA 9 KOMENTARZY POD ROZDZIAŁEM 29 ;P. DO NAPISANIA MIŚKI ;3.
piątek, 2 maja 2014
Rozdział 29
W poprzednim rozdziale...
Ahh! Kocham twoje pocałunki. - Rozmarzył się i złapał za policzek.
- A ty to mnie nigdy nie całujesz. - Fochnęłam się i odwróciłam w inną stronę. On złapał mnie za ramiona i odwrócił do siebie. Następnie pocałował w polik.
- A teraz ? - Wyszczerzył do mnie swoje białe ząbki. Pokiwałam twierdząco głową, przy czym się zaśmiałam.
- Chodź, pójdziemy do reszty. - Odparł, złapał mnie za rękę i poszliśmy dalej. Chyba naprawdę zrozumiałam jak go naprawdę kocham.
___________________________________________________________________________________
*2 tygodnie później* Ross*
Minęły już dwa tygodnie. Laura prawie codziennie chodziła gdzieś z tym debilem Parkerem. Wiem że są przyjaciółmi ale no właśnie ale. Do szkoły chodzimy, jeszcze razem do klasy z tym Parkerem. Mamy nagrane już 10 odcinków Austina i Ally, nawet ju puścili pierwsze 3 odcinki na Disney Channelu. Ale co ja zrobię? Dobra Lynch! Wstajesz, idziesz do niej i mówisz jak bardzo ją kochasz. Nie mogę za bardzo się boję. Jestem tchórzem. Najgorszym tchórzem!. Jest po 16 a ja siedzę sam w domu z rodzicami. Tak przyjechali tydzień temu z Paryża. A Reszta na plaży się opala. Za tydzień mamy studniówkę a ja pójdę z nikim. Laura już zajęta przez Parkera. Jedno jest w tym najlepsze.... że oni nie są razem. Idą jako przyjaciele. Ja chciałem ją zaprosić ale było już za późno.
- Synku, idź się przewietrz. - Powiedziała z troską w głosie Mama.
- Jakoś mi się nie chce. - Mruknąłem.
- Co się stało, słońce ? - Zapytała, siadając obok mnie.
- Mamo, pamiętasz jak mówiłem że NIGDY ale to NIGDY się nie zakocham ? - Zapytałem.
- Zakochałeś się co ? Czy to Laura ? - Zapytała jasno.
- Tak - Westchnąłem.
- No to co tu jeszcze robisz ? Idź i walcz o nią. A nie będziesz mi cały dzień w domu siedział. Ładna pogoda. Idź. To jest dobra dziewczyna i dotąd jedyna jaką lubie, bo te, które ty miałeś, to brak mi słów na nie. - Oznajmiła.
- Wiesz, co? Dam radę, zrobię to. Powiem jej co czuję. - Powedziałem pewny. I wyszłem z domu, prosto na plaże.
- Ross! Dobrze że przyszłeś! - Pisnęło całe moje rodzeństwo i siostry Marano wraz z Raini i Calumem. Grali w siatkówkę. Ahh, Laura miała żółte bikini, mój ulubiony kolor.
- Chodź pograsz z nami. - Odparł Riker.
- Nie chcę mi się. Wolę poływać. Ale najpierw. Laura porozmawiamy ?. - Zapytałem uśmiechnięty. Kiwnęła głową na tak i podeszła do mnie. Poszliśmy dalej od rodzeństwa.
Słuchaj muszę ci coś powiedzieć. - Powiedzieliśmy oboje.
- Ty pierwszy/a - znów w tym samym momencie. Zaśmialiśmy się.
- Ty pierwsza. - rzuciłem.
- Okej, a więc..... Werble proszę ... Nie jestem już syreną. powiedziała podekscytowana.
- Serio ? To wspaniale. Czyli to znaczy że się zakochałaś ? W kim ? - Zapytłem zasmucony.
- A, w takim jednym blondynie. - Powiedziała rozbawiona. W jakim blondynie ? Rozszarpie go.
- No to teraz ty.
- Chciałem ci powiedzieć że ja.. chce powiedzieć.. Koc... - W jej oczach widziałem nadzieje i miłość ? Do mnie ?. Nie dokończyłem bo przeszkodzili nam we własnej osobie Rocky z Ellingtonem. Dostałem w głowę piłką od siatkówki. Zraziłem ich wzrokiem i rzuciłem się na nich.
- Ja wam dam! Ja wam dam! - Krzyknąłem rozbawiony.
- Gdzie są moje pieniądze za las! - Krzyknął Ellington.
- Co ty gadasz! My byliśmy tylko na 50-leciu. - Wygadał Rocky.
- Braliście coś ? - Zapytałem podnosząc brwi.
- My? Nigdy w życiu nie ćpaliśmy, piliśmy albo jaraliśmy. - Powiedzieli razem.
- Dinks. Wisisz mi cole. - Rzucił Ratliff.
- Chyba cię pogieło. - Rocky puknął go w głowę. I zaczęli się bawić chyba w ganianego. I to nie są dzieci ?. Uwierze jak będą mieli 30 lat. Wróciłem do Laury, złapałem ją za dłonie.
- Więc Laura, chciałem ci powiedzieć że cię Koch...
- Ej, gołąbki! Chodźcie, idziemy popływać. - Krzyknęła Delly. Znowu?! Serio ?!.
No nic zrezygnowany, poszłem i wszyscy rzuciliśmy się na fale, rozkoszując się dniem. Nawet Cal i Raini nie mieli ogonów. Już niedługo studniówka. Może pójdę z Delly. Taaak. To super pomysł, pójdę z siostrą. yay...
Jest rozdział :D. I WOOOOW! Pod rozdziałem 28 było 11 komentarzy! Dziękuje bardzo! <3.
Kocham wasze komentarze. A szczególnie te dłuuuugie :D. A wracając, rozdział się podoba ? Cóż jak dla mnie beznadzieja. Straciłam wenę. ;//. Spróbuję dodać rozdział 30 jak najszybciej. :).
Do napisania miśki! :3 <3.
KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ!
Ahh! Kocham twoje pocałunki. - Rozmarzył się i złapał za policzek.
- A ty to mnie nigdy nie całujesz. - Fochnęłam się i odwróciłam w inną stronę. On złapał mnie za ramiona i odwrócił do siebie. Następnie pocałował w polik.
- A teraz ? - Wyszczerzył do mnie swoje białe ząbki. Pokiwałam twierdząco głową, przy czym się zaśmiałam.
- Chodź, pójdziemy do reszty. - Odparł, złapał mnie za rękę i poszliśmy dalej. Chyba naprawdę zrozumiałam jak go naprawdę kocham.
___________________________________________________________________________________
*2 tygodnie później* Ross*
Minęły już dwa tygodnie. Laura prawie codziennie chodziła gdzieś z tym debilem Parkerem. Wiem że są przyjaciółmi ale no właśnie ale. Do szkoły chodzimy, jeszcze razem do klasy z tym Parkerem. Mamy nagrane już 10 odcinków Austina i Ally, nawet ju puścili pierwsze 3 odcinki na Disney Channelu. Ale co ja zrobię? Dobra Lynch! Wstajesz, idziesz do niej i mówisz jak bardzo ją kochasz. Nie mogę za bardzo się boję. Jestem tchórzem. Najgorszym tchórzem!. Jest po 16 a ja siedzę sam w domu z rodzicami. Tak przyjechali tydzień temu z Paryża. A Reszta na plaży się opala. Za tydzień mamy studniówkę a ja pójdę z nikim. Laura już zajęta przez Parkera. Jedno jest w tym najlepsze.... że oni nie są razem. Idą jako przyjaciele. Ja chciałem ją zaprosić ale było już za późno.
- Synku, idź się przewietrz. - Powiedziała z troską w głosie Mama.
- Jakoś mi się nie chce. - Mruknąłem.
- Co się stało, słońce ? - Zapytała, siadając obok mnie.
- Mamo, pamiętasz jak mówiłem że NIGDY ale to NIGDY się nie zakocham ? - Zapytałem.
- Zakochałeś się co ? Czy to Laura ? - Zapytała jasno.
- Tak - Westchnąłem.
- No to co tu jeszcze robisz ? Idź i walcz o nią. A nie będziesz mi cały dzień w domu siedział. Ładna pogoda. Idź. To jest dobra dziewczyna i dotąd jedyna jaką lubie, bo te, które ty miałeś, to brak mi słów na nie. - Oznajmiła.
- Wiesz, co? Dam radę, zrobię to. Powiem jej co czuję. - Powedziałem pewny. I wyszłem z domu, prosto na plaże.
- Ross! Dobrze że przyszłeś! - Pisnęło całe moje rodzeństwo i siostry Marano wraz z Raini i Calumem. Grali w siatkówkę. Ahh, Laura miała żółte bikini, mój ulubiony kolor.
- Chodź pograsz z nami. - Odparł Riker.
- Nie chcę mi się. Wolę poływać. Ale najpierw. Laura porozmawiamy ?. - Zapytałem uśmiechnięty. Kiwnęła głową na tak i podeszła do mnie. Poszliśmy dalej od rodzeństwa.
Słuchaj muszę ci coś powiedzieć. - Powiedzieliśmy oboje.
- Ty pierwszy/a - znów w tym samym momencie. Zaśmialiśmy się.
- Ty pierwsza. - rzuciłem.
- Okej, a więc..... Werble proszę ... Nie jestem już syreną. powiedziała podekscytowana.
- Serio ? To wspaniale. Czyli to znaczy że się zakochałaś ? W kim ? - Zapytłem zasmucony.
- A, w takim jednym blondynie. - Powiedziała rozbawiona. W jakim blondynie ? Rozszarpie go.
- No to teraz ty.
- Chciałem ci powiedzieć że ja.. chce powiedzieć.. Koc... - W jej oczach widziałem nadzieje i miłość ? Do mnie ?. Nie dokończyłem bo przeszkodzili nam we własnej osobie Rocky z Ellingtonem. Dostałem w głowę piłką od siatkówki. Zraziłem ich wzrokiem i rzuciłem się na nich.
- Ja wam dam! Ja wam dam! - Krzyknąłem rozbawiony.
- Gdzie są moje pieniądze za las! - Krzyknął Ellington.
- Co ty gadasz! My byliśmy tylko na 50-leciu. - Wygadał Rocky.
- Braliście coś ? - Zapytałem podnosząc brwi.
- My? Nigdy w życiu nie ćpaliśmy, piliśmy albo jaraliśmy. - Powiedzieli razem.
- Dinks. Wisisz mi cole. - Rzucił Ratliff.
- Chyba cię pogieło. - Rocky puknął go w głowę. I zaczęli się bawić chyba w ganianego. I to nie są dzieci ?. Uwierze jak będą mieli 30 lat. Wróciłem do Laury, złapałem ją za dłonie.
- Więc Laura, chciałem ci powiedzieć że cię Koch...
- Ej, gołąbki! Chodźcie, idziemy popływać. - Krzyknęła Delly. Znowu?! Serio ?!.
No nic zrezygnowany, poszłem i wszyscy rzuciliśmy się na fale, rozkoszując się dniem. Nawet Cal i Raini nie mieli ogonów. Już niedługo studniówka. Może pójdę z Delly. Taaak. To super pomysł, pójdę z siostrą. yay...
Jest rozdział :D. I WOOOOW! Pod rozdziałem 28 było 11 komentarzy! Dziękuje bardzo! <3.
Kocham wasze komentarze. A szczególnie te dłuuuugie :D. A wracając, rozdział się podoba ? Cóż jak dla mnie beznadzieja. Straciłam wenę. ;//. Spróbuję dodać rozdział 30 jak najszybciej. :).
Do napisania miśki! :3 <3.
KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ!
środa, 30 kwietnia 2014
Rozdział 28
W poprzednim rozdziałem...
- Ross, nie mogę zasnąć, mogę się położyć obok ciebie?. - Zapytałam nieśmiało. - Choć, kochanie. - Rozłożył ręce. Szybko podreptałam i rzuciłam się jego ciepłe ramiona. Tego mi brakowało. Cały dzień bez niego to była męka. Przytuleni do siebie zasnęliśmy....
___________________________________________________________________________________
*Dwa dni później* Poniedziałek* 13:00, Na planie seraialu A&A* Laura*
- I Zaczynamy, wchodzić na scenę. -Krzyknął, podekscytowany Kevin ( Twórca A&A od aut.)
No, co by tu wam powiedzieć ? No tak, musiałam obciąć włosy i zmienić kolor na cały brąz, bez moich rozjaśnionych końcówek. Tak jak i Ross, musiał podciąć włosy. No właśnie, już nawet mamy nagraną czołówkę. Zaraz zaczną się zdjęcia, do 1 sezonu.
- Dobra, ustawcie się ładnie. - Zabrzmiał głos Healtha. Wszyscy ustawiliśmy się i robiliśmy różne pozy. Najpierw wszyscy raem, potem każdy po kolei. Po skończonych zdjęciach mieliśmy przerwę, bo fotografowie obrabiali zdjęcia. Po chwili nas zawołali i pokazali nam zdjęcia. No nawet dobrze wyszliśmy.
- Ross, nie mogę zasnąć, mogę się położyć obok ciebie?. - Zapytałam nieśmiało. - Choć, kochanie. - Rozłożył ręce. Szybko podreptałam i rzuciłam się jego ciepłe ramiona. Tego mi brakowało. Cały dzień bez niego to była męka. Przytuleni do siebie zasnęliśmy....
___________________________________________________________________________________
*Dwa dni później* Poniedziałek* 13:00, Na planie seraialu A&A* Laura*
- I Zaczynamy, wchodzić na scenę. -Krzyknął, podekscytowany Kevin ( Twórca A&A od aut.)
No, co by tu wam powiedzieć ? No tak, musiałam obciąć włosy i zmienić kolor na cały brąz, bez moich rozjaśnionych końcówek. Tak jak i Ross, musiał podciąć włosy. No właśnie, już nawet mamy nagraną czołówkę. Zaraz zaczną się zdjęcia, do 1 sezonu.
- Dobra, ustawcie się ładnie. - Zabrzmiał głos Healtha. Wszyscy ustawiliśmy się i robiliśmy różne pozy. Najpierw wszyscy raem, potem każdy po kolei. Po skończonych zdjęciach mieliśmy przerwę, bo fotografowie obrabiali zdjęcia. Po chwili nas zawołali i pokazali nam zdjęcia. No nawet dobrze wyszliśmy.
I na koniec cała nasza paczka.
- I jak, mogą być ? - Zapytał jeden, któy nam robił zdjęcia.
- Są wspaniałe. - Pisnęliśmy.
- A kiedy, nagrywamy pierwszy odcinek ? - Zapytał Ross.
- Za 4 dni. Tutaj macie scenariusze. Nauczcie się ich. I w piątek po 15 w studiu. Będziemy nagrywać. - Odpowiedział z uśmiechem Kev, tak kazał nam na siebie mówić.
- Okej, kto idzie na kawę ? - Dodał. Calum podniusł rękę razem z Raini i poszli. Cal, kocha kawe! To jego drugie życie. Zaśmiałam się pod nosem. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do domu razem z Rossym.
- To był super dzień. - Zaśmiałam się.
- No, a najlepsze było pozowanie. I te różne śmieszne miny jakie robiliśmy. Ale tęsknie za moimi włoskami. - Złapał się za swoją czuprynę.
- A ja za moimi. - Pogłaskałam się po głowie. Ohh moje maleństwa.
- I tak wyglądasz lepiej ode mnie. Z resztą nawet jakbyś była ubrana w najgorsze rzeczy swiata, to i tak jesteś piękna. - Powiedział.
- Aww, ty też. I nie blefuj. - Powiedziałam poważnie. Podeszłam do niego i ucałowałam go w polik.
Ahh! Kocham twoje pocałunki. - Rozmarzył się i złapał za policzek.
- A ty to mnie nigdy nie całujesz. - Fochnęłam się i odwróciłam w inną stronę. On złapał mnie za ramiona i odwrócił do siebie. Następnie pocałował w polik.
- A teraz ? - Wyszczerzył do mnie swoje białe ząbki. Pokiwałam twierdząco głową, przy czym się zaśmiałam.
- Chodź, pójdziemy do reszty. - Odparł, złapał mnie za rękę i poszliśmy dalej. Chyba naprawdę zrozumiałam jak go naprawdę kocham.
O MATKO! SORY! SORY! SORY! ŻE TAKI KRÓTKI ;//. NIE MAM WENY ZA BARDZO! I NAUKA. ALE JEST JUŻ MAJÓWKA! OŁŁ YEA! WIĘC BĘDĘ PRÓBOWAĆ DODAWAĆ ROZDZIAŁY CODZIENNIE. :).
KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ.
<3. :* :*:* :* :* :* :*.
piątek, 25 kwietnia 2014
Rozdział 27
W poprzednim rozdziale...
Blondyn był naprawdę zły, że nie mógł nic zrobić. Był w niej bardzo zakochany ale dla niego liczyło się tylko szczęście dziewczyny, a nie jego. Zatopiony w smutku poszedł do swojego rodzeństwa. A Laura ? Sza pogrążona myślami, jak coś wyjdzie nie tak?, A jak on mi coś zrobi ?. Myślała także o pewnym brązowookim przyjacielu. Dlaczego Ross tak bardzo się o nią troszczy, i od jakiegoś czasu też jest smutny. I czy ona jest w końcu w nim zakochana albo czy to się zmieni po spotkaniu z Parkerem ?. Może to jednak Parker jest jej przeznaczony....
_________________________________________________________________________________
*Laura*
Od paru godzin chodzimy z Parkerem po różnych miejscach. byliśmy w kręgielni, graliśmy w golfa, bilard, graliśmy w piłkę. Jest naprawdę świetnie. On jest naprawdę super romantyczny i kochany, jest też taki zabawny, dowiedziałam się że będziemy chodzili do tej samej klasy. Jesteśmy właśnie w cukierni.
- Co, by chciała moja, piękna przyjaciółka ? - Zapytał mnie z uśmiechem, patrząc menu.
- A, wzięłabym miskę owoców z bitą śmietaną. - Odpowiedziałam mu ciepłym uśmiechem.
- Już się robi. Poczekaj chwilkę. - Rzekł i podszedł do lady zamówić. Czyż on nie jest uroczy ?. Słodki jest. Po chwili wrócił z podanym zamówieniem. A dla siebie wziął naleśniki z truskawkową polewą i bitą śmietaną.
- Mmm, ale pyszności sobie wziąłeś.
- Chcesz, spróbować ?. - Nie musiałam odpowiadać, odkroił połowę naleśnika i już po chwili, karmił mnie naleśnikiem a ja jego owocami. Jest naprawdę super.
- Mmm, ale słodko. - Odparł i oblizał usta od śmietany. Zaśmiałam się cicho. Kiedy już zjedliśmy, chłopak poszedł zapłacić za zamówienie i wyszliśmy. Było po 18. Teraz szliśmy po parku. W pewnej chwili Parker, dał komuś aparat.
- Co ty robisz ? - Zapytałam zdziwiona.
- Zrobimy sobie zdjęcie, chodź. - Uśmiechnęłam się do niego promiennie i ustawiłam obok niego. Po chwili zdjęcie było gotowe. Wyglądało o tak :
Blondyn był naprawdę zły, że nie mógł nic zrobić. Był w niej bardzo zakochany ale dla niego liczyło się tylko szczęście dziewczyny, a nie jego. Zatopiony w smutku poszedł do swojego rodzeństwa. A Laura ? Sza pogrążona myślami, jak coś wyjdzie nie tak?, A jak on mi coś zrobi ?. Myślała także o pewnym brązowookim przyjacielu. Dlaczego Ross tak bardzo się o nią troszczy, i od jakiegoś czasu też jest smutny. I czy ona jest w końcu w nim zakochana albo czy to się zmieni po spotkaniu z Parkerem ?. Może to jednak Parker jest jej przeznaczony....
_________________________________________________________________________________
*Laura*
Od paru godzin chodzimy z Parkerem po różnych miejscach. byliśmy w kręgielni, graliśmy w golfa, bilard, graliśmy w piłkę. Jest naprawdę świetnie. On jest naprawdę super romantyczny i kochany, jest też taki zabawny, dowiedziałam się że będziemy chodzili do tej samej klasy. Jesteśmy właśnie w cukierni.
- Co, by chciała moja, piękna przyjaciółka ? - Zapytał mnie z uśmiechem, patrząc menu.
- A, wzięłabym miskę owoców z bitą śmietaną. - Odpowiedziałam mu ciepłym uśmiechem.
- Już się robi. Poczekaj chwilkę. - Rzekł i podszedł do lady zamówić. Czyż on nie jest uroczy ?. Słodki jest. Po chwili wrócił z podanym zamówieniem. A dla siebie wziął naleśniki z truskawkową polewą i bitą śmietaną.
- Mmm, ale pyszności sobie wziąłeś.
- Chcesz, spróbować ?. - Nie musiałam odpowiadać, odkroił połowę naleśnika i już po chwili, karmił mnie naleśnikiem a ja jego owocami. Jest naprawdę super.
- Mmm, ale słodko. - Odparł i oblizał usta od śmietany. Zaśmiałam się cicho. Kiedy już zjedliśmy, chłopak poszedł zapłacić za zamówienie i wyszliśmy. Było po 18. Teraz szliśmy po parku. W pewnej chwili Parker, dał komuś aparat.
- Co ty robisz ? - Zapytałam zdziwiona.
- Zrobimy sobie zdjęcie, chodź. - Uśmiechnęłam się do niego promiennie i ustawiłam obok niego. Po chwili zdjęcie było gotowe. Wyglądało o tak :
- Haha! O boże jak ja wyszłam. - Powiedziałam, patrząc na zdjęcie.
- Ślicznie, jak zawsze. - Odpowiedział szczerze.
- Chodź, dalej. To jeszcze nie koniec atrakcji na dziś. - Pociągnął mnie za rękę i biegliśmy, jeszcze nie wiem, gdzie.
- Już jesteśmy. - Powiedział, kiedy już byliśmy na miejscu. Znajdowaliśmy się za morzem. Tutaj zawsze przychodzę z Ross'em. Od razu mi mina zeszła. A co jeśli on będzie chciał, żebym z nim popływała?. Oby nie.
- Znam to miejsce, przychodzę tu z R... z przyjaciółmi codziennie. - Poprawiłam szybko.
- Odwróć się. - Powiedział. Szybko się odwróciłam. Wow!. Tylko tyle mogłabym w tej chwili powiedzieć. Świece, piknik. Jest idealnie.
- Nie musiałeś. - Walnęłam go lekko w ramie. Usiedliśmy na kocu. W pewnym momencie, przyszedł do mnie SMS. Od... Ross'a.
- Od kogo ? - Zapytał.
- Od siostry. - Szybko zaczęłam czytać. Pisało '' I jak się bawisz ? :*. Mam nadzieję że wszystko, jest okej. :).'' - Napisała, kiedy będę. - skłamałam, znowu. Jak ja nie lubię kłamać. Odpisałam mu szybko '' Jest idealnie, nie musisz się martwić, Ross . Będę za jakąś godzinę, pół. :**.'' i wysłano.
- Hej, jest tu idealnie, naprawdę. - rzuciłam szybko. - Jakie trzymasz w tym pikniku pyszności ? - zapytałam.
- A, zobaczysz. - przysunął się do mnie. Teraz siedzieliśmy obok siebie. Zajadaliśmy się piankami, które wyciągnął na początek. W pewnym momencie, brunet złapał mnie za rękę. Nie opierałam się temu. Odwróciliśmy się do sobie i spojrzeliśmy w oczy. Co raz bardziej zbliżając się do siebie. Zostały jeszcze 3,4 milimetry.
- Nie mogę, jeszcze nie mogę, przepraszam. - Szepnęłam, odsuwając się do niego. - Nie gniewasz się? - zapytałam, ze smutną miną.
- Jest, okej. Serio, Kiedy będziesz gotowa, rozumiem że teraz nie jesteś. Przecież dopiero co się poznaliśmy. Rozumiem cię. - Uśmiechnął się do mnie ciepło.
- Dziękuje. - Odwróciłam się w jego stronę i przytuliłam. - Słuchaj, ja już muszę iść, późno się robi.- Dodałam.
- O! tak, jasne. Odprowadzę cię, czekaj. - Powiedział szybko i wstał spakować, wszystkie rzeczy do koszyka. Następnie ruszyliśmy w stronę mojego domu.
- To, do zobaczenia ? - Zapytał z nadzieją.
- Do zobaczenia.- Odparłam. Cmoknęłam go w polik i weszłam do domu.
- Kto to był ? - Zapytali wszyscy z wyjątkiem Ross'a. Wszyscy stali z wyszczerzonymi buziami, przede mną.
- Parker, mój.... chłopak. Sama nie wiem. - Powiedziałam, przygryzając wargę.
- AAAAA! Laura ma chłopaka, Laura ma chłopaka! - Wszyscy krzyczeli, z wyjątkiem Ross'a. Był naprawdę smutny. Ja, sama nie wiem czy, my jesteśmy razem.
- Dobra, ja idę się umyć i spać. - Rzuciłam i poszłam do pokoju, wziąć piżamę, następnie udałam się do łazienki. Umyłam się, zmyłam makijaż, wysuszyłam włosy, ubrałam się i poszłam do pokoju. W pokoju zastałam Ross'a. Kiedy tak na niego patrzałam miałam ochotę walnąć się w twarz. Co mu jest.
- Ty z nim chodzisz ? - Szepnął niesłyszalnie, spuszczając przy tym głowę w dół.
- Ross, nie wiem. Chyba nie. Jesteśmy przyjaciółmi z Parkerem, na razie. - Powiedziałam.
- Wiesz, on chciał mnie pocałować, dzisiaj. Ale powiedziałam że nie jestem gotowa. - dodałam. Blondyn, uśmiechnął się lekko. To wszystko, jest takie dziwne.
- Hej, a teraz, pytanie. Dlaczego jesteś smutny ? I mów PRAWDĘ! - to ostatnie powiedziałam poważnie. Usiadłam obok niego na łóżku.
- Zakochałem się...- Wyznał.
- To chyba dobrze co nie ? - Odparłam.
- Taa, ale nie wiem co ona do mnie czuję. - Westchnął ciężko. - Pewnie, ona mnie nigdy nie pokocha. Nie wiedziałem że znowu się zakocham, ale w końcu się zakochałem i to nieszczęśliwie. - dodał.
- Dlaczego nieszczęśliwie ?.
- Bo ona ma chłopaka, ale mówiła mi że jeszcze nie wie jeszcze czy są razem.
- To smutne. A kochasz ją ?. - Zapytałam nieśmiało. Błagam, niech powie nie.
- Tak i to najbardziej na świecie. - Spojrzał mi w oczy. Teraz to czuję się jakby mi ktoś nóż wbił w serce.
- Ross, jeśli ją kochasz, to walcz o nią. Masz prawo być szczęśliwy. Wszyscy mają. - rzekłam uśmiechając się do niego.
- Dobra, czas spać. To był męczący dzień. - Zgasiłam światło i położyłam się na łóżku. Ross położył się tuż obok na drugie. Kim jest ta dziewczyna ? A może to Raini. Co jest ze mną, przecież ja bardzo, bardzo lubię Parkera. A myślę tylko cały czas o Ross'ie. Może kocham Ross'a?. Mój pierwszy pocałunek był magiczny, bo był z nim. Chcę żeby był szczęśliwy. Tak jak ja jestem, szczęśliwa. Teraz pragnę tylko znaleźć się w jego ramionach.
- Ross, nie mogę zasnąć, mogę się położyć obok ciebie?. - Zapytałam nieśmiało.
- Choć, kochanie. - Rozłożył ręce. Szybko podreptałam i rzuciłam się jego ciepłe ramiona. Tego mi brakowało. Cały dzień bez niego to była męka. Przytuleni do siebie zasnęliśmy....
Jest rozdział! Uff! Zupełnie nie miałam pomysłu jak go napisać. Ale wpadło mi tylko to do głowy i napisałam. Więc, może być ?. Kochani wiem że tu jesteście, ale komentujcie proszę.
Dedykuję ten rozdział dedykuję :
Dziękuje wam że komentujecie każdy mój wpis. Jeszcze raz bardzo dziękuje!
♥
środa, 23 kwietnia 2014
Rozdział 26
W poprzednim rozdziale...
- Nie, ale mogę się założyć że za dwa góra trzy tygodnie będą parą. Jak tamci przyjdą to pokażemy im foty. No i stary, nie chcę cię martwić czy coś ale ja nic nie widzę. A ty ? - Zapytałem, patrząc na wszystkie strony. - Też nie. To od tej gry. I po co graliśmy! - Krzyknął Ryl. - Dawaj na dwór, może nam przejdzie. - Krzyknąłem i szybko wybiegliśmy na dwór. Uwaga ludzie, niewidomi idą....
_________________________________________________________________________________
*Laura*
Powoli otwierałam paczadła i następne co zrobiłam to rozejrzałam się po pokoju. Zauważyłam że śpię obok Ross'a na łóżku i on jest do nie przytulony. Aww jaki słodziak. A z resztą nawet mu się nie dziwię, wczoraj jak oglądaliśmy obecność to uciekł do szafy, tak się chłopak przestraszył. Myślałam że to ja będę się bać, ale jednak to on spękał haha. Dziewczyny górą. Wstałam od chłopaka i szybko podreptałam do łazienki się odświeżyć. Postanowiłam że dzisiaj założę na to spotkanie z Parkerem tą przewiewną sukienkę i słodkie balerinki. Maznęłam jeszcze oczy tuszem i przejechałam usta błyszczykiem oraz uczesałam moje kudły i zrobiłam z nim loki. Myślę że wyglądam dobrze.
Jest po 13. Długo spaliśmy, no ale w końcu wekeend. Wyszłam z łazienki i podeszłam do blondyna który jeszcze słodko chrapał.
-Ross, wstawaj. - Szepnęłam mu do ucha. To nic nie dało. Już wiem co na niego zadziała.
- Ross! Policja! Przyjechali po ciebie! - Krzyknęłam głośno.
- Co ja nic nie zrobiłem! Uciekamy! - Wstał szybko na równe nogi, przestraszony.
- HAHAHAHAH! Ale się dałeś! - Śmiałam się jak opętana.
- To nie było fair! Nie budzi się śpiącego. - Oburzył się.
- Człowieku, jest po 13. - Ponownie się zaśmiałam.
- Oberwiesz, za to że mnie obudziłaś. Taki fajny sen miałem. - Rzekł i wyrwał za mną. Szybko uciekłam do salonu, schować się do szafy.
- Ludzie kryjcie mnie. Nie pytajcie o co chodzi. - Rzuciłam i zamknęłam się w szafie.
*Narrator.*
Kiedy Laura była schowana w szafie, Ross szybkim krokiem zszedł do salonu.
- Gdzie ona jest ? - Chłopak zmierzył wzrokiem całe rodzeństwo.
- Gdzie jest kto ? - Droczył się z nim najmłodszy czyli Ryry.
- Jak to kto?!. Laura! Gdzie jest Laura ?!.
- A co przeskrobała ? - Zapytał Riker.
- Nicc. - pisnął i nagle zobaczył że szafa się poruszyła. ''ha! No i ją mam!'' tak sobie pomyślał.
- Dobra ja idę i nie wrócę. - Odwrócił wzrok od rodzeństwa i poszedł się schować za próg.
- Dzięki, że nic nie wygadaliście. - Odparła brunetka, wychodząc z szafy.
- HA! Mam cię! - Krzyknął, wyskakując z progu.
- No serio? Nie mogliście mnie ostrzec? - Palnęła i zaczęła uciekać przed blondynem. W końcu wyszła z domu, przed basen.
- Laura! Chodź. Nic ci nie zrobię. - rzucił blondyn wchodząc przed basen.
- Nigdzie nie idę. Zapomnij. - Uśmiechnęła się do niego.
- Ej! Patrz, Parker idzie! - krzyknął. Laura szybko odwróciła się w stronę chodnika, niestety na marne. Parkera tam nie było a blondyn ją złapał.
- Mam cię. - Wymruczał jej prosto do ucha i objął od tyłu w pasie.
-Co mi zrobisz ? - Zapytała, przełykając ślinę.
- Jeszcze nie wiem. - Rzekł. Laura, wiedziała jak wykorzystać tą sytuację.
- Ej Rossy, patrz! Riker i Vanessa się całują! - Zarzuciła brunetka. Chłopak momentalnie się odwrócił, czym Laura wyrwała mu się i uciekała dalej. Niestety ale to blondyn jest sto razy szybszy od niej to ją złapał i razem wylądowali na ziemi. w takiej pozycji to Laura leżała na blondynie.Oboje wybuchli niemohamowanym śmiechem.
- Jesteś taka seksowna. Dla kogo się tak odstawiłaś ? - Powiedział tym swoim pociągającym głosem.
- A, dla nikogo. Pamiętasz, mam dziś spotkanie z tym Parkerem i w końcu, wybrałam sobie takie ubranie. - Brunetka wyszczerzyła swoje białe ząbki.
- Jesteś zbyt pociągająca. - Wymruczał, bawiąc się jej kosmykami. Dziewczyna lekko się zarumieniła.
- Ale, tylko proszę cię, pamiętaj. Zawsze będę przy tobie. A jak on ci coś zrobi, to wiesz co mu zrobię co, nie ? - Sporzał na dziewczynę poważnie. - Nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić, kochanie. - Byli w tej samej pozycji. Brunetka, uśmiechnęła się do chłopaka i cmoknęła w policzek.
- Dziękuje. - Wyszeptała. Szybko wstali z ziemi i poszli w stronę domu.
- Jest po 15 : 50! - Rzucił blondyn.
- Tak, szybko ?! - Zdziwiła się Laura. - Muszę już iść. Pa. Spotkamy się wieczorem. - Cmokęła go jeszcze raz i wyszła z domu.
- Baw się dobrze. - Krzyknął do niej gdy wychodziła.
Blondyn był naprawdę zły, że nie mógł nic zrobić. Był w niej bardzo zakochany ale dla niego liczyło się tylko szczęście dziewczyny, a nie jego. Zatopiony w smutku poszedł do swojego rodzeństwa. A Laura ? Sza pogrążona myślami, jak coś wyjdzie nie tak?, A jak on mi coś zrobi ?. Myślała także o pewnym brązowookim przyjacielu. Dlaczego Ross tak bardzo się o nią troszczy, i od jakiegoś czasu też jest smutny. I czy ona jest w końcu w nim zakochana albo czy to się zmieni po spotkaniu z Parkerem ?.
Może to jednak Parker jest jej przeznaczony....
Jest rozdział! :D. Jutro chyba nie będzie, ale nic nie obiecuję! c;. Jak wam się podoba ?. Szczere opinie, proszę. Zapraszam was teżna drugiego bloga, piszę go z koleżanką next już wkrótce. : http://rossyilaurahateorlove.blogspot.com. Jak tam po testach trzecie klasy ? Mam nadzieje że testy, poszły dobrze :).
KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ!
- Nie, ale mogę się założyć że za dwa góra trzy tygodnie będą parą. Jak tamci przyjdą to pokażemy im foty. No i stary, nie chcę cię martwić czy coś ale ja nic nie widzę. A ty ? - Zapytałem, patrząc na wszystkie strony. - Też nie. To od tej gry. I po co graliśmy! - Krzyknął Ryl. - Dawaj na dwór, może nam przejdzie. - Krzyknąłem i szybko wybiegliśmy na dwór. Uwaga ludzie, niewidomi idą....
_________________________________________________________________________________
*Laura*
Powoli otwierałam paczadła i następne co zrobiłam to rozejrzałam się po pokoju. Zauważyłam że śpię obok Ross'a na łóżku i on jest do nie przytulony. Aww jaki słodziak. A z resztą nawet mu się nie dziwię, wczoraj jak oglądaliśmy obecność to uciekł do szafy, tak się chłopak przestraszył. Myślałam że to ja będę się bać, ale jednak to on spękał haha. Dziewczyny górą. Wstałam od chłopaka i szybko podreptałam do łazienki się odświeżyć. Postanowiłam że dzisiaj założę na to spotkanie z Parkerem tą przewiewną sukienkę i słodkie balerinki. Maznęłam jeszcze oczy tuszem i przejechałam usta błyszczykiem oraz uczesałam moje kudły i zrobiłam z nim loki. Myślę że wyglądam dobrze.
Jest po 13. Długo spaliśmy, no ale w końcu wekeend. Wyszłam z łazienki i podeszłam do blondyna który jeszcze słodko chrapał.
-Ross, wstawaj. - Szepnęłam mu do ucha. To nic nie dało. Już wiem co na niego zadziała.
- Ross! Policja! Przyjechali po ciebie! - Krzyknęłam głośno.
- Co ja nic nie zrobiłem! Uciekamy! - Wstał szybko na równe nogi, przestraszony.
- HAHAHAHAH! Ale się dałeś! - Śmiałam się jak opętana.
- To nie było fair! Nie budzi się śpiącego. - Oburzył się.
- Człowieku, jest po 13. - Ponownie się zaśmiałam.
- Oberwiesz, za to że mnie obudziłaś. Taki fajny sen miałem. - Rzekł i wyrwał za mną. Szybko uciekłam do salonu, schować się do szafy.
- Ludzie kryjcie mnie. Nie pytajcie o co chodzi. - Rzuciłam i zamknęłam się w szafie.
*Narrator.*
Kiedy Laura była schowana w szafie, Ross szybkim krokiem zszedł do salonu.
- Gdzie ona jest ? - Chłopak zmierzył wzrokiem całe rodzeństwo.
- Gdzie jest kto ? - Droczył się z nim najmłodszy czyli Ryry.
- Jak to kto?!. Laura! Gdzie jest Laura ?!.
- A co przeskrobała ? - Zapytał Riker.
- Nicc. - pisnął i nagle zobaczył że szafa się poruszyła. ''ha! No i ją mam!'' tak sobie pomyślał.
- Dobra ja idę i nie wrócę. - Odwrócił wzrok od rodzeństwa i poszedł się schować za próg.
- Dzięki, że nic nie wygadaliście. - Odparła brunetka, wychodząc z szafy.
- HA! Mam cię! - Krzyknął, wyskakując z progu.
- No serio? Nie mogliście mnie ostrzec? - Palnęła i zaczęła uciekać przed blondynem. W końcu wyszła z domu, przed basen.
- Laura! Chodź. Nic ci nie zrobię. - rzucił blondyn wchodząc przed basen.
- Nigdzie nie idę. Zapomnij. - Uśmiechnęła się do niego.
- Ej! Patrz, Parker idzie! - krzyknął. Laura szybko odwróciła się w stronę chodnika, niestety na marne. Parkera tam nie było a blondyn ją złapał.
- Mam cię. - Wymruczał jej prosto do ucha i objął od tyłu w pasie.
-Co mi zrobisz ? - Zapytała, przełykając ślinę.
- Jeszcze nie wiem. - Rzekł. Laura, wiedziała jak wykorzystać tą sytuację.
- Ej Rossy, patrz! Riker i Vanessa się całują! - Zarzuciła brunetka. Chłopak momentalnie się odwrócił, czym Laura wyrwała mu się i uciekała dalej. Niestety ale to blondyn jest sto razy szybszy od niej to ją złapał i razem wylądowali na ziemi. w takiej pozycji to Laura leżała na blondynie.Oboje wybuchli niemohamowanym śmiechem.
- Jesteś taka seksowna. Dla kogo się tak odstawiłaś ? - Powiedział tym swoim pociągającym głosem.
- A, dla nikogo. Pamiętasz, mam dziś spotkanie z tym Parkerem i w końcu, wybrałam sobie takie ubranie. - Brunetka wyszczerzyła swoje białe ząbki.
- Jesteś zbyt pociągająca. - Wymruczał, bawiąc się jej kosmykami. Dziewczyna lekko się zarumieniła.
- Ale, tylko proszę cię, pamiętaj. Zawsze będę przy tobie. A jak on ci coś zrobi, to wiesz co mu zrobię co, nie ? - Sporzał na dziewczynę poważnie. - Nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić, kochanie. - Byli w tej samej pozycji. Brunetka, uśmiechnęła się do chłopaka i cmoknęła w policzek.
- Dziękuje. - Wyszeptała. Szybko wstali z ziemi i poszli w stronę domu.
- Jest po 15 : 50! - Rzucił blondyn.
- Tak, szybko ?! - Zdziwiła się Laura. - Muszę już iść. Pa. Spotkamy się wieczorem. - Cmokęła go jeszcze raz i wyszła z domu.
- Baw się dobrze. - Krzyknął do niej gdy wychodziła.
Blondyn był naprawdę zły, że nie mógł nic zrobić. Był w niej bardzo zakochany ale dla niego liczyło się tylko szczęście dziewczyny, a nie jego. Zatopiony w smutku poszedł do swojego rodzeństwa. A Laura ? Sza pogrążona myślami, jak coś wyjdzie nie tak?, A jak on mi coś zrobi ?. Myślała także o pewnym brązowookim przyjacielu. Dlaczego Ross tak bardzo się o nią troszczy, i od jakiegoś czasu też jest smutny. I czy ona jest w końcu w nim zakochana albo czy to się zmieni po spotkaniu z Parkerem ?.
Może to jednak Parker jest jej przeznaczony....
Jest rozdział! :D. Jutro chyba nie będzie, ale nic nie obiecuję! c;. Jak wam się podoba ?. Szczere opinie, proszę. Zapraszam was teżna drugiego bloga, piszę go z koleżanką next już wkrótce. : http://rossyilaurahateorlove.blogspot.com. Jak tam po testach trzecie klasy ? Mam nadzieje że testy, poszły dobrze :).
KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ!
Subskrybuj:
Posty (Atom)